Forum CDRinfo.pl

Forum CDRinfo.pl (https://forum.cdrinfo.pl/)
-   Off topic (https://forum.cdrinfo.pl/f5/)
-   -   Rynek konsumencki w Polsce (https://forum.cdrinfo.pl/f5/rynek-konsumencki-polsce-81698/)

andrzejj9 24.02.2009 12:20

Rynek konsumencki w Polsce
 
Już kilka razy chciałem założyć taki temat, ale zawsze stwierdzałem, że w sumie szkoda gadać w kółko o tym samym. Ale z drugiej strony - skoro takie rozmowy jednak regularnie się pojawiają, to czemu nie wydzielić ich z innych. Zwłaszcza, że w tym temacie naprawdę czasami jest sporo do powiedzenia.

Teraz pojawiła się okazja ze względu na dyskusję w innym temacie o żywności w Polsce. Temat rzeka, ale myślę, że warto go drążyć - zwłaszcza, że oszustwa na tym polu mają szczególne konsekwencje.


Poproszę za chwilę o przeniesienie tej części dyskusji poniżej, od siebie natomiast dodam, że w temacie jest ciekawy artykuł (wywiad) w najnowszej Angorze. Warto przeczytać. Pomyślę zresztą o jakimś skanie, który można by tu wrzucić.

sobrus 27.02.2009 14:02

Rynek konsumencki w Polsce
 
Może wreszcie postanowili że nie będą kraść paczek :idea:
Albo zauważyli że pani listonosz nie udźwignie 200kg ulotek reklamowych :idea:
:rotfl:
Osobiście bardziej mnie jednak interesują poczynania public enemy #1 - TPSA.

Reetou 27.02.2009 14:06

I tu nie byłbym taki pewien...

Otóż nie wszystko da się władować do zmywarki, więc od dłuższego czasu kupuję jeden produkt - Pur balsam, jak piszą, odpowiedzialność! jakość! firmy Henkel (bo byłem ogólnie zadowolony z produktu). Jak dotąd kupowany produkt miał konsystencję :hmm: prawie taką, jak płynny miód. A w tym tygodniu, choć mimo kryzysu nie zapłaciłem ani grosza więcej, okazało się, że produkt ma konsystencję mleka.

Ja nie wiem jak inni, ale osobiście wolę zapłacić więcej, niż kupić w tej samej cenie (i tak nie małej), ale gówno...

sobrus 27.02.2009 14:11

Uważam dokładnie tak samo, tzn.

Jeżeli producent chce sprzedawać kiełbase w której jest 10% mięsa to ja nie mam nic przeciwko. Niech tylko to ma rozsądną cene i napisane jest wyraźnie - 10% mięsa.
Jeżeli mnie stać, to kupie coś co ma 90% mięsa (i tak takich nie widziałem, wszystkie te "sokołowy" i inne gówna mają po 80%). A jak nie to kupie takie gówno.

Może ja wole kupić kilo porządnego żarcia niż cztery rakotwórczego gówna?
Wielka szkoda że nie obowiązuje już polska norma. Kary za oszukiwanie powinny być olbrzymie - bo do oszukiwania nikt nie zmusza.

Choć ostatnio kupiłem jakąś szynkę oznaczoną jako PN-cośtam, czyli tak jakby z polską normą. Skład był znacznie krótszy (nie dziwne ze szynka ma 50 składników???) niż takiego "sokołowa", którego uważałem że niezłe żarcie póki nie przeczytałem składu. I o dziwo smakowała świetnie. Aż mama zauważyła, że smakowała .. tak jak kiedyś...

Niestety firmy kombinują jak mogą aby oszukiwać. Sprzedawać wodę jako ryby (glazura) itp. Niedawno czytałem co robią aby ominąć przepisy. Pomysłowi są. Wszystkim bym dowalił takie kary że by sie szybko pozwijali...

Inna sprawa - leki. Jest opakowanie 30 tabletek. I nowe opakowanie 30 tabletek. Tyle że mniejszych... cena oczywiście ta sama.

