the one
CDRinfo VIP
Data rejestracji: 08.12.2002
Lokalizacja: Wrocław
Posty: 17,900
|
No cóż, głupio pozostawić temat bez zakończenia, więc jeszcze 'kilka' słów na temat lodówki. Ponieważ jej kupowanie trwało naprawdę długo, a opisałem już to w liście do rodzinki w Stanach, to żeby nie pisać tego wszystkiego jeszcze raz, wkleję tu fragmenty listu. Od razu mówię, że ja listy piszę dość długie, więc nie zachęcam koniecznie do czytania, chociaż lektura na temat chęci kupna konkretnego modelu lodówki może być dość interesująca.
Tak czy sia wklejam fragmenty. Potem umieszczę jeszcze kilka zdjęć lodówki.
-------------------------------------------------
No a teraz lodowki (...)
No wiec wyglada to mniej wiecej tak.. ---> patrz zalacznik
ale dojscie do tego momentu, kiedy lodowka stoi dwa metry ode mnie, zabralo mi sporo czasu i niemniej wysilku..
Ale po kolei..
Poprzedni tydzien spedzilem jeszcze na objezdzaniu wszystkich mozliwych wroclawskich sklepow, sieci handlowych i czego sie tylko dalo, w poszukiwaniu tego konkretego modelu lodowki, ktory widzielismy w Warszawie. Patrzylem jeszcze na inne, ale bardziej chcac sie upewnic, ze lepszego nie znajde (wczesniej jeszcze szukalem czegos podobnego, ale jednak wszelkie porownywania wypadaly na korzysc tej i w koncu stwierdzilem, ze cholera, nie ma sensu szukac na sile czegos innego, tylko skupic sie na znalezieniu tej za rozsadne pieniadze). Wczesniejsze proby sprowadzenia jej z Warszawy, jak napisalem w poprzednim liscie, spelzly na niczym. Postanowilem wiec znalezc ja we Wroclawiu.
Zwiedzilem praktycznie wszystkie sklepy i wszystkie supermarkety (zarowno te zwykle, jak i specjalistyczne, typu Avans, EuroRTVAGD, Media Markt i inne), ale nigdzie tego modelu nie mieli. Zaczalem wiec dowiadywac sie, kto moze mi ja sprowadzic. Tu specjalnie nie osiagnalem lepszego efektu, bo okazalo sie, ze.. nikt. No prawie nikt. W jednym punkcie Avansa, gdzie najpierw objechalem obsluge za kompletny brak zainteresowania klientem, okazalo sie, ze jednak daloby sie ja sprowadzic, ale za... 1799 zlotych.. O cenie 969, za jaka widzielismy ja w warszawskim Saturnie, juz dawno zaponmialem (oczywiscie wczesniej obdzwonilem ta siec z pytaniem, czy moga mi ja sprowadzic - nie moga..), ale jednak 1800 zlotych, to nawet pomijajac, ze byla to kwota znacznie wykraczajaca poza to, co chcialem wydac, bylo po prostu duza przesada.
Zrezygnowalem wiec z tej 'atrakcyjnej' propozycji i szukalem dalej. Rozmawialem z roznymi punktami, ktore zajmuja sie sprowadzaniem sprzetu AGD, ale jakos dziwnym trafem nikt nie byl w stanie znalezc tego modelu. Proponowano mi natomiast model nowszy MTM1522V mowiac, ze to wlasciwie to samo, ale mniej lub bardziej uprzejmie odmawialem, czasami tlumaczac, ze jedyne ich wspolne cechy, to producent i wysokosc (150cm). Bo i tak mniej wiecej bylo, zarowno wyglad zewnetrzny, jak i wewnetrzny oraz wyposazenie, plus wlasciwie cala aranzacja lodowki kompletnie sie od siebie roznily. Jedyne, co moze usprawiedliwic wmawianie mi tych glupot, to fakt, ze modelm MTM1522V jest nastepca MT AA 291V, ktorego szukalem. Niewielka to jednak pociecha, bo pomijajac naturalnie wyzsza cene (ok. 1600 zlotych) jest on po prostu.. brzydszy.
