[M@X]

Napisany przez yahol

Jedyne co moge powiedziec:
Q tempora, O mores!
Leonidas i 300 spartan. Niesmiertelny mit grecki. Klasyka. Tragedia, honor, ojczyzna, obowiazek.
Kazdy (przecietnie inteligentny) europejczyk zna, (moze poza angolami) - klasyka.
Zrobic z tego komiks - OK, niech te durne amerykany poznaja klasyke. Znajdzie sie bardziej inteligentny, to nawet im opowie o co chodzi na tych rysunkach, bo poza yeeeehhhh, ohhhhhhhhh, youuuuuuuu to tekstu tam nie ma a nawet to i tak by nie zrozumieli.
Ale zrobic tego film?? Juz raz probowali - nie wyszlo im specjalnie, ale bylo niezle. Inna rzecz, ze takich durnych scenarzystow to wtedy nie bylo.
Myslcie normalnie!!! Przeciez to koszmarna bzdura gorsza od Troi z golym Badem Pittem, i rownie idiotyczna jak Dynastia.
Te gole torsy, glowy wsadzone w jakies dziwolagi, bo nie chelmy, zachowania i teksty z amerykanskiej nowomowy. Belkot i bzdura.
No chyba, ze te kolorowe obrazki tak wam nas****y w glowie, ze dla samych obrazkow chcecie sie tym zachwycac.
koszmar.
Tak koncza w ameryce legendy, klasyczne postaci przerobione na hamburgery, przezute i wyplute przez film made in USA.
Koncza w amerykanskim gownie!

Sie osmiele nie zgodzic, jako fan kina europejskiego i antyfan amerykanskich "rozrywkowych" produkcji. "300" chce zobaczyc, bo to dizecko Franka Millera - osoby w srodowisku komiksowym znanej jako jednostka WYBITNA... Zabiegi, jakie stosuje w przedstawianej formie tworzac komiks sa po prostu rewolucyjne (np. Sin City - stala czern i i biel, bez szarosci i wyakcentowane elementy kolorowe jak zolta twarz czy czerwonakrew, co ma symbolizowac jasnosc i klarownosc zycia w miescie grzechu - tam wszystko jest albo czaren albo biale). i persona ta dawno zostala uznana ze artystycznego geniusza, z czym zgadza sie moja skromna osoba. "300" czytalem - rowniez uwazam je za dobre, a skoro Frank uczestniczy w produkcji swojego filmu (ba, wspolrezyseruje je!) to pop prostu NIE DA SIE spieprzyc glownego zamyslu artystycznego... Slowem - ja wierze ze bedize to dobre, i stawianie filmow sygnowanych "FM" na rowni ze szmirami Jamesa Camerona, Stevena Spielberga czy Martina Scorcese (ach, wybaczcie "Liste Schindlera", "Ryana" i "Taxi Drivera", ale chodzi mi o filmy ostatnich kilku lat, gdzie ewidentnie widac komercyjnosc i wypalenie tych panow ;-)) jest co najmniej niepowazne. Stawialbym go raczej na obok Francisa Forda Coppoli, Quentina Tarantino czy Woody'ego Allena. Tyle.

Europejski M@X