Nie lubie jeszcze jak w filmach bohaterowie maja jakies wizje z przeszlosci, ze ktos sie nad nimi znecal lub tez jakis przkry wypadek byl i ciagnie sie ten czynnik przez pol filmu jak nie dluzej. Albo rozmowy z ludzmi, ktorzy juz nie zyja, a sie jakos pojawiaja i prowadza jakiegos rodzaju dyskusje majace pomoc glownemu bohaterowi. Takie *******y tylko wkurzaja. jesli taki motyw jest przez chwile to ok. Ale jak to ciagna w nieskonczonosc i nijak sie to trzyma kupy to .....kupa. Shit znaczy sie.