![]() |
||
Nagrywarki |
Pliki |
Dyski twarde |
Recenzje |
Księgarnia |
Biosy |
Artykuły |
Nagrywanie od A do Z |
Słownik |
FAQ
|
||
|
Humor O wszystkim, co bawi i śmieszy :) |
|
Opcje związane z dyskusją | Tryby wyświetlania |
![]() |
#11 |
-=| GodFather |=-
Data rejestracji: 30.04.2003
Lokalizacja: Olsztyn
Posty: 3,284
![]() ![]() |
Siedzi w pokoju dwoje SZYBKICH. Siedzą, nic nie robią - nuda. Pierwszy:
> - Może herbatę zrobimy? > - Dobry pomysł. > I nagle w pokoju wicher - czajnik wstawili na kuchenkę, herbatę do > szklanek wrzucili, wrzątkiem zalali, pobiegli do sklepu po cukier, podali > do stołu - wszystko trwało nie więcej niż 8 sekund. > Wypili, siedzą, nic nie robią - nuda. Drugi: > - Może zadzwonimy do Wacka? Wódki przywiezie, dziewczynki jakieś ze sobą > weźmie? > - Dobry pomysł. > I śmiga do telefonu, podnosi słuchawkę, z prędkością dźwięku wybiera numer > i mówi jakby strzelał z kałasznikowa: > - Wacek, przjżdżj, nudn, wdkę przwź, o dziwcznch nie zpmnij! > Mineły 2 sekundy i rozlega się dzwonek. Obydwoje rzucają się w kierunku > drzwi, otwierają błyskawicznie 5 zamków i patrzą, a za drzwiami nikogo, > tylko powoli, kołysząc się na wietrze opada pod drzwi kartka papieru. > Podnoszą, czytają: > - Poszliśmy w pizdu, jak długo ****a można czekać ![]() > * * * * * > Wesele na wsi. Wszyscy ostro popici szaleją na parkiecie. Tylko Jadźka > stara panna siedzi smutno w kącie. Nagle poczuła smyrnięcie na kolanie. > Zagląda pod stół, a tam pijany Antek się sturlał i zaplątał w obrus. > Wymienili znaczące spojrzenia, po czym chłopaczyna zaczął się dobierać do > pannicy, korzystając że nikt nie widzi... Po paru minutach Jadźka już > rozochocona, a tu nagle Antek się zrywa i wybiega. Kobieta za nim przed > salę weselną. Niestety: ani widu ani słychu. Zasmucona postanowiła wrócić > do domu. > To niestety nie koniec pecha kobiety. Zajeżdża, a tu jej stodoła w > płomieniach, co tu robić?? Ogień jeszcze mały, ale kuźwa wszyscy na > weselu, nie ma po kogo dzwonić. > Rada, nie rada leci do studni i dawaj pierwsze wiadro... drugie... > trzecie... pracuje jak szalona by ugasić płomień dziewiąte... dziesiąte... > ogień zaczyna przygasać... dwudzieste... zmęczona ale ogień ledwie się już > tli... trzydzieste... zmachana i spocona niesamowicie, ale ostatni żar > zgasł z dzikim sykiem... > Wtedy się obudziła. Okazało się, że mimo harmideru przysnęła sobie w > kąciku na weselisku. Odetchnęła z ulgą, wspominając sen. > Coś ją jednak tknęło. Zagląda pod stół, a tam Antek. > - Chłopcze masz ochotę się zabawić? > - Yhm - skinął chłopak i zaczął się dobierać do kobiety. > - Hola hola, żebyś ty mi nie uciekł! Jedziem do mnie. > Wyszli, wsiedli do auta. Jadą... Jadą... Dojechali. Tu Antek we wrzask: > - Jadźka!! Stodoła ci się pali!!! > - A myślisz, że po co Cię tu przywiozłam?! Do studni biegiem i za 5 minut > ma być ugaszone! > * * * * * > Plaża, morze, piękna pogoda. Na kocyku wspaniała laseczka posuwistymi, > erotycznymi wręcz pociągnięciami smaruje swoje idealnie opalone