Podgląd pojedynczego posta
Stary 07.11.2005, 20:26   #286
czero
-=| GodFather |=-
 
Avatar użytkownika czero
 
Data rejestracji: 30.04.2003
Lokalizacja: Olsztyn
Posty: 3,284
czero niedługo stanie się sławny ;) <50 - 149 pkt>czero niedługo stanie się sławny ;) <50 - 149 pkt>
Siedzi w pokoju dwoje SZYBKICH. Siedzą, nic nie robią - nuda. Pierwszy:
> - Może herbatę zrobimy?
> - Dobry pomysł.
> I nagle w pokoju wicher - czajnik wstawili na kuchenkę, herbatę do
> szklanek wrzucili, wrzątkiem zalali, pobiegli do sklepu po cukier, podali
> do stołu - wszystko trwało nie więcej niż 8 sekund.
> Wypili, siedzą, nic nie robią - nuda. Drugi:
> - Może zadzwonimy do Wacka? Wódki przywiezie, dziewczynki jakieś ze sobą
> weźmie?
> - Dobry pomysł.
> I śmiga do telefonu, podnosi słuchawkę, z prędkością dźwięku wybiera numer
> i mówi jakby strzelał z kałasznikowa:
> - Wacek, przjżdżj, nudn, wdkę przwź, o dziwcznch nie zpmnij!
> Mineły 2 sekundy i rozlega się dzwonek. Obydwoje rzucają się w kierunku
> drzwi, otwierają błyskawicznie 5 zamków i patrzą, a za drzwiami nikogo,
> tylko powoli, kołysząc się na wietrze opada pod drzwi kartka papieru.
> Podnoszą, czytają:
> - Poszliśmy w pizdu, jak długo ****a można czekać?
>
* * * * *
>
Wesele na wsi. Wszyscy ostro popici szaleją na parkiecie. Tylko Jadźka
> stara panna siedzi smutno w kącie. Nagle poczuła smyrnięcie na kolanie.
> Zagląda pod stół, a tam pijany Antek się sturlał i zaplątał w obrus.
> Wymienili znaczące spojrzenia, po czym chłopaczyna zaczął się dobierać do
> pannicy, korzystając że nikt nie widzi... Po paru minutach Jadźka już
> rozochocona, a tu nagle Antek się zrywa i wybiega. Kobieta za nim przed
> salę weselną. Niestety: ani widu ani słychu. Zasmucona postanowiła wrócić
> do domu.
> To niestety nie koniec pecha kobiety. Zajeżdża, a tu jej stodoła w
> płomieniach, co tu robić?? Ogień jeszcze mały, ale kuźwa wszyscy na
> weselu, nie ma po kogo dzwonić.
> Rada, nie rada leci do studni i dawaj pierwsze wiadro... drugie...
> trzecie... pracuje jak szalona by ugasić płomień dziewiąte... dziesiąte...
> ogień zaczyna przygasać... dwudzieste... zmęczona ale ogień ledwie się już
> tli... trzydzieste... zmachana i spocona niesamowicie, ale ostatni żar
> zgasł z dzikim sykiem...
> Wtedy się obudziła. Okazało się, że mimo harmideru przysnęła sobie w
> kąciku na weselisku. Odetchnęła z ulgą, wspominając sen.
> Coś ją jednak tknęło. Zagląda pod stół, a tam Antek.
> - Chłopcze masz ochotę się zabawić?
> - Yhm - skinął chłopak i zaczął się dobierać do kobiety.
> - Hola hola, żebyś ty mi nie uciekł! Jedziem do mnie.
> Wyszli, wsiedli do auta. Jadą... Jadą... Dojechali. Tu Antek we wrzask:
> - Jadźka!! Stodoła ci się pali!!!
> - A myślisz, że po co Cię tu przywiozłam?! Do studni biegiem i za 5 minut
> ma być ugaszone!
>
* * * * *
>
Plaża, morze, piękna pogoda. Na kocyku wspaniała laseczka posuwistymi,
> erotycznymi wręcz pociągnięciami smaruje swoje idealnie opalone ciało. W
> bliskim sąsiedztwie tego "zjawiska", na rozpostartym ręczniku leży z
> przymkniętymi oczami facet w średnim wieku. Gdyby nie coraz bardziej
> zwiększające się gabaryty jego slipek, możnaby uznać, że śpi i kompletnie
> nie zwraca uwagi na dziewczynę. Tym zachowaniem myli panienkę, która
> zerkając na niego widzi tylko jego opuszczone powieki i juz bez żadnych
> zahamowań wkłada rękę w stringi, kładzie ją na "swymłonie" i półgłosem
> mówi:
> - Ty mój skarbie największy, ty moja pieszczoszko. Mamusia pamięta, że
> wszystko ma dzięki tobie. I mieszkanie i samochód i spore oszczędności.
> Chcesz się wykąpać? Już idziemy do wody.
> Wstała i pobiegła w stronę morza.
