polska rzeczywistosc...
mi za******yli rower z garazu... prywatny teren....
pojechalismy tez kiedys w ramach ligi podworkowej na mecz na jakas wioche... powrot bez jednej pilki i dwoch licznikow rowerowych... mimo zwyciestwa nastroje... khem... ponure powiedzmy
a co sie dzieje w pociagach to juz przechodzi pojecie... inna sprawa ze niektorzy usilnie chca zeby ich ktos okradl... bo tylko kretyn idzie spac jadac samemu z wielka torba....
|