W koncu dalem sobie spokoj. Jeszcze w poprzedni piatek bylem na Bielanach szukajac jej tam (mimo, ze robilem to juz wczesniej) i pytajac, gdzie sie tylko dalo (no, moze sklepy z ubraniami sobie darowalem ;-) ), czy nie moga mi jej sprowadzic. Nie mogli..
Od soboty wiec postanowilem wziac telefon i zabrac sie za sklepy internetowe. Moje plany zostaly jednak szybko zweryfikowane, bo kiedy po kilkunastu minutach nie udalo mi sie dodzwonic do zadnego sklepu, zdecydowalem sie, ze moze jednak zaczne od poniedzialku - dnia pracujacego, gdzie jest pewna minimalna szansa, ze jednak kogos przy telefonie zastane. Tak tez zrobilem.
W poniedzialek rano wzialem sobie telefon (najpierw zwykly domowy, ale potem uswiadomilem sobie, ze komorka - nawet pomijajac darmowe minuty - jest kilkakrotnie tansza, wiec pozniej juz komorkowy) siadlem u siebie w pokoju przed laptopem i zaczalem obdzwaniac sklepy internetowe ze sprzetem AGD.
Zajelo mi to dobrych kilka godzin, w sumie z jednego glownego powodu. Nie chce mi sie juz teraz tego opisywac, bo tylko szlag mnie trafia, jak sobie to uswiadamiam, ale obsluga klienta jest w tych sklepach nawet nie zalosna, tylko znacznie ponizej. Moze kiedys napisze troche wiecej na ten temat, ale po prostu to juz rece czasami opadaly, jak musialem wrecz 'przedzierac' sie przez opor osob odbierajacych telefon, zeby cos sie dowiedziec, albo sprobowac cos zamowic. Gdyby nie fakt, ze to mi zalezalo, bo wiedzialem juz, ze na miejscu lodowki nie dostane, to po minucie takiej rozmowy (jesli) rzucalbym sluchawke i przekreslal sklep. Ale niestety rzeczywiscie mi zalezalo, wiec probowalem na rozne sposoby czegos sie dowiedziec i w jakikolwiek sposob lodowke gdzies dostac. A nie bylo latwo..
W kilkunastu sklepach dowiedzialem sie dosc szybko, ze tego modelu juz nie ma, nie jest produkowany i nigdzie nie mozna go dostac. Nawet mnie to przekonalo (ze jest to seria, ktora zastapiona zostala juz nowa, wiedzialem i wczesniej) i zaczelo troche niepokoic, postanowilem wiec zasiegnac jezyka u zrodla. Zadzwonilem do serwisu Indesita pod numer, ktory dostalem wtedy w sklepie w Koronie, gdzie ogladalismy lodowki. Indesit i Ariston to ten sam producent, tylko dwie rozne marki (o czym nie wiedziala np. dziewczyna z obslugi Media Marktu, ktora wciskala mi, ze to zupelnie dwie rozne firmy.. Ale na obsluge w sklepach juz chyba narzekalem ostatnio, wiec dzisiaj sobie daruje ;-) ), wiec mimo, ze chodzilo mi o lodowke Aristona, zadzwonilem tam. Okazalo sie - co bylo mila odmiana po poprzednich kilkudziesieciu rozmowach - ze serwis jest calkiem kompetentny i - o dziwo - przyjazny klientowi. Gadalem z jakims bardzo sympatycznym i pomocnym facetem i dowiedzialem sie kilku interesujacych mnie rzeczy na temat samej lodowki, natomiast niewiele jednak na temat mozliwosci jej kupna. Ale dostalem tez numer do bardziej kompetentnych osob, a mianowicie do generalnej centrali Aristona na Polsce. Zadzwonilem wiec tam.