> Facet otwiera oczy, unosi się na łokciu i spoglądając w kierunku swojego
> przyrodzenia warczy:
> - Słyszysz , ****a, słyszysz? A ja przez ciebie straciłem willę, dobrze
> prosperującą firmę i Mercedesa 600. I jeszcze muszę płacić alimenty w
> trzech różnych miejscach kraju. Chciałbyś się z nią wykąpać, co? - tutaj
> przekręca się na brzuch - A piasek bydlaku żryj!
>
* * * * *
>
Siedzi psychiatra na dyżurze - nudno, cicho, wariaci śpią chyba.... Nagle
> otwierają się cicho drzwi i wpełza na kolanach człowieczek omotany w coś -
> w zębach, na rękach, nogach i jeszcze parę metrów tego za sobą ciągnie....
> Doktor zagaduje:
> - O... żmijka mała do nas przyszła... Co żmijko, jak ci pomóc?
> Czlowieczek bulgocze coś i kiwa przecząco głową.
> -To może żółwik jesteś? Co? Jesteś małym żółwikiem?
> Czlowieczek znów kręci głową...
> - To może mały robaczek, co się właśnie wykluwa z kokonu?
> W końcu człowiek wypluwa to co ma w zębach:
> - Doktorze, idzcie do ***** z tym robaczkiem! Jestem wasz admin sieciowy,
> kable zakładam...!
>
* * * * *
>
Przyszedł ojciec z 5-letnim synkiem do sklepu z zabawkami. Chodzą,
> wybierają, mały grymasi. Nagle spostrzega zarąbiastą zabawkę. Tylko, że
> drogą. Ojciec alternatywnie pokazuje mu tańszą, ale gnojek (wychowywany
> przecież bezstresowo) nie chce słyszeć o tym. I zaczyna jazdę ***8211; wali
> się na podłogę, uderza głową o posadzkę, krzyczy, wyje ***8211; sajgon
> totalny.
> Zwabiony krzykiem przybiera gościu w zielonych brylach:
> - Proszę pana, jestem dziecięcym psychologiem! Moim zadaniem jest
> rozwiązywać takie właśnie sytuacje!
> - Czyń waść swą powinność ***8211; wzdycha ojciec.
> Facet podbiega do dzieciaka i szepce mu coś na ucho. Dzieciak przestaje
> histeryzować. Bierze tańszą zabawkę i cichutko staje przy tatusiu.
> - Mistrzu, jakżeś pan to uczynił?
> - Aaa... Powiedziałem, że jak się nie uspokoi to kopnę go w dupę i urwę mu
> ucho.
>
* * * * *
>
Spotyka sie dwóch przyjaciół. Jeden zdrowy, zadowolony z życia,
> uśmiechnięty. Drugi wręcz przeciwnie. Tak więc od słowa, do słowa:
> - Stary, a co ty taki zmarnowany jesteś?
> - Wiesz, straszny sen dzisiaj miałem.
> - I tak cie sponiewierało?
> - Bo to było tak: Wracam do domu po pracy, otwieram drzwi, patrzę - obiad
> na stole. Kotlet taki apetyczny, trochę zimny, ale nie szkodzi. Biorę nóż,
> kroję, a tu w środku pełno czarnych kłaków. Zdziwiłem się trochę, ale
> chciałem zjeść chociaż ziemniaki. Wbijam widelec, coś tam sprężynuje,
> wbijam mocniej, wyciągam, patrzę - oko! Spod stołu jakiś taki dziwny
> zapach doleciał, schylam się, a to mój pies leży. Poćwiartowany. Właśnie
> go jadłem. Zebrałem się na odwagę i poszedłem do pokoju. Zza drzwi znowu
> coś zaczęło dziwnie zajeżdżać. Wszedłem, patrzę - żona leży na łóżku.
> Martwa. Obok list pożegnalny. Wziąłem go i położyłem się obok żony.
> Zacząłem czytać i sam nawet nie wiem kiedy zasnąłem. I STARY, JAKI JA
> PASKUDNY SEN WTEDY MIAŁEM!
>
* * * * *
>
Dwoje małżonków z dłuzszym stażem leżąc w łóżku:
> - Zocha, dasz mi dzisiaj?
> - Nie!
> - Zocha, ale daj proszę.
> - Roman, nie dam Ci, nie ma mowy.
> - Ale proszę, zrób dzisiaj wyjątek i daj mi.
> - Nie ma mowy, zapomnij.
> - Zocha, będę tak długo cię męczył aż mi dasz.
> - Nie.
> - Zocha, błagam...
> - No dobra, masz już ****a tego pilota...
>
* * * * *
>
Po długiej rozłące narzeczeni spotykają się. Facet kładzie dziewczynę na
> łóżku i zaczyna się dobierać do, uhm, dolnych części jej ciała. Zdejmuje
> wybrance majtki i nagle... strasznie głośno kicha.
> - Co się dzieje? - pyta dziewczyna.
> - "Co się dzieje??" Dobrze wiesz! - odpowiada facet. - ******yłaś się pod
> moją nieobecność!

