kilka fajnych limeryków
Pewien cyklista z Zwickau
Na swej damce chyżo pomykał.
Pod pretekstem przejażdżki na ramie
Robił dziecko kolejnej damie,
Po czym kłaniał się i szybko znikał.
Jawnogrzesznica z miasta Kłaj
W swoim zawodzie była ***8222;naj".
Ale to zależało,
Czy jej się chciało, czy nie chciało
Taki już miała obyczaj.
Adwokatowi w Kolchidzie
stawał na okrzyk ***8222;Sąd idzie!***8221;
ale na stare lata
z nawyków adwokata
nic już nikomu nie przyjdzie..
Płetwonurkowi z miasta Pekin
Urodę życia odgryzł rekin.
I choć czytał Mao,
Lecz nie odrastao,
Więc pracował jako damski manekin.
Pewien zoolog z Jeny
Lubił *******ić hieny.
Lecz narzekał: ***8222;Psiamać,
Ach, przestańcie się śmiać,
Bo dostaję od tego migreny.
Archeolog, co zwykle miał pecha,
Znalazł coś, co nie przejdzie bez echa:
Lekko zgięte, lśni w słońcu,
Ma zgrubienie na końcu,
Bo to wacek świętego Wojciecha.
W środku pampy śpiewał gaucho Bruno:
***8222;Dźwięcz, gitary mej miłosna struno!
Podnieca mnie i dama,
I pastuch, kawał chama,
Lecz owca to numero uno***8221;
Pewien nekrofil z Avignonu
Zepchnął swą żonę raz z balkonu.
A tak był zajadły,
Że gdy zwłoki spadły,
Już bezcześcił je w chwili zgonu.
Pewną starą ****ę nad Nysą
Całą noc rżnęli w dupę łysą.
Ona woła: ***8222;Ach, goście!
Mówcie, ktoście są, ktoście?"
Oni na to: ***8222;Autochtony my są".
Pewien Kozak, co żył nad Donbasem,
Tłukł w kopalni bryły węgla *****em.
Zawsze zbierał medale
Jako gieroj, cóż, ale
To narzędzie zmarnował przed czasem.
Pewien komunista na górze Ararat,
Zamiast rżnąć żonę, wciąż klął na carat.
Rzekła płacząc żona:
***8222;Na cóż mi błona?"
***8222;Wkręć ją sobie w fotograficzny aparat!"
Pewien profesor ze Żnina
Zapragnął posiąść Stalina.
Może ów pan
Wykonałby plan,
Gdyby nie reakcyjna rodzina.
Pewien człek z miasteczka Sucha
Miał kuśkę na kształt obucha.
I czy wiarę pan dasz,
Na tej kuśce miał twarz,
Co się śmiała od ucha do ucha!
__________________
c'est la vie !!!
|