Cytat:
Napisany przez nimal
oj, troche ekonomii najpierw
czy gornik pracuje za darmo golymi rekoma? utrzymanie kopalni nic nie kosztuje? utrzymanie sprzetu, zakup sprzetu, rekultywacja wyrobisk, skaldowanie odpadow, energia zuzywana przez kopalnie, ubezpieczenia, akcje ratunkowe, utrzymanie w gotowosci sprzetu ratunkowego, oplaty za transport, skladki pracownicze, podatki, pensje i wiele wiele innych skladnikow, ktore mozna naprawde dlugo wymieniac skladaja sie na koszt wydobycia
i koszt wydobycie tony wegla jest wyzszy niz zysk z jego sprzedazy
dlatego gornictwo musi byc dotowane
tak trudno to zrozumiec?
|
Idąc twoim tokiem rozumowania, czysto ekonomicznym, trzeba by zrezygnować z utrzymywania każdego nierentownego zakładu lub sektora gospodarki. Zastanawiam się tylko, co by nam zostało. Służba zdrowiu? nie, bo tylko zużywają to co produkują inni, a niczego nie tworzą i nie sprzedają.A płacić trzeba. Policja? Może wojsko? O, może oświata? Też nie bardzo. No to stocznie? Kurka, no też nie, bo mają długi...itd.
Wszystko, każda śrubka, kawałek drutu, kijek do łopatki, każde narzędzie zakupione przez przemysł kosztuje co najmniej dwa albo i trzy razy drożej niż to samo w detalu kupowane przeze mnie jako osobę prywatną. Dlaczego, panie ekonomisto? Jakieś wytłumaczenie? Każda usługa wykonana przez firmę obcą jest kilka razy droższa niż to samo zrobione we własnym zakresie. To są koszty dzięki którym koszt wydobycia jest tak wysoki. Podatki, absurdalne, niespotykane w innych gałęziach gospodarki też leją po kieszeni.
Może uszedł twojej uwadze taki skromny fakt, że od jakiegoś już czasu, większość kopalni ma dodatni efekt ekonomiczny, jak to fajnie sie nazywa. To znaczy że cena zbytu tony węgla jest wyższa niż jej wydobycie. Wszystkie należności również spłacamy na bieżąco.
To jest dużo bardziej skomplikowany mechanizm, i proste nierentowne=zamykamy, nie załatwia sprawy. Cały mechanizm jest w jako takiej równowadze, i rozwalenie jednego elementu może spowodować zawalenie całej konstrukcji.
Pewnie usłysze że możemy importować surowce z krajów gdzie są one tanie jak piasek na pustyni. Możemy. Tylko za co? I jak długo będą tańsze niż nasze?
Cała dyskusja skręca w kierunku innym niż zamierzony przez autora, dlatego zostawmy ekonomię mądrzejszym(?), a zajmijmy się tym co umiemy i lubimy.
Z mojej strony EOT.