Tu pogadalem z kilkoma osobami, ale najwazniejsza byla rozmowa z jedna kobieta (rowniez pomocna i dobrze poinformowana) na temat interesujacego mnie modeli lodowki. Okazalo sie, ze owszem, jest juz nastepca tego modelu, co jednak nie zmienia faktu, ze ten jest jeszcze produkowany i z jego dostaniem nie ma najmniejszych problemow. Mimo to jednak nie moge bezposrednio od nich kupic, gdyz nie zajmuja sie oni sprzedaz do odbiorcow ostatecznych (co bylo dla mnie zrozumiale). Mimo tego probowala mi jeszcze doradzic, w jaki sposob moge ten model dostac, wskazujac sieci sprzedazy, ktore maja z nimi bezposredni kontakt. Problem polegal na tym, ze byl to miedzy innymi Media Markt, z ktorym juz dawno rozmawialem (chociaz potem probowalem jeszcze raz), czy EuroAGD, gdzie naturalnie rowniez wczesniej zasiegnalem informacji chyba nawet u dyrektora na ten obszar Polski. Mimo to podziekowalem, bo najwazniejsza dla mnie informacje uzyskalem - lodowka jest produkowana, mozna ja dostac i musze tylko znalezc posrednika, ktory ja dla mnie kupi. Nic prostszego, prawda? Tez tak wtedy myslalem..
Kolejne kilka godzin spedzilem dzwoniac po nastepnych firmach i probujac znalezc taka, ktora albo lodowke ma, albo chociaz jest w stanie ja sprowadzic i - do tego - zrobic to we w miare szybkim czasie (chcialem ja juz koniecznie dostac do konca tygodnia, zeby w weekend zamontowac, bo jednak zycie bez lodowki bywa lekko uciazliwe (...)
Czesc firm dalej twierdzila, ze lodowki dostac nie moze, czesc po prostu nie interesowala sie nawet mozliwoscia sprowadzenia, ale kilka powiedzialo, ze musi posprawdzac u swoich dostawcow i ze do mnie oddzwoni lub napisze na maila (zostawialem wszelkie namiary). W pewnym momencie doszlo do tego, ze czekalem na siedem telefonow, dwa maile i jednego sms-a, a ja dzwonilem dalej (juz z drugiego telefonu, zeby nie blokowac tego, ktorego numer podawalem ;-) ).
Zeby jednak nie bylo za dobrze. Z tych kilkunastu firm, ktore mialy mi odpowiedziec (potem doszly kolejne) zrobily to.. dwie.. To kolejny zaczatek opowiesci na temat obslugi klienta w Polsce, ktorej jednak nie chce mi sie dzisiaj rozwijac. Pewne wyobrazenie jednak juz chyba macie.
Tak wiec tylko potem grzebalem w swoich notatkach (na szczescie wszyskie telefony, adresy i wyniki rozmow notowalem, zeby sie nie pogubic i nie dzwonic kilka razy do tych samych firm. Oczywiscie to nie ustrzeglo mnie do konca przed takimi sytuacjami, bo dwa razy poznalem (po glosie), ze mimo iz dzwonie z innej strony i pod inny numer, to dodzwonilem sie do tego samego czlowieka.. A innym razem jeszcze do co prawda innego, ale z tej samej firmy. Co ciekawe - jego odpowiedzi nie byly do konca spojne z tymi, ktore otrzymalem wczesniej ;-) ) i dzwonilem do nich jeszcze raz. W niektorych dowiadywalem sie, co mialem, inne jeszcze tego nie sprawdzaly, wiec potem dzwonilem jeszcze, inne natomiast niby juz sprawdzaly i naturalnie juz mialy dzwonic, ale po moim telefonie oferowaly dalsze sprawdzanie i naturalnie oddzwonienie (ktorego jak zapewne sie domyslacie nie bylo..)..
Duzo tego, naprawde.. i w pewnym momencie powoli zaczelo mi sie to wszystko mieszac.. No moze nie do konca mieszac, bo w tym celu zapisywalem to wszystko, zeby sie nie pogubic, ale zaczalem byc po prostu zmeczony. Raz tymi zupelnie niepotrzebnymi trudnosciami z taka wydawaloby sie prosta czynnoscia, jak zamowienie wybranego juz wczesniej modelu lodowki, a dwa - z tym cholernie meczacym podejscie do klienta. Wydawaloby sie, ze konkretny, zdecydowany klient kupujacy sprzet za ponad tysiac zlotych, to cenna rzecz. Jednak rzeczywistosc potwierdzila inaczej...