ciało. W > bliskim sąsiedztwie tego "zjawiska", na rozpostartym ręczniku leży z > przymkniętymi oczami facet w średnim wieku. Gdyby nie coraz bardziej > zwiększające się gabaryty jego slipek, możnaby uznać, że śpi i kompletnie > nie zwraca uwagi na dziewczynę. Tym zachowaniem myli panienkę, która > zerkając na niego widzi tylko jego opuszczone powieki i juz bez żadnych > zahamowań wkłada rękę w stringi, kładzie ją na "swymłonie" i półgłosem > mówi: > - Ty mój skarbie największy, ty moja pieszczoszko. Mamusia pamięta, że > wszystko ma dzięki tobie. I mieszkanie i samochód i spore oszczędności. > Chcesz się wykąpać? Już idziemy do wody. > Wstała i pobiegła w stronę morza. > Facet otwiera oczy, unosi się na łokciu i spoglądając w kierunku swojego > przyrodzenia warczy: > - Słyszysz , ****a, słyszysz? A ja przez ciebie straciłem willę, dobrze > prosperującą firmę i Mercedesa 600. I jeszcze muszę płacić alimenty w > trzech różnych miejscach kraju. Chciałbyś się z nią wykąpać, co? - tutaj > przekręca się na brzuch - A piasek bydlaku żryj! > * * * * * > Siedzi psychiatra na dyżurze - nudno, cicho, wariaci śpią chyba.... Nagle > otwierają się cicho drzwi i wpełza na kolanach człowieczek omotany w coś - > w zębach, na rękach, nogach i jeszcze parę metrów tego za sobą ciągnie.... > Doktor zagaduje: > - O... żmijka mała do nas przyszła... Co żmijko, jak ci pomóc? > Czlowieczek bulgocze coś i kiwa przecząco głową. > -To może żółwik jesteś? Co? Jesteś małym żółwikiem? > Czlowieczek znów kręci głową... > - To może mały robaczek, co się właśnie wykluwa z kokonu? > W końcu człowiek wypluwa to co ma w zębach: > - Doktorze, idzcie do ***** z tym robaczkiem! Jestem wasz admin sieciowy, > kable zakładam...! > * * * * * > Przyszedł ojciec z 5-letnim synkiem do sklepu z zabawkami. Chodzą, > wybierają, mały grymasi. Nagle spostrzega zarąbiastą zabawkę. Tylko, że > drogą. Ojciec alternatywnie pokazuje mu tańszą, ale gnojek (wychowywany > przecież bezstresowo) nie chce słyszeć o tym. I zaczyna jazdę ***8211; wali > się na podłogę, uderza głową o posadzkę, krzyczy, wyje ***8211; sajgon > totalny. > Zwabiony krzykiem przybiera gościu w zielonych brylach: > - Proszę pana, jestem dziecięcym psychologiem! Moim zadaniem jest > rozwiązywać takie właśnie sytuacje! > - Czyń waść swą powinność ***8211; wzdycha ojciec. > Facet podbiega do dzieciaka i szepce mu coś na ucho. Dzieciak przestaje > histeryzować. Bierze tańszą zabawkę i cichutko staje przy tatusiu. > - Mistrzu, jakżeś pan to uczynił? > - Aaa... Powiedziałem, że jak się nie uspokoi to kopnę go w dupę i urwę mu > ucho. > * * * * * > Spotyka sie dwóch przyjaciół. Jeden zdrowy, zadowolony z życia, > uśmiechnięty. Drugi wręcz przeciwnie. Tak więc od słowa, do słowa: > - Stary, a co ty taki zmarnowany jesteś? > - Wiesz, straszny sen dzisiaj miałem. > - I tak cie sponiewierało? > - Bo to było tak: Wracam do domu po pracy, otwieram drzwi, patrzę - obiad > na stole. Kotlet taki apetyczny, trochę zimny, ale nie szkodzi. Biorę