Jak się dziś cokolwiek kupuje to trzeba mieć temat obryty i w oczy naokoło głowy. Ostatnio dałem się naciąć na antene WiFi z allegro. Dobrze ze jakoś działa, ale wolałbym coś 2 razy "słabszego" a firmowego... Niektórym z tego co wiem w ogole nie zadziałały.. udowodnij potem komuś że nie ma 19dbi.

romanesco 27.02.2009 14:23

Cytat:

Napisany przez sobrus (Post 1007746)
[...]
Wielka szkoda że nie obowiązuje już polska norma. [...]

Polska Norma niestety, nie jest już obligatoryjna. Ale jeśli jakiś producent chce produkować coś na podstawie PN, to może to zrobić. Być może właśnie trafiłeś na taki wyrób. Są tacy producenci, co produkują wyroby, oznaczane jako "tradycyjny wyrób" i wydaje mi się, że właśnie ci przede wszystkim stosują PN. Niestety większość producentów (a dotyczy to przede wszystkim wędlin) daje mało mięsa a reszta to wypełniacze (białko sojowe) i oni mają swoje własne receptury.

sobrus 27.02.2009 14:26

To właśnie miało dwa napisy PN i potem jakieś numerki.
Nie pamietam co za firma, ale w sklepie poznam. O dziwo nie była jakaś strasznie droga.

Słyszałem ze w wędlinach jest wolna amerykanka - np jezeli producent napisze nawet maczkiem ze wyrób ma 50% miesa, to inspektor moze sprawdzić tylko tyle czy nie ma przypadkiem mniej... wiec przepisów praktycznie brak.

romanesco 27.02.2009 14:39

Podobnie jest np. z kawą i proszkami do prania. Te kupione np. w Niemczech są jakościowo lepsze, aniżeli te kupione u nas. Choć jest to ta sama marka czy rodzaj. I tego nie mogę pojąć. Bo przecież powinny być produkowane wg tej samej technologii.

Reetou 27.02.2009 14:43

I są w tej samej technologii. Tylko później do naszych dodawany jest tani, obojętny czynnik, powodujący wzrost wagi/objętości produktu - tak jak dodanie wody do mojego Pura. Niby to samo, a jednak gówno...

sobrus 27.02.2009 14:58

Znajomy brata raz kupił opony w Niemczech. Takie same jakie kupował tu w Polsce.
Na niemieckich jak hamował to bał sie że ktoś mu w dupe przywali...:wow:

demek 27.02.2009 15:34

Cytat:

Napisany przez sobrus (Post 1007766)
Znajomy brata raz kupił opony w Niemczech. Takie same jakie kupował tu w Polsce.
Na niemieckich jak hamował to bał sie że ktoś mu w dupe przywali...:wow:

a moze jeszcze samochod zaczal latac?
;)

sobrus 27.02.2009 16:20

bez przesady :> ale były przynajmniej jego zdaniem niesamowite. btw. chodzi o zimówki.

ten temat był już wałkowany wiele razy. W 2005 roku brat przywiózł z wycieczki szkolnej troche chipsów i soczek w kartoniku. Byłem zdziwiony, bo miały smak taki, jak zapamiętałem z dzieciństwa - tych przywożonych z RFN.
A przecież u nas od wielu lat to samo. No prawie to samo... tamto jest jakieś inne... lepsze.
Proszki do prania to samo - zapach po tych RFN był inny. Ostatnio go czułem jak... ciocia przyjechała z USA (czyli tam to samo)...
w Polsce mamy shit.