Ostatecznie skleslajac kolejne firmy, ktore nie byly w stanie sprowadzic mi lodowki, badz mogly to zrobic w ciagu dwoch tygodni, zostawilem sobie liste bodajze szesciu, ktore jeszcze maja odzwonic, badz ktore moga to zrobic (z zaznaczeniem cen, zebym mogl potem wybrac najlepsza oferte). Dwie jeszcze mialy mi odpowiedziec mailowo, a ze musialem juz wychodzic (bo zrobilo sie calkiem pozno..), zorganizowalem sobie jeszce tylko wszystko tak, zeby wrocic do domu do 17 i ostatecznie zdecydowac i zamowic lodowke. Do 17 dlatego, ze te firmy mialy mi odpowiedziec wczesniej, a do 17 jeszcze moglem tego dnia zamawiac. Gdybym to zrobil, to jeszcze tego samego dnia zlozone zostaloby zamowienie przez firmy, lodowka przyszlaby dnia nastepnego i od razu zostala wyslana, a tym samym na pewno dotarla do mnie do konca tygodnia. Super, przynajmniej teoretycznie..
Jeden pozytywny aspekt pojawil sie, kiedy ok. 16 bylem jeszcze u znajomego, bo zadzwonila do mnie jedna firma i potwierdzila, ze lodowka jest i mozna ja zamowic i na pewno dojdzie do konca tygodnia. Super, lodowka jest, w cenie w miare normalnej, tylko.. koszty przesylki. Srednie to ok. 70-80 zlotych (dowiadywalem sie juz wczesniej), natomiast tutaj zazadali sobie... 165 zlotych.. Na razie jednak zostawilem to majac na uwadze jeszce inne opcje.
Wrocilem do domu ok. za pietnascie siedemnasta i od razu sprawdzilem poczte, zeby sprawdzic oferty, wybrac najlepsza i zamawiac. No ale oczywiscie to byloby zbyt proste..
Jak zapewne sie domyslacie, nie dostalem zadnego maila. Wkurzony juz strasznie (efekt rannych telefonow, kiedy momentami mnie juz trafial szlag - aha, bo nie wspomnialem jeszcze o kilku firmach, do ktorych probowalem dodzwonic sie przez mniej wiecej pol godziny, bo albo telefon byl zajety, albo nikt nie odbieral, trzech innych, ktore mialy uszkodzona linie i jeszcze inne, ktore wrecz rozlaczaly jak sie czekalo...) zadzwonilem do firm, zeby przynajmniej kogos objechac, ale okazalo sie, ze piata juz prawie, wiec po co w pracy siedziec..
Chwile sie jeszcze zastanawialem, ale doszedlem do wniosku, ze i tak juz dzisiaj nic nie zrobie, a jak jutro zamowie, to jeszcze powinienem zdazyc do weekendu. Postanowilem wiec juz tego dnia nic nie robic, tylko z samego rana do tych firm zadzwonic (jakos na wiadomosc mailowa juz nie liczylem) i dowiedziec sie, co jest grane. Tak tez zrobilem.
Okazalo sie naturalnie, ze nie sa w stanie lodowki sprowadzic, ale co wiecej - pozostalem mozliwosci rowniez sie wykruszyly, bo od jednej firmy dostalem informacje, ze jednak nie sa w stanie lodowki sprowadzic, u innej - chcac jeszcze dowiedziec sie o dokladna cene i szczegoly, uslyszalem cos podobnego, a jedyna, ktora pozostala mogla to zrobic dopiero za dwa tygodnie (nie pytajcie tylko czemu..). Byla co prawda jeszcze jedna, ktora brala bezposrednio od Aristona, ale ze podobnych takich bylo juz kilka i wszystkie - mimo bezposredniego kontaktu z Aristonem - nie byly w stanie lodowki dostac (mimo, ze ja moglem to zrobic od reki, gdybym mial firme i transport) - to mimo ich zapewnien, ze w cztery dni bedzie, jakos nie wierzylem. Zwlaszcza, ze mowili to w ciemno, nie upewniajac sie wczesniej, czy rzeczywiscie sa w stanie to zrobic (te pozostale firmy to robily i wtedy dostawalem odpowiedz negatywna. Zreszta - raz jeszcze skontaktowalem sie z Media Marktem i przez nich probowalem lodowke od Aristona kupic. Ale okazalo sie - po dobrych kilku godzinach prob - ze nie jest to mozliwe - wedlug ich uzasadnienia Ariston juz tych lodowek nie ma.. Bez komentarza..) Poza tym i tak byli drodzy (ok. 100 zlotych wiecej niz gdzie indziej), wiec ich tez raczej skleslilem.
