MOJ KOLEGA TAK DO MNIE NAPISAL:
Zastanawiałem się nad takim przypadkiem:
BSA jak wiadomo, jest instytucją-firmą rodem z USA, która ma swoje oddziały na świecie. "Firma" ta jest finansowana przez potentatów z tzw. branży. Ale nie ma umocowania prawnego do kontroli.(?!?!?!?). Zastanawiałem się nad przypadkiem, gdyby ktoś pojawił się u drzwi firmy X i powiedział, że chce sprawdzić zawartość komputerów.. Ale właściciel firmy X może powiedzieć im "na drzewo", gdyż np. obawia się sabotażu, czy też przechwycenia danych.
Jeśli zjawiają się z Policją, to tym bardziej "na drzewo"... Gdzie nakaz rewizji

Taki nakaz może wydać tylko Sąd, na podstawie dowodów lub uzasadnionego podejrzenia, o popełnienie czynu zabronionego. Sądzę, że o taki Nakaz obecnie wcale nie jest łatwo... Donos chyba nie wystarczy...
Panowie z BSA, sądzę, że wykorzystują strach przed wszelakimi kontrolami z lat ubiegłych i działając z zaskoczenia, stosując presję psychologiczną, siadają za kompem i puszczają jakiś programik do AUDYTU oprogramowania.. Jak coś znajdą, to straszą: "albo kasa, albo donos do Prokuratury o popełnieniu
przestępstwa"..
Ciekaw jestem co o tym myślicie...