> * * * * *
>
Wilk zjadł babcię, przebrał się w jej ubranie i położył się do jej
> łóżka...
> Ale nie wiedział, że najgorsze jeszcze przed nim. Napalony dziadek zbliżał
> się wielkimi krokami...
>
* * * * *
>
Żył sobie raz książę niemowa. Nie był jednak niemową od urodzenia lecz tak
> po prostu - z wyboru. Wybór ten, jeśli chcecie wiedzieć, był konsekwencją
> złego czaru, który dawno, dawno temu rzuciła na niego okrutna wiedźma.
> Zaklęcie powodowało, że cokolwiek książę wyraził słowami, stawało się dla
> niego po wsze czasy niedostępne. A że książę kochał radości życia
> codziennego, przezornie trzymał buzię na kłódkę.
> Pewnego razu pobłądził w lesie. Błąkał się tak dzień cały aż wtem zauważył
> tabliczkę: "Pójdź dalej a zadziwion będziesz, uszczęśliwion i powrotu już
> nie zapragniesz". Po krótkim rozważeniu za i
> przeciw; książę ruszył naprzód albowiem swoje już przeżył i
> być może osiąść w jakimś ładnym miejscu by się na resztę życia przydało.
> "Byle kobitki tam jakieś były, bo tego sobie odmówić nie dam rady" -
> pomyślał i zarechotał rubasznie bo co jak co ale ryćkanie uwielbiał nade
> wszystko. Parę kroków dalej dojrzał jeszcze kątem oka ledwie widoczną
> tabliczkę "Nie ma odwrotu" aż wreszcie...
> Gdy rozstąpiły się ostatnie drzewa, jego oczom ukazała się cudowna kraina.
> Książę niemowa ujrzał prześliczną okolicę a po chwili uświadomił sobie z
> podnieceniem, że zamieszkują ją same przecudne dziewczęta, o urodzie
> przewyższającej wszystko co w swoim życiu widział, a co więcej, zerkają na
> niego wzrokiem, który obiecuje nieziemskie wręcz rozkosze. To było
> ziszczenie marzeń... niewiarygodne, absolutnie cudowne...
> - Ja pier*olę! - wykrzyknął książę...
>
* * * * *
>
Para młodych wychodzi z kościoła, pan młody podchodzi do Cyganki:
> - Powróż mi...
> Cyganka długo ogląda rękę:
> - Wszystko, co ci teraz kochaniutki mogę powiedzieć to: za późno!!!
> * * * * *
> Wiec polityczny prezydenta-elekta. Tłum ludzi. Nagle w tłumie ktoś
> krzyczy:
> - Je*ać pigmeja!
> Lech K. Popatrzył, ale nie znalazł krzykacza, więc kontynuuje przemowę.
> Nagle znów krzyk:
> - Je*ać pigmeja!
> Sytuacja się powtarza; nie wiadomo kto krzyczy, więc trzeba
> prezydentowi-elektowi przemawiać. Wtem kolejny raz:
> - Je*ać pigmeja!
> Nie wytrzymał LK i zamiast krzyknąć S******aj, dziadu; ryknął
> tylko:
> - Małym, ale mam syna co ma dwa metry wzrostu!
> Na to głos z tłumu:
