mnie boli, ale juz nie tak jak przy benzyniaku
jak narazie to miałem problem jedynie z pilotem z rovera.
byłem wymienić baterię i jej mocowanie jest tak skonstruowane, że wyciągając ją można łatwo uszkodzić gniazdo (lutowane w 3 punktach do płytki).
dlatego trzeba to robić bardzo ostrożnie.
jak łatwo się domyślacie, koleś zrobił to tak, że je uwalił. jedyne co mi pozostało, to opeer kolesiowi i drałowanie do kumpla, żeby mi to przylutował.
bez pilota nie odpali się tego autka. zastanawiam się nad wyłączeniem imobilajzera.
na wiosnę muszę sobie sprawić nowy akumulator, bo okazało się przy pierwszym mrozie i próbie odpalania (po kilku radach pseudofachowców w końcu ktoś mądry mnie nauczył, jak odpalać diesla na mrozie), że mój aku to 60Ah zamiast 75Ah... i w dodatku troszkę zjechany