Tak naprawde wiec zostala mi ta jedna firma. Ceny generalnie nie miala zlej (zwlaszcza, ze w miedzyczasie mailowo wytargowalem ja jeszcze o 80 zlotych, co sprawilo, ze byla zdecydowanie najnizsza ze wszystkich sklepow), ale te koszty przesylki.. Nie majac juz jednak specjalnie wyboru, postanowilem i tutaj sprobowac cos poradzic. Chcialem juz pisac maila i dolaczac cenniki firm wysylkowych zadajac uzasadnienia tak wysokich kosztow, ale znalazlem cos lepszego - na ich stronie byl cennik transportu, z ktorego jasno wynikalo, ze takiej wielkosci lodowka, przy transporcie do 400km bedzie kosztowac (za przewoz) ok. 80 zlotych. W przypadku platnosci za pobraniem ok. 10 zlotych wiecej. Uzbrojony w te wiedze (wczesniej tej tabelki nie zauwazylem, ale mam dziwne wrazenie, ze i jej nie bylo) skroilem nieco innego maila.
Zacytowalem w wiadomosci maila, w ktorym zaoferowano mi te najnizsza cene, udajac pierwsze pytanie o koszty przesylki i powolujac sie na tabelke ze strony. Podalem swoje dane, zadeklarowalem, ze jezeli wynosza tyle, a tyle, to decyduje sie na zamowienie. Zaznaczylem rowniez, ze zalezy mi na czasie i musze lodowke dostac przed weekendem. Maila wyslalem, a ze jeszcze do wyjscia mialem ok. godziny zajalem sie czyms innym czekajac na odpowiedz (podalem nie tylko adres emailowy, ale takze telefon domowy i komorke). Przed wyjsciem sprawdzilem jeszcze poczte, chcac sie upewnic, ze zamowienie zostalo przyjete, ale... naturalnie zadnego potwierdzenia nie bylo.. Wyslalem jeszcze jednego krotkiego maila piszac, ze jest to sprawa pilna i prosze o szybki kontakt i potwierdzenie zamowienia. Potem musialem wychodzic.
Wrocilem wieczorem, za pozno juz zeby dzwonic, wiec z duza nadzieja (i niepokojem) sprawdzilem poczte, zeby moze jest odpowiedz i zamowienie jest juz realizowane, a lodowka najlepiej wyslana. Oczywiscie.. nic nie bylo...
Dzwonic juz nie moglem, wiec tylko wyslalem kolejnego maila, juz z bardziej dosadnym popedzeniem i nic wiecej nie mogac zrobic na ten dzien zakonczylem temat.
Rano nastepnego dnia musialem kilka rzeczy zalatwic i dopiero ok. 11 moglem siasc przy komputerze i sprawdzic poczte. Wiadomosc zadnej.. oczywiscie nie bylo. Tym razem wzialem juz telefon i zadzwonilem do firmy. Najpierw objechalem z gory do dolu tego, co sie zglosil, a potem stwierdzilem, ze to nawet sensowny czlowiek i zaczalem z nim zalatwiac sprawe (wczesniej rozmawialem z innymi osobami). Tu w koncu spotkalem sie z rzeczywista checia pomocy i sprawnego zrealizowania zamowienia oraz zrobienia wszystkiego, zeby lodowka dotarla do mnie na czas (a byla juz sroda). I w koncu zaczelo to sensownie wygladac. Facet powiedzial, ze wszystkiego sie dowie i do mnie odzwoni (ha ha ;-) ). Ale zrobil to i to juz za kilka minut. Ustalilem z nim koszty przesylki, ktore wraz z pobraniem wyniosly.. 95 zlotych (bez pobrania 75, ale jakos juz wolalem zaplacic te 20 zlotych niz placic z gory za cos, co z takim trudem trzeba bylo zalatwiac). Za chwile dostalem tez ich potwierdzenie mailem. Potem podalem jeszcze raz swoje dane (na wszelki wypadek, gdyby poprzednie maile jakos wcielo) i zlozylem wstepne zamowienie. Facet mial sie jeszcze raz dowiedziec, czy na pewno lodowka jest dostepna, jak szybko moga ja sprowadzic i zalatwic, zeby dotarla do mnie na czas.