Demek byłeś w UK nie zauważyłeś nic?

demek 27.02.2009 17:06

proszki kupowalem inne wiec ciezko porownac
sery zolte i biale lepsze w polsce, chipsy porownywalne z polskimi (walkers vs lays), polskie camele duzo lepsze od tych z uk, generalnie podobnie. o proszkach juz kiedys pisalem

co do opon, kup sobie 8 sztuk, pojezdzij na 4 sztukach 3 lata a potem zmien na nowe, podobne odczucie bedziesz mial, ze hamujesz szybciej

sobrus 27.02.2009 17:22

Cytat:

Napisany przez demek (Post 1007779)
co do opon, kup sobie 8 sztuk, pojezdzij na 4 sztukach 3 lata a potem zmien na nowe, podobne odczucie bedziesz mial, ze hamujesz szybciej

to mądra uwaga :taktak:

sobrus 27.02.2009 21:49

w pracy mam link do bardzo ciekawego artykułu - w poniedziałek jak nie zapomne wrzuce.

joujoujou 28.02.2009 00:49

Cytat:

Napisany przez demek (Post 1007779)
[...] chipsy porownywalne z polskimi (walkers vs lays), [...]

Polskie lepsze. :taktak:

ed hunter 28.02.2009 08:26

Mały OT, ale trafiłem na blog, który może być kopalnią wiedzy na temat jedzenia z tanich sklepów :D

http://fastfoodeaters.blogspot.com/

Od siebie dodam, że w Lidlu są wyroby firmy PIKOK, które zdecydowanie odbiegają jakością na plus, i to nie tylko od żarcia, które znamy z dużych lub tanich sklepów. Kabanosy są zrobione z mięsa, przypraw i saletry, żadnej soi, pszenicy, innych wypełniaczy, nic. :wow: I to naprawdę czuć w smaku... Za chwilę pojadę do Lidla na zakupy, to przywiozę i dam fotkę etykiety, wiem, można w to nie wierzyć, ale co nam pozostaje? ;)

rycho 28.02.2009 08:36

Saletra jest rakotwórcza...

Banana Coctail 28.02.2009 09:32

Rakotworcza, wybuchowa, konserwujaca i silnie utleniajaca... mozna z azotanu (V) amonu zrobic gaz rozweselajaco-usypiajacy jak ktos sie uprze;)

ed hunter 28.02.2009 15:07

Cytat:

Napisany przez ed hunter (Post 1007873)
Mały OT, ale trafiłem na blog, który może być kopalnią wiedzy na temat jedzenia z tanich sklepów :D

http://fastfoodeaters.blogspot.com/

Od siebie dodam, że w Lidlu są wyroby firmy PIKOK, które zdecydowanie odbiegają jakością na plus, i to nie tylko od żarcia, które znamy z dużych lub tanich sklepów. Kabanosy są zrobione z mięsa, przypraw i saletry, żadnej soi, pszenicy, innych wypełniaczy, nic. :wow: I to naprawdę czuć w smaku... Za chwilę pojadę do Lidla na zakupy, to przywiozę i dam fotkę etykiety, wiem, można w to nie wierzyć, ale co nam pozostaje? ;)

Fotkę dodaję ;)

Załącznik 51341

Mają 140% mięsa w sobie!

loki7777 28.02.2009 15:57

Nie 140% a gram;) Ale i tak sa dobre;)

ed hunter 28.02.2009 16:10

100 gram powstało ze 140 gram, więc licząc najzwyczajniej w świecie, mamy 140% :taktak: Są podsuszane.

Jak kupiłem jakiś czas temu kiełbasę z Sokołowa, to miała w składzie białko sojowe...i już wolę nie pamiętać co. Fosforany pewnikiem, a to dopiero trucizna.

Najlepsza wędlina, to sobie upiec kawałek schabu, tylko jeszcze, żeby nie był ze świni hodowanej na amerykańskiej fermie...

A najlepiej to się zapoznać z www.wedlinydomowe.pl ;)

Banana Coctail 28.02.2009 16:46

@ed gdyby nie reszty fosforanowe to bys nie zyl;) Wiec spokojnie:D
W koncu ATP, DNA, RNA i kosci maja w swym skladzie reszty fosforanowe [dokladnie ortofosforanowe (V)] :P

loki7777 28.02.2009 16:53

Zalamka;(
@Ed zle rozczytalem, bo ja o cukrze myslalem;)

ed hunter 28.02.2009 23:32

Nieważne, zjem se jednego! :jem: :D

i ogórka kiszonego własnoręcznie do tego :jem:

/// jeden to za mało, zjadłem drugiego, i zjadłem chrupiący! czosnek, i prawie zjadłem chrzan - straszne włókna.

