O ludzki podły losie, pojechałem do apteki, to dzwonią, że jeszcze kapusta kiszona, jajka, buraki... No dobra, przywiozłem wszystko, wnoszę do domu, dzwonią, żebym śledzie jeszcze kupił, bo dzisiaj post. Cholera mnie trafiła, ale jak pomyślałem o śledziku z ziemniaczkami, to pojechałem do delikatesów, kolejka jak skurvysyn, nastałem się do kasy, wychodzę, dzwoni matka, że MUSI mieć płatki owsiane, błyskawiczne, najlepiej te z Lidla...

Dzisiaj ma 78 urodziny, co miałem zrobić, pojechałem do Lidla.

Przy okazji kupiłem oliwę do smażenia, garść Marsów, wisienki w czekoladzie dla mamy, kolegów do osamotnionego piwa, Łomża Jasne, kropelki wiśniowe Soplica, no i kilo cukru za 1,49, gdybym miał koszyk, to bym więcej wziął, i może coś nastawił.

Pamiętacie *****i co zapasy cukru po kilkaset kilo robili? Pozdrawiam ich.