Podgląd pojedynczego posta
Stary 14.04.2006, 10:10   #68
andrzejj9
the one
CDRinfo VIP
 
Avatar użytkownika andrzejj9
 
Data rejestracji: 08.12.2002
Lokalizacja: Wrocław
Posty: 17,900
andrzejj9 jest świetnie znany wszystkim <550 - 649 pkt>andrzejj9 jest świetnie znany wszystkim <550 - 649 pkt>andrzejj9 jest świetnie znany wszystkim <550 - 649 pkt>andrzejj9 jest świetnie znany wszystkim <550 - 649 pkt>andrzejj9 jest świetnie znany wszystkim <550 - 649 pkt>andrzejj9 jest świetnie znany wszystkim <550 - 649 pkt>
Cytat:
Napisany przez ro29
Też może to będzie mnie wkrótce interesować - szczególnie wybór firmy (bo wielkość i zakres cenowy już raczej ustalony ).

heh.. kwestia lodówki to u mnie dłuższa sprawa, choć tak naprawdę zaczęła się dopiero wczoraj.

Otóż moja mama robiąc generalne porządki w kuchni, umyła również lodówkę, w tym od środka i kończąc już, skrobiąc resztki lodu w zamrażalce, przebiła ściankę. Gaz się oczywiście wydostał, a lodówka chwilowo stała się bezużyteczna.

Pierwsze co zrobiliśmy to telefon do jakiegoś fachowca, czy można to naprawić. Okazało się, że tak, ale że może to kosztować i do 200 złotych. Rozmawiała moja mama więc dokładnego przebiegu rozmowy nie znam, ale wyszło na to, że facet przyjedzie do nas zobaczyć, jak to wygląda, poda dokładną cenę i wtedy postanowimy, czy naprawiamy, czy szukamy nowej lodówki. W sumie jeśli miałoby to kosztować 200 złotych, a nowa kosztuje z tysiąc, to biorąc pod uwagę wiek tej (dobre 10 lat jeśli nie więcej), bardziej opłacałoby się raczej szarpnąć na nową.

No więc na tym stanęło. Jak się o tym dowiedziałem, to powiedziałem mamie, żeby zadzwoniła jeszcze raz i upewniła faceta w tym, że my na razie nie jesteśmy zdecydowani na naprawdę i chcemy najpierw poznać dokładną tego cenę. Zadzwoniła i dopowiedziała to. Facet co prawda mieszkał dwie ulice dalej, więc i nie powinno być problemu, ale lubię mieć takie kwestie od początku jasno określone.


No i po jakiś 40 minutach facet przyjechał. Wparował do domu, otworzył lodówkę, rzucił okiem na dziurę, stwierdził, że będzie to kosztować 180 złotych i.. zaczął brać się do roboty (przygotowywać narzędzia). Trzeba go było trochę przystopować, bo widać już zapomniał o wcześniejszych ustaleniach. Moja mama, która wtedy z nim rozmawiała, próbowała wypytać o to, ile ta lodówka (naprawdę wiekowa) może jeszcze pochodzić, czy ten gaz jest szkodliwy itp.

Wtedy przypomniał mi się program "Usterka" i facet zaczął mnie już trochę irytować. Jego odpowiedzi były tak odpryskliwe, a jednocześnie tak mało konkretne i niewiele wnoszące, że nie można było się oprzeć wrażeniu, że tak naprawdę on po pierwsze - nie ma o tym zielonego pojęcia (jego najmądrzejsze stwierdzenie, to było - "no wie Pani.. każdy gaz jest trujący.. he he he..", albo "No wie Pani, może pochodzić jeszcze z 10 lat, a może z rok.. ja tego nie wiem, ale ja dziurę mogę załatać.." ), a po drugie jest po prostu hamem, któremu wydaje się, że gada z głupszymi od siebie, bo nie znają się na lodówkach. Naprawdę gardzę takim podejściem do innych..


W końcu stanęło na tym, że naprawa będzie kosztowała 180 złotych, my jeszcze jutro porozglądamy się za nowymi lodówkami i zorientujemy w cenach i jeśli zdecydujemy się na naprawę, to zadzwonimy do niego po południu (bo w sobotę oczywiście nie pracuje.. już świętuje i za nic nie przyjdzie na naprawę, która - jak wcześniej powiedział - potrwa z pół godziny.. ehh...).

Na tym stanęło aż to momentu, w którym facet za tą "fachową" ocenę sytuacji i stwierdzenie, że każdy gaz jest trujący (w sumie mniej więcej 5 minutową wizytę w naszym domu, razem z jazdą może 10-15) zażyczył sobie.. 30 złotych.

No myślałem, że mnie cholera weźmie, jak się o tym dowiedziałem. Moja mama już zdążyła dać mu te pieniądze, więc ja tylko się upewniłem, czy jak zdecydujemy się naprawę, to uwzględni to jako zaliczkę. Okazało się.. że nie i że to jest jego normalna zapłata za konsultację, a właściwie nawet nam idzie na rękę, bo normalnie bierze 50 i tak jest w cenniku..

Kurde.. wcześniej mimo dokładnej umowy, zamierzałem dać facetowi z dychę za fatygę, ale teraz to gdyby już tych pieniędzy nie miał w łapie, to dostałby ode mnie najwyżej kopa na rozpęd..

