Wlasnie obejrzalem druga czesc trylogii ameryklanskiej Larsa von Triera - "Manderlay". REWELACJA! Kto nei widzial, niech obejrzy. A kto obejrzal niech ewentualnie zapolemizuje z moja interpretacja, bo jestem ciekaw Waszych opinii.
Kto nie oglądał, a zmierza obejrzeć niech nie czyta (spoilery).
Na poczatku probowalem posadzac larsa o klasyczne rozwiniecie tematu typu "Rewolucja zje swoj ogon", ale Bogu dzieki bylem w bledzie. Manderlay podobnie jak Dogville jest tu symbolem calych Stanow Zjednoczonych. Grace probuje wprowadzic w miescie niewolncizym system demokratyczny, z coraz bardziej nieudolnym skutkiem. Reżyser próbuje nam przedstawic - jak się później okazuje - "świadome niewolnictwo" jako system polityczny gwarantujący brak głodu, bezdomności i bezrobocia. Utopijna wizja ustroju w małej społeczności... Tak gdybam, gdybam i nagle do mnie dociera - "ŚWIADOME NIEWOLNICTWO JAKO RECEPTA NA UZDROWIENIE NIEPRZYSTOSOWANEJ SPOŁECZNOŚCI" - czy może być coś bardizej niedorzecznego? Zaczynam wrecz slyszec szyderczy smiech von Triera zza kamery. Wmawial mi to przez bite dwie godziny, a - co najgorsze - ja mu uwierzylem.
(Koniec spoilerow)
Podkreślam jeszcze raz to, co nadmieniłem przy Dogville. Może trochę szralatna, na pewno prześmiecwa, moim zdaniem geniusz i wizjoner artystycznego i moralnego kina. Pozycja obowiazkowa dla wszystkich, ktorzy lakna ambitnego i inteligentnego kina eksperymentalnego. Tutaj tez scenografia (tak jak w Dogville) jest umowna, czyli praktycznie jej nie ma, a Lars nagina mocno Dogme'95 do wlasnych potrzeb, jednak nadla miesci sie w jej zasadach. MISTRZOSTWO!!!
__________________
"Android to syfiasty, zabugowany, irytujący, zaprojektowany przez idiotów, lagujący, udający otwarty i wolny system." - sobrus
Hosting na świetnych warunkach z rewelacyjnym wsparciem:
|