
Wczoraj byłem na
"Apocalypto" Mela Gibsona. Film o kulturze Majów ich walkach w puszczy Jukatańskiej.
Kiedy zobaczyłem przedwczoraj reklamę zaraz zarezerowałem bilety w Cinema City. Głównie tak mnie to wciągnęło ponieważ sam byłem w Meksyku zasmakowałem tej kultury, klimatu, piramid.
Film zbiera dobre opinie podoba się ludziom... ja szczerze powiem spodziewałem się czegoś innego, choć film uważam za dobry i nie nudził mnie.
Przede wszystkim mało kultury, piękna Meksyku a w zamian mamy namacalną wręcz historie jedengo plemienia które zostało zaatakowane przez inne plemie i razem z nimi przeżywami trudne w ich życiu chwile.
Pozwole sobie wyciągnąć tak daleko idący wniosek, że film nie był nawet kręcony w Meksyku-takiego Meksyku to ja nie widziałem. Piramidy które nie mają wiele wspólnego z piramidą z plakatu w filmie a tam widzimy flagowe piramidy Meksyku a mianowiecie Theoticuan. W filmie Gibsona piramidy stworzone chyba na potrzeby filmu. Mało krajobrazów, ciągle prawie krzaki.
Film polecam każdemu, ale jeśli ktoś chce zobaczyć w tym filmie piękno kultury majów, piękno Meksyku taki film a'la National Geographic to niech sobie lepiej włączy to National Geographic.
Sporo sztucznych efektów, dużo krwi.
Bardzo dobre kostiumy i cała aranżacja planu filmowego, dialogi w typowym dla majów języku. Film trochę trwa a czas się nie dłuży co jest dobrym znakiem, akcja po akcji co jest głównym chyba atutem tego filmu.
Oceniając ten film w skali od 1-5 wystawiam 4 z minusem, przed filmem myślałem, że będzie to 5 z plusem.
pozdrawiam