Cytat:
Napisany przez ThanatoS
Tak, zrzeszenie inzynierow budownicta jest bujda, tylko czasopismo do domu przychodzi, no i tez te ubezpieczenie od zycia nie jest zle.
Kiedys tez trzeba bylo miec praktyke, tego nagle nie wymyslili. Proton nie wiem czy wiesz ale za starych czasow praktyke na budowie nalezalo miec dluzsza niz obecnie. Moj ojciec akurat jest w tym cechu (trzeba byc by miec uprawnienia, choc oddzielne uprawnienia juz dawno temu posiadal), ja osobicie nie zapisywalem sie do cechu (ojciec jest i to wystarczy, choc uprawnienia ogolno budowlane posiadam).
Praktyka powinna byc odbyta, ja widzie jak wielu "inzynierow" nie wie nawet jak sie wieniec tworzy (w praktyce a nie na papierze), wiec szkoda mi slow na takich.
Jak ja skonczylem technikum budowlane to musialem miec 5 lat praktyki do ograniczonych zdolnosci , ot cala filozofia.
Niestety jak wiesz nie zyjemy w idealnym panstwie, uczelnia swoje a zycie swoje. Zawsze mozemy wejsc w glebsza polemike.
|
OK, w przypadku zawodów inżynierskich jestem skłonny przyznać Ci rację, że powinno się mieć jakiś staż pracy, aby obyć się z pracą, wykonywanych fachem... Ale nie róbmy jaj z książką!
Z drugiej strony, jaki absolwent poprowadzi budowę lub wykona ambitny projekt? Nikt przy zdrowych zmysłach się tego nie podejmie. Dopiero, gdy popracuje może się na coś takiego "rzucić". Na Zachodzie taki system funkcjonuje i jakoś wszystko działa.
Natomiast dlaczego absolwentowi się zabrania wykonania i podpisania jakiegoś projekciku, np. prostej instalacji el. w domku jednorodzinnym?? Wykonać, owszem, może... ale później musi znaleźć kogoś, kto ma pieczątkę i się podpisze pod tym, nieźle kasując "wyrobnika" za nic.