Wlasciwie to juz nie bylo potrzeby kolejnego kontaktu, ale kilka godzin pozniej zadzwonil do mnie jeszcze raz, potwierdzil, ze lodowka jest dostepna i zamawiaja ja dla mnie (od posrednika), i upewnil sie co do opcji wysylki (za pobraniem) i adresu. I zamowienie zostalo przyjete.
Majac na uwadze poprzednie trudnosci calkowicie przekonany do tego jeszce nie bylem, wiec nawet nie mowilem, ze juz jest zlozone zamowienie. Stwierdzilem, ze jak lodowka bedzie stala w domu i bedzie to ten model, co trzeba, to w tym momencie dopiero przyznam, ze jest kupiona. Okazalo sie, ze moje obawy nie byly nieuzasadnione..
Jeszcze w czwartek popoludniu otrzymalem kolejny telefon z wiadomoscia, ze lodowka juz u nich jest i wlasnie jest wysylana. Raz jeszcze potwierdzone zostaly koszty i sposob wysylki i to, ze lodowka dotrze do mnie jutro. Mialem tez otrzymac informacje na temat przewoznika, jego numer telefonu i numer identyfikacyjny przesylki, zeby moc dowiedziec sie, o ktorej dokladnie mam sie jej spodziewac (mial co prawda zadzwonic do mnie przewoznik i umowic sie na godzine, ale jakos - zupelnie nie wiem czemu ;-) - mialem watpliwosci, czy to zrobi).
Nastepnego dnia rano - czyli w piatek - ok. 11, kiedy mniej wiecej mialem juz pewnosc, ze oczywiscie zadnego telefonu nie bedzie, zadzwonilem do przewoznika, zeby dowiedziec sie, kiedy dotrze przesylka. Numer prowadzil do glownej centrali, wiec nie rozmawialem bezposrednio z kierowca, ale na szczescie obsluga byla kompetenta. I w sumie tez uprzejma, ale jednak pewien niesmak rowniez i po tej rozmowie pozostal, bo pani zamiast starac sie jakos rozwiazac fakt, ze ja nie moge czekac o blizej nieokreslonej porze na przewoznika (dowiedziala sie wczesniej, ze bedzie okolo trzeciej, ale nie potrafila powiedziec, czy bedzie to przed trzecia, czy po trzeciej, wiec wedlug niej najlepiej, jakbym od mniej wiecej drugiej czekal) starala sie mnie koniecznie przekonac, ze przeciez nie moze przewidziec, o ktorej do mnie dotrze. A ja wcale o to nie prosilem, ale tez chcialem troche dokladniejszych informacji niz plus minus godzina.. Ale ta trzecia to zawsze byl jakis punkt zaczepienia, wiec postanowilem, ze o wpol do trzeciej przyjade do domu i bede czekal.
I tak tez zrobilem. Spoznilem sie co prawda piec minut, ale zadnego powiadomienia nie bylo (...) Zaczalem wiec czekac, cos tam w miedzyczasie robiac.
W koncu przyjechal i to nawet dosc punktualnie, bo z 5-10 minut po trzeciej. Otworzylem mu, potwierdzilem, ze lodowka tutaj i.. dowiedzialem sie, ile jest do zaplaty. Co prawda wczesniej bardziej spodziewalem sie, ze przywioza mi nie ten model, o ktory chodzilo (tyle juz firm chcialo mi wcisnac tego nastepce - MTM1522V, ze naprawde trudno bylo nie brac tego pod uwage) niz to, ze cena bedzie wyzsza, ale to drugie tez caly czas chodzilo mi po glowie. I okazalo sie, ze nie bez powodu..
