gdy nagle uświadomił sobie, że ta wyczówana obecność "kogoś" przerodziła się w gorący, śmierdzący oddech.
Zygfryd zrozumiał - to musi być napalony Sasquatch

.
Zimny pot oblał
Zygfryda, wyobraźnia zaczęła podpowiadać niesmaczne obrazy, gdy raptem usłyszał...
- Chej, koleś masz drobne?
Wtedy wszystko stało się jasne. To nie Sasquatch. To żul. To nie jaskinia bez zakrętów. To tunel metra. A te straszne świecące oczy przed nim to...
Było za późno, lecz...