> - Je*ać pigmeja-rogacza!
>
* * * * *
>
Rodzinka wprowadziła się do domku, obok parceli budowlanej. Pewnego dnia
> na parceli pojawiła się ekipa budowlańców i zaczęli oni budować tam jakiś
> dom. W rodzince była 5-letnia dziewczynka, która jak to dziecko żywo
> interesowała się tym co się na budowie dzieje. Spędzała dużo czasu na
> obserwowaniu wszystkiego i wszystkich. Z czasem budowlańcy, bardziej lub
> mniej przyzwyczaili się do niej, traktowali ją jako maskotkę swojej
> budowy. Rozmawiali z nią, pozwalali jej ze sobą siedzieć podczas przerwy
> śniadaniowej. Czasem dawali jej jakąś malutką robótkę, tak żeby czuła się
> ważna. Po tygodniu dali jej nawet kopertę z wypłatą (kilka dolarów).
> Dziewczynka wzięła pieniądze do domu i pokazała mamie. Mama bardzo ją
> pochwaliła i powiedziała że już w tak młodym wieku zarabiać pieniądze, to
> fantastyczne i że jutro pojadą do banku i założą jej konto, aby mogła
> oszczędzać.
> Następnego dnia w banku, urzędnik był zdumiony, jak taka mała dziewczynka,
> zarobiła pierwsze pieniądze w życiu.
> - Pracowałam cały tydzień na budowie domu obok nas.
> - To świetnie, pewnie w przyszłym tygodniu też będziesz pracować, co?
> - Będę jeśli te dupki z Office Depot przywiozą te *******one płyty.
>
> * * * * *
>
Bob z trzema kolegami grali w golfa, przy 10-tym dołku Bob przerwał grę,
> spojrzał w stronę kolejnych dołków i zaczął szlochać...
> Koledzy zdziwieni spojrzeli na niego i pytają:
> - O co chodzi??
> Bob spojrzał pod nogi, pociągnął nosem, wytarł oczy i przeprosił za ten
> wybuch emocji:
> - Przepraszam was, ale zawsze wzruszam się przy tym dołku - mam z nim
> bardzo niemiłe wspomnienia...
> Jeden z kolegów spytał:
> - Ale co się stało?? Co mogło cię wprawić w taki stan??
> Bob wlepił wzrok w dal i powiedział smutnym głosem:
> - Na tym polu graliśmy zawsze z moją żoną... 12 lat temu, dokładnie przy
> tym dołku zmarła na atak serca...
> - O mój Boże - wyrwało się pozostałym - To musiało być okropne...
> - Okropne?? Wy myślicie, że to było okropne?? - załkał Bob - To słowo nie
> oddaje tego co przeszedłem!!! Całą resztę dnia, przez wszystkie dołki,
> całą drogę do budynku klubowego: uderzenie piłki, ciągnięcie Alicji,
> uderzenie piłki, ciągnięcie Alicji...
czero jest offline   Odpowiedz cytując ten post

  #ads
CDRinfo.pl
Reklamowiec
 
 
 
Data rejestracji: 29.12.2008
Lokalizacja: Sieć globalna
Wiek: 31
Posty: 1227
 

CDRinfo.pl is online