Kwota do zaplaty na potwierdzeniu byla prawie 150 zlotych wyzsza niz wczesniej ustalona (fakt, ze z roznymi osobami - z jedna wytargowalem nizsza cene za lodowke, z druga za przesylke, ale ostateczne zamowienie i jego potwierdzenie zawieralo wszystkie te informacje). No i co z tym zrobic? Moze i bym sie nawet chwile zastanawial, ale ze wczesniej bylem praktycznie pewien, ze taka sytuacja wystapi,mialem juz przygotowana komorke i wlasciwy numer. Zadzwonilem wiec do firmy, proszac przewoznika, zeby chwile poczekal.
Najpierw sie przywitalem (czytaj objechalem ;-) ) rozmowce. Potem wyjasnilem sprawe. Na szczescie trafilem na tego sensownego faceta, z ktorym dalo sie cos zalatwic. Rozmowa byla konkretna i w miare krotka. Najpierw przedstawilem mu wszystkie informacje, potem probowal to sprawdzic, ale tak na szybko mu sie nie udalo. Potem cos tam szybko sprawdzil i potwierdzil, ze jakas pomylka zaszla. Ale ja przewoznikowi nie moglem zaplacic mniej wiec ustalilismy (moje ryzyko, ale podjalem je swiadomie), ze on to wszystko dokladnie ustali, ale na pewno moja kwota do zaplaty bedzie taka, jak ustalona wczesniej i nadwyzke mi zwroca (zaproponowalem wplate na konto).
Zaplacilem wiec ta zawyzona kwote przewoznikowi (wczesniej naturalnie - jak rozmawialem przez telefon - wszedlem na samochod i dokladnie obejrzalem, czy jest to ta lodowka, ktora miala byc. Przez opakowanie co prawda niewiele bylo widac, ale oznaczenie byly i tak - byla to ta :-) ). Wnieslismy ja do garazu i pogadalem jeszcze z nim chwile. Dowiedzialem sie mniej wiecej tego, co podejrzewalem juz wczesniej - ze te umowy pomiedzy nimi, a firmami sa calkowicie nieodpowiednie do dzialalnosci. Bo firmy placa im za przewiezienie lodowki z puntku A do punktu B i nic wiecej, a tu np. spotyka sie on z sytuacja, kiedy dzwoni do bloku do mieszkania, gdzie mial lodowke dostarczyc i zglasza sie stara babcia z czwartego pietra i mowi - tak, zamawiana - prosze wniesc... Czyli kompletna bzdura, bo jak jedna osoba ma to zrobic. Czesto tez podobno zdarzaja sie wlasnie takie sytuacje naliczenia innej kwoty, czy tez wyslania nie tego modelu co mial byc (moje najwieksze obawy ;-)).
Facet byl sensowny i sympatyczny, wiec widac bylo, ze nie jest to takie jego po prostu narzekanie. Zreszta mial po prostu racje. Firma spedycyjna to nie to, co konkretne uslugi transportowe dostosowane do potrzeb konkretnej dzialalnosci. No ale tak widac w Polsce sie to odbywa.
Mi lodowke pomogl wniesc do garazu i nie robil z tym zadnych problemow (dalem mu zreszta za to maly napiwek, chociaz mowil, ze to zaden problem), czekal tez na to az skontaktuje sie w firma, wiec widac, ze ze swojej strony staral sie pomoc, ale nie zmienia to faktu, ze to po prostu nie tak powinno wygladac..
Tak wiec lodowke zapakowalismy, pozamykalem garaz i wrocilem do domu. Siadlem przy komputerze chcac napisac maila do firmy i raz jeszcze wyjasnic te sprawe. Ale okazalo sie, ze nie musze, bo juz w skrzynce mialem maila od nich z przeprosinami, dokladnie wyliczona wlasciwa kwota, kwota nadwyzki, ktora mi nieslusznie naliczyli i prosba o podanie numeru konta, gdzie maja ja przeslac. O, to mi sie w koncu zaczelo podobac ;-)
Co prawda nie mam jeszcze zadnej pewnosci, ze te pieniadze rzeczywiscie mi przeleja, ale wydaje mi sie, ze tak, bo raz, ze ten facet, z ktorym od pewnego etapu to wszystko zalatwialem naprawde byl konkretny (...)
(...)
-------------------------------------
__________________
neverending path to perfection..
|