Zaczęła się moja "dyskusja" z nim na temat wcześniejszych ustaleń (on naturalnie twierdził, że mojej mamie wszystko przez telefon powiedział - jeszcze przy nim się upewniłem, czy tak było - oczywiście nie. Kłamał w żywe oczy. Moja mama jednak nie znosi takich konfliktowych sytuacji, więc ją już w to dalej nie mieszałem) i dalej mi tu, że w cenniku jest 50 i tyle pisze na fakturze powinienem się cieszyć, że tyle nie bierze.. Naturalnie jak cennik chciałem zobaczyć, to go przy sobie nie miał, a o wypisywaniu faktury nie mogło być mowy.. Potem nagle okazało się, że normalnie bierze 70 i w ogóle tylko dlatego, że coś tam, to od nas 30..

Serio facet miał szczęście, że moja mama mu wcześniej te pieniądze dała, bo gówno by zobaczył. Ale po fakcie to już facetowi nie będę pieniędzy wyrywał..

Na koniec stwierdziłem, że ma szczęście, że załatwiał sprawę z moją mamą, bo ode mnie gówno by dostał i wywaliłem go z domu..

Wkurzony byłem straszliwie. W kiepskiej teraz sytuacji finansowej jesteśmy, głównie przez tą zimę, sporo jeszcze zaległych rachunków do zapłacenia i moja mama naprawdę przejęła się tym zepsuciem lodówki. Jak wróciłem do domu i ją zobaczyłem, to myślałem, że się coś złego w rodzinie stało, bo tak mniej więcej wtedy się zachowuje. No i jeszcze przy tym i tak paskudnym samopoczuciu przychodzi taka gnida i wymusza (dla mnie to zwykła kradzież, tylko z użyciem słów zamiast np. kija.. Zresztą wolałbym bym już kij, bo wtedy by facet nie drzwiami, ale oknem wyleciał, które akurat było otwarte na oścież, żeby przewietrzyć kuchnię z gazu..)..

Wkurzył mnie dupek, naprawdę wkurzył. Już pies drapał te 30 złotych, ale po prostu hamski sposób, w jaki on się zachowywał, ta pogarda dla innych osób, przekonanie o własnej wiedzy (jak mi to jeszcze przy drzwiach mówił, że jego wiedza i umiejętności są warte dużo więcej i stąd tak się może cenić itd.itp.. A jakoś jego nieogolona morda, plus dziurawe spodnie mi do tego nieskalanego autorytetu intelektualnego średnio pasowały..).. Jestem tolerancyjny wobec ludzi, i to bardzo, ale osobami jego pokroju po prostu gardzę.. Już wolę zwykłych złodziei i bandytów, bo tamci przynajmniej nie udają, że reprezentują sobą coś więcej..



Wracając jednak do meritum (staram się o tym dupku zapomnieć, ale na razie mi to średnio wychodzi i cholera mnie bierze, jak o nim myślę..). Podzwoniłem jeszcze później, bo innych osobam zajmujących się naprawami. Nie jest ich dużo i mimo kilkunastu telefonów, trafiłem na razie tylko na jednego. Naprawi to za 150 złotych, więc nawet z tymi trzema dychami wyjdzie podobnie.

Zanim jednak się zdecyduję (jeżeli to zrobię), chcę się rozejrzeć w cenach nowych lodówek. Ta naprawdę jest już wiekowa i chętnie bym ją wymienił.

Bo bardzo wstępnym przejrzeniu oferty internetowej bodajże EuroAGD znalazłem trzy modele, które mi się spodobały:

http://sklep.avans.pl/product_info.p...oducts_id=3599

http://sklep.avans.pl/product_info.p...oducts_id=6131

http://sklep.avans.pl/product_info.p...oducts_id=1766

Zwłaszcza ten ostatni model LG mi się podoba, głównie ze względu na ten dodatkowy mechanizm do robienia lodu (który pewnie i tak można kupić osobno). Niech już będzie taki dodatek, to przynajmniej ta cała historia będzie miała jakąś korzyść.



Poczytam trochę na forach (moglibyście mi podać dokładny adres do tego wymienionego wcześniej? Chyba, że to tylko lista dyskusyjna..) i rozejrzę się w temacie.

W tym momencie interesują mnie następujące parametry:

1) moc (czy jak to się w lodówkach określa)

2) 'prądożerność'

3) stosowane mechanizmy i systemy (są czasami różne wymienione. Jeszcze mi nic nie mówią, ale rozejrzę się w temacie)

4) naturalnie producent - jakich warto brać pod uwagę, a których zupełnie unikać?

5) wymiar - wysokość mniej ważna, ale szerokość max 56-57cm (taką mam wnękę, gdzie lodówka stoi).


Interesują mnie też ewentualne tanie sklepy, gdzie można kupić. Podejrzewam, że internetowe, nawet biorąc pod uwagę koszty przesyłki. Pamiętam, jak swoją obecną wieżę kupiłem na internecie za 760 złotych, jak w MM kosztowała 1399..




I jeszcze jedno pytanie odnośnie tej lodówki, którą mam teraz. Od tego "speca" się tego nie dowiedziałem, ale jak wygląda sprawa z tym gazem, który w lodówkach (starszych) jest? Czy jest on trujący albo łatwopalny? Lodówka jest teraz zamknięta i wyłączona, ale i tak chciałbym wiedzieć, jak można się przy nim zachowywać, a czego unikać. Kuchenka jest elektryczna, ale już piec w piwnicy (nie tak daleko w linii prostej) nie, więc ważne jest dla mnie jak się teraz przy tej lodówce obchodzić w ogniem.
__________________


neverending path to perfection..

Ostatnio zmieniany przez andrzejj9 : 14.04.2006 o godz. 10:15
andrzejj9 jest offline   Odpowiedz cytując ten post