Tylko ze religia w szkole nie ma charakteru politycznego, tylko charakter spoleczny i nie uwazam zeby z gory miala kogos do czegos zniechecac. Wszystko zalezy od czlowieka po jednej i po drugiej stronie.
Druga sprawa - u nas na wydziale dziala jakas oaza i jest tam kilku doktorantow informatyki, wiec generalizacja o spotykaniu sie z ograniczonymi ludzmi mi sie nie podoba - czesc pewnie jest ograniczona, ale to jest normalne w zyciu, ze czesc ludzi z ktorymi sie spotyka jest ograniczona, z tym ze nawet w takiej oazie spotykanie ich jest bezbolesne, natomiast w zyciu (codziennym) moze miec przykre konsekwencje.
Ja nie chodze do Kosciola (nie widze powodu zeby sie tym chwalic, ale juz zeszlismy na ten temat) i bardzo dobrze zyje z tutajszym ksiedzem. Jak robilem biezmowanie 'po czasie', bo jakos wczesniej nikt tego w szkole nie przypilnowal i bylo to moje pierwsze powazniejsze spotkanie 'z parafia' (bo sie przeprowadzilem w obecne miejsce dosyc niedawno) to nie sprawial ZADNYCH problemow, tylko dal mi jakas ksiazeczke i sobie o niej rozmawialismy - generalnie ja przedstawialem mu swoje uwagi i przemyslenia nt. tamtych tekstow. No i jakos naprawde nie czuje sie wyklety ... wrecz uwazam ze to jeden z najmilszych gosci jakich spotkalem - mimo ze nie chodze do kosciola ...
|