ja miałem pecha, właśnie 13 grudnia miałem przysięgę w wojsku w Zamościu, rodzice nie dojechali (no bo stan wojenny), przysięga szybciutko (wściekły dowódca, bo przy słowach o braterstwie z Armią czerwoną kłopotliwa cisza zapadła), a potem wyjazd do Świdnika jako drugi pierścień w oblężonym mieście (pierwszy pierścień to oczywiście Zomo). Wigilia 1981 to nastraszniejsza Wigilia w moim życiu, łamiemy się opłatkiem, wszystkie chłopy ryczą jak dzieci, kałachy na kolanach ... dobra kończę, bo zaraz się rozpłaczę.
__________________
c'est la vie !!!
|