Banana Coctail 01.03.2009 00:00

@ed nie kupiles chrzanu sprzed roku?:>

Aaa bym zapomnial-lapis ktos wezmie do reki? Zycze milego stawania sie murzynem!;)

sobrus 02.03.2009 13:45

oto obiecany link:
http://wyborcza.pl/1,76842,6279638,Bambus_w_szynce.html

andrzejj9 02.03.2009 14:47

Cytat:

Napisany przez sobrus (Post 1008276)

O właśnie to jest ten artykuł, który czytałem w Angorze. To już nie będę skanował.

Warto przeczytać.


---

Przy okazji, jak już dajemy linki:

Niska półka
http://otworz-oczy.org/?p=296#more-296

Ewentualnie jeszcze to:
http://otworz-oczy.org/?p=288#more-288

Banana Coctail 02.03.2009 18:05

I co z tego wszystkie wynika? Syf.

Wplyw konsumenta na producenta jest zerowy bo nie ma czegos takiego jak strajk kupujacych. Niskie place, czyli malo pieniedzy na jedzenie i powstaje bledne kolo-znajda sie tacy co wepchaja w siebie byle co, byle zoladek sam sie nie zjadl; producentom w to graj i nadal robia co robia.

sobrus 02.03.2009 22:09

Ale są tacy których stać na normalne żarcie (najwyżej nie poleci do Egiptu na wakacje ;) ). I przydałaby się wiedza co kupować a czego unikać. I świadomość, że nie zawsze to co dobrze wygląda jest dobre, bo trzeba czytać też małe literki...

Oczywiście moim zdaniem powinny być jakieś normy a nie każdy robi co mu sie podoba!
Skoro unia tak dba o to co jest winem, wódką czy oscypkiem (zazwyczaj dba na naszą niekorzyść ale to inna historia), to czemu nie dba o to co jest szynką?

Woda, papier, skóra, odpadki i tona chemii - mamy wyborową szyneczkę. :ysz:

andrzejj9 02.03.2009 22:38

Dokładnie tak. Jest duża grupa ludzi, których stać jedynie na najtańsze produkty i kupując je mają świadomość, że związana jest z tym niska jakość. Ale nie mają oni wyboru. Wybór natomiast mają ci, którzy mogą sobie pozwolić na zapłacenie więcej i którzy decydując się na to chcą w zamian otrzymać produkt wysokiej jakości, który przede wszystkim nie będzie dla nich szkodliwy. Jeśli jest jasno powiedziane, że to kosztuje mniej kosztem czegoś, natomiast drugi produkt jest droższy, ale w zamian ma gwarancję jakości, wszystko jest w porządku. Gorzej jeżeli takiego rozróżnienia nie ma, a co gorsze producent dodatkowo stara się oszukiwać.

Ponieważ gra toczy się tu o najwyższą stawkę - zdrowie i życie (może nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę, bo odświeżane mięso, czy 'wzbogacane' przetwory nie zabiją od razu, ale działając przez lata powodują poważne choroby i ogólne problemy ze zdrowiem) - takie sytuacje powinny być ścigane i karane z najwyższą uwagą. Niestety tak nie jest, a przykłady można wymieniać setkami. Przotoczony wcześniej link do wywiadu z osobą zajmującą się kontrolą, jest tego najlepszym przykładem.

Banana Coctail 03.03.2009 00:20

Chcieli ludzie wolny rynek to maja-wolna amerykanke.

Jarson 03.03.2009 02:23

Cóż, niby racja... Tylko nie bardzo.

