A grał ktoś w "Zośkę"? Do kawałka płaskiego ołowiu przytwierdzało się taki pompon z wełny i podrzucało się czubkiem buta. Wygrywał ten, kto podbił "Zośkę" największą ilośc razy. Albo grało się w "kolarzy". Rysowało się trasę a następnie pstrykało się kapslami, przesuwając je do mety.
|