nóż, > kroję, a tu w środku pełno czarnych kłaków. Zdziwiłem się trochę, ale > chciałem zjeść chociaż ziemniaki. Wbijam widelec, coś tam sprężynuje, > wbijam mocniej, wyciągam, patrzę - oko! Spod stołu jakiś taki dziwny > zapach doleciał, schylam się, a to mój pies leży. Poćwiartowany. Właśnie > go jadłem. Zebrałem się na odwagę i poszedłem do pokoju. Zza drzwi znowu > coś zaczęło dziwnie zajeżdżać. Wszedłem, patrzę - żona leży na łóżku. > Martwa. Obok list pożegnalny. Wziąłem go i położyłem się obok żony. > Zacząłem czytać i sam nawet nie wiem kiedy zasnąłem. I STARY, JAKI JA > PASKUDNY SEN WTEDY MIAŁEM! > * * * * * > Dwoje małżonków z dłuzszym stażem leżąc w łóżku: > - Zocha, dasz mi dzisiaj? > - Nie! > - Zocha, ale daj proszę. > - Roman, nie dam Ci, nie ma mowy. > - Ale proszę, zrób dzisiaj wyjątek i daj mi. > - Nie ma mowy, zapomnij. > - Zocha, będę tak długo cię męczył aż mi dasz. > - Nie. > - Zocha, błagam... > - No dobra, masz już ****a tego pilota... > * * * * * > Po długiej rozłące narzeczeni spotykają się. Facet kładzie dziewczynę na > łóżku i zaczyna się dobierać do, uhm, dolnych części jej ciała. Zdejmuje > wybrance majtki i nagle... strasznie głośno kicha. > - Co się dzieje? - pyta dziewczyna. > - "Co się dzieje??" Dobrze wiesz! - odpowiada facet. - ******yłaś się pod > moją nieobecność! > * * * * * > Wilk zjadł babcię, przebrał się w jej ubranie i położył się do jej > łóżka... > Ale nie wiedział, że najgorsze jeszcze przed nim. Napalony dziadek zbliżał > się wielkimi krokami... > * * * * * > Żył sobie raz książę niemowa. Nie był jednak niemową od urodzenia lecz tak > po prostu - z wyboru. Wybór ten, jeśli chcecie wiedzieć, był konsekwencją > złego czaru, który dawno, dawno temu rzuciła na niego okrutna wiedźma. > Zaklęcie powodowało, że cokolwiek książę wyraził słowami, stawało się dla > niego po wsze czasy niedostępne. A że książę kochał radości życia > codziennego, przezornie trzymał buzię na kłódkę. > Pewnego razu pobłądził w lesie. Błąkał się tak dzień cały aż wtem zauważył > tabliczkę: "Pójdź dalej a zadziwion będziesz, uszczęśliwion i powrotu już > nie zapragniesz". Po krótkim rozważeniu za i > przeciw; książę ruszył naprzód albowiem swoje już przeżył i > być może osiąść w jakimś ładnym miejscu by się na resztę życia przydało. > "Byle kobitki tam jakieś były, bo tego sobie odmówić nie dam rady" - > pomyślał i zarechotał rubasznie bo co jak co ale ryćkanie uwielbiał nade > wszystko. Parę kroków dalej dojrzał jeszcze kątem oka ledwie widoczną > tabliczkę "Nie ma odwrotu" aż wreszcie... > Gdy rozstąpiły się ostatnie drzewa, jego oczom ukazała się cudowna kraina. > Książę niemowa ujrzał prześliczną okolicę a po chwili uświadomił sobie z > podnieceniem, że zamieszkują ją same przecudne dziewczęta, o urodzie > przewyższającej wszystko co w swoim życiu widział, a co więcej, zerkają na > niego wzrokiem, który obiecuje nieziemskie wręcz rozkosze. To było > ziszczenie marzeń... niewiarygodne, absolutnie cudowne... > - Ja pier*olę! - wykrzyknął