O studentach można dużo lepsze filmy robić, ale i tak niezły. Podobała mi się ta narracja w stylu "Dzień świra".
Musze dodać, że też miałem dwie niezłe przygody z wpisem w tym samym budynku - Polibuda Rzeszów, budynek "L" (lotnictwo) - najbardziej pokręcony ze wszystkich jeśli chodzi o korytarze, numery sal, strzałki objasniające itp. Jak jesteś tam pierwszy raz (jak ja wtedy) to są sale, których można szukać pół godziny (nawet jeśli pytasz o drogę

) - po kilkunastu frustrujących minutach czujesz się jak bohater "Procesu" Kafki.
Jedna z przygód polegała na tym, że z kumplem zaczęliśmy już odpowiadać u innej babki kiedy weszła ta właściwa - splot dziwnych okoliczności:
-po terminie poprawkowym (bez podejścia w pierwszym);
-babki na oczy nie widzieliśmy (tzn. kumpel raz był na wykładzie, ale w ogóle jej nie pamiętał);
-po długich poszukiwaniach gabinetu widzimy na wywieszce, że tylko ona tam dyżuruje;
-wchodzimy - jest jedna (gdyby się upewniać na wejściu czy to ona to wtopa na starcie przecież);
-ta co tam była, uczyła tego samego przedmiotu - pewnie asystentka od ćwiczeń (z tym, że tylko na polibudzie);
Jak otworzyła indeksy to się rozweseliła trochę i zaczyna pytać. Kręcimy jak możemy (przedmiot głupi na maxa - coś z zarządzania pewnie). Przy drugim pytaniu wchodzi ta właściwa, a ta co nas egzaminowała na to: "Ci dwaj panowie do pani Dr - już ich wstępnie przepytałam" - kumpel przybił gwoździa w biurko, ja się próbowałem budzić. Na szczęście atmosfera się zrobiła luźna - babki z nas polewkę miały i dalsze pytania jakoś poszły - po trójce. Przygoda była tak pozytywna, że w akademiku od 14.00 zaczęliśmy od piwek a do wieczora rozkręciła się niezła impra - to był piękny dzień