Jak się ma czas i ochotę, to rzeczywiście można cuda zrobić. Koleżanka w swojej firmie również wykonuje różnego rodzaju poligraficzne ciekawostki typu nietypowe albumy, które mają nawet spore powodzenie.
Może to problem z jakością i przyzwyczajeniem. Tak na przykład filmy ze ślubów i wesel miałem za większą lub mniejszą chałę, zwykle różniącą się tylko technologią (SD/HD/3D), dopóki nie obejrzałem materiału ze ślubu koleżanki, która zapłaciła co prawda trochę więcej (prawie dwa razy więcej niż zwykle, ale to było warte każdej wydanej złotówki) i otrzymała produkt po prostu świetny.
Może tak samo jest z albumami - z jednej strony zobaczę czasem kątem oka ciekawy, a z drugiej wciąż kojarzą mi się produkty z lat 90-tych z małymi - właśnie 10x15 - odbitkami z tanich plastikowych Kodaków.
|