Mam uraz po prostu. Będąc w drugiej klasie gimnazjum sporo chorowałem, a lekarz mnie ciągle tymi antybiotykami karmił. I w końcu po trzech różnych stwierdziła, że mnie do szpitala zapisze i leżałem tam 2 tygodnie.
Po wyjściu poszedłem do szkoły, po miesiącu nieobecności... nie mogłem sobie poradzić.
Stres, zaległości... nic dobrego z tego nie wyniknęło.
Wtedy rodzice przepisali mnie do innego lekarza rodzinnego i co? I jednak nie wszystko trzeba antybiotykami leczyć, od wiosny 2006 do jesieni 2008 (teraz) w ogóle jakoś poważnie nie chorowałem, ale teraz niestety doktor była zmuszona dać mi antybiotyk, bo stwierdziła, że dawno tak zaropiałego gardła nie widziała.
Nic to, przemęczę się do niedzieli, mam nadzieję, że na poniedziałek będę zdrów ;>.
A pozytywów?
Zasiliłem sobie prepaida simplusowego... ;-)
|