Bylem w Leicester - jakas godzina drogi z Londynu na polnoc i jakies 50 mil na poludnie od Nottingham.
Pracowalem jak wiekszasc obcokrajowcow przjezdzajacych na tymcvzasowa prace w magazynie. Byl to magazyn z ciuchami firmy zajmujacej sie sprzedazac wysylkowa poprzez katalog.
Ofert pracy jeszcze jest troche, ale Polakow coraz wiecej, czasem wychodzac na miasto czulem sie jak w Polsce slyszac co drugie slowo k*** badz spier***

.
Pracy szukalem przez agencje. Dlugo jej nie szukalem, bo nie caly tydzien

, ale mi sie poszczescilo, ze dostalem tak szybko prace i na cale dwa miechy. Wszystko zalezy od szczescia, znajomosc ang jest na pozniejszym planie. Ja studiuje fil. ang., pojechalem z 6 znajomymi ze studiow, a tylko ja i moj kumpel mielismy prace przez 2 tyg. reszta pracowala tylko wtedy jak bylo duzo roboty (byly zamowienia itp.).
Bylem tam juz rok temu wiec czesc formalnosci i papierow juz mialem zalatwione, to tez troche pomoglo.
Za rok jednak nie mam zamiaru wracac, bo watpie zeby byla robota. Liczba Polakow w UK z roku na rok rosnie dramatycznie, a jakby tego bylo malo to od stycznia do UE wchodza Rumunia i Bulgaria, wiec jak sie tam Rumuni zjada, to bedzie masakra

. Co prawda w mediach mowili ze maja wprowadzic jakies ograniczenie co do liczby imigrantow z tych dwoch krajow, a jako przyklad podali sytuacje z Polska