książę... > * * * * * > Para młodych wychodzi z kościoła, pan młody podchodzi do Cyganki: > - Powróż mi... > Cyganka długo ogląda rękę: > - Wszystko, co ci teraz kochaniutki mogę powiedzieć to: za późno!!! > * * * * * > Wiec polityczny prezydenta-elekta. Tłum ludzi. Nagle w tłumie ktoś > krzyczy: > - Je*ać pigmeja! > Lech K. Popatrzył, ale nie znalazł krzykacza, więc kontynuuje przemowę. > Nagle znów krzyk: > - Je*ać pigmeja! > Sytuacja się powtarza; nie wiadomo kto krzyczy, więc trzeba > prezydentowi-elektowi przemawiać. Wtem kolejny raz: > - Je*ać pigmeja! > Nie wytrzymał LK i zamiast krzyknąć S******aj, dziadu; ryknął > tylko: > - Małym, ale mam syna co ma dwa metry wzrostu! > Na to głos z tłumu: > - Je*ać pigmeja-rogacza! > * * * * * > Rodzinka wprowadziła się do domku, obok parceli budowlanej. Pewnego dnia > na parceli pojawiła się ekipa budowlańców i zaczęli oni budować tam jakiś > dom. W rodzince była 5-letnia dziewczynka, która jak to dziecko żywo > interesowała się tym co się na budowie dzieje. Spędzała dużo czasu na > obserwowaniu wszystkiego i wszystkich. Z czasem budowlańcy, bardziej lub > mniej przyzwyczaili się do niej, traktowali ją jako maskotkę swojej > budowy. Rozmawiali z nią, pozwalali jej ze sobą siedzieć podczas przerwy > śniadaniowej. Czasem dawali jej jakąś malutką robótkę, tak żeby czuła się > ważna. Po tygodniu dali jej nawet kopertę z wypłatą (kilka dolarów). > Dziewczynka wzięła pieniądze do domu i pokazała mamie. Mama bardzo ją > pochwaliła i powiedziała że już w tak młodym wieku zarabiać pieniądze, to > fantastyczne i że jutro pojadą do banku i założą jej konto, aby mogła > oszczędzać. > Następnego dnia w banku, urzędnik był zdumiony, jak taka mała dziewczynka, > zarobiła pierwsze pieniądze w życiu. > - Pracowałam cały tydzień na budowie domu obok nas. > - To świetnie, pewnie w przyszłym tygodniu też będziesz pracować, co? > - Będę jeśli te dupki z Office Depot przywiozą te *******one płyty. > > * * * * * > Bob z trzema kolegami grali w golfa, przy 10-tym dołku Bob przerwał grę, > spojrzał w stronę kolejnych dołków i zaczął szlochać... > Koledzy zdziwieni spojrzeli na niego i pytają: > - O co chodzi?? > Bob spojrzał pod nogi, pociągnął nosem, wytarł oczy i przeprosił za ten > wybuch emocji: > - Przepraszam was, ale zawsze wzruszam się przy tym dołku - mam z nim > bardzo niemiłe wspomnienia... > Jeden z kolegów spytał: > - Ale co się stało?? Co mogło cię wprawić w taki stan?? > Bob wlepił wzrok w dal i powiedział smutnym głosem: > - Na tym polu graliśmy zawsze z moją żoną... 12 lat temu, dokładnie przy > tym dołku zmarła na atak serca... > - O mój Boże - wyrwało się pozostałym - To musiało być okropne... > - Okropne?? Wy myślicie, że to było okropne?? - załkał Bob - To słowo nie > oddaje tego co przeszedłem!!! Całą resztę dnia, przez wszystkie dołki, > całą drogę do budynku klubowego: uderzenie piłki, ciągnięcie Alicji, > uderzenie piłki, ciągnięcie Alicji... |
![]() |
![]() |
Tagi |
śmieszne teksty, dowcipy, humor, kawały |
|
|