Trzeba być świadomym tego, co się robi, bo jak słusznie zauważa Andrzej, to nie tylko o smak tego co jemy chodzi, ale też o skutki tego jedzenia dla naszego organizmu. Należy więc kupować te doższe produkty, które przecież również mamy jak na tacy...

Nie stać nas.

No nie bardzo stać, racja.

Bo przez ponad 40 lat mieliśmy w Polsce...

No przecież to nie chodzi o taki ustrój, prawie bym zapomniał, przecież to inaczej trzeba i wtedy na pewno ci, co teraz dodają wodę do szynki, zaczęliby z gruntu inaczej... Oj, ślepa naiwności...

Wiesz co Ci powiem? Był sobie taki pan, nazywał się Radbruch. Przedstawiciel pozytywizmu prawniczego w okresie międzywojennym, znany koleś ogólnie wówczas. No i tak sobie głosił, głosił ten pozytywizm, nawet sobie był Ministrem Sprawiedliwości w Rzeszy (to jeszcze na początku), aż przyszła wojna.

No i wojna była, była, aż się skończyła, a potem co Radbruch zrobił? Ano pomyślał, zastanowił się i, jako, że mądry był z niego człowiek, sformułował trochę inną myśl, odchodzącą już od pozytywizmu prawniczego. I pisze Radbruch: "mogą istnieć ustawy o takim stopniu niesprawiedliwości i szkodliwości, że należy odmówić im charakteru prawa".

Dlaczego zmienił zdanie? Bo zobaczył, że w praktyce to nie wychodzi.

Taki Marks, zgadzam się, mądrym człowiekiem był. Nie wiem, co by powiedział, jakby zobaczył skutki realizacji swoich koncepcji teoretycznych, ale mam pewne podejrzenia co do tego (choć mogę się mylić rzecz jasna). A co podejrzewam, to podejrzewam, że już podejrzewasz...

sobrus 03.03.2009 07:40

Dokładnie tak. Socjalizm nie wypalił. Ludzie tak sie spieszyli zeby wyrobić 300% normy, że partolili wszystko od kopalni po elektrownie atomowe. W Chinach zmarło z głodu 40 milionów ludzi. Na Ukrainie podobnie (tyle ze mniej milionów ||). Lepiej już z tym ustrojstwem nie kombinować.

Ostatnio USA zaczyna się robić zbyt socjalistyczna. Rozdawanie pieniędzy podatników bankom które ssą z nich kasę to straszna kicha. Powinni dać tą forsę podatnikom, aby pospłacali swoje kredyty (lub ich część). Wtedy wszyscy byliby happy. Albo nic nie robić (po kapitalistycznemu - nie umiesz prowadzić firmy to plajtuj! zrobi to kto inny, bo próżna się nie utrzyma).
A tak zdarli z ludzi podwójnie :ysz:

To samo amerykański rynek motoryzacyjny. Nie umiecie zrobić taniego ekonomicznego samochodu, to przyjdą japończycy. Swoją drogą słyszałem ze w GM jest taki socjal, że pochłania większą część kasy koncernu (2/3!!!). Ludzie się pchają żeby tam pracować, aby mieć dożywotnie profity. Ale oczywiście związki prędzej położą koncern niż z czegokolwiek zrezygnują. Jednym słowem GM nie ma prawa istnienia, bo nie może na siebie zarobić!
Tutaj artykuł

ed hunter 03.03.2009 09:11

Drogie jedzenie nie znaczy dobre. :nie: To chyba oczywiste? :>
A dobre nie musi być bardzo drogie. :nie:

Jak wynika z wyżej zamieszczonego artykułu, bat na oszustów już jest. Teraz czas wprowadzić normy, co można nazwać szynką, kiełbasą, parówkami, itd. Wtedy w codziennym pośpiechu nie będzie trzeba długo się zastanawiać. Jeszcze powinny być normy dla wyrobów tradycyjnych, ja doskonale znam smak prawdziwej szynki, kiełbasy, chleba, ba, nawet jadłem prawdziwe oscypki, robione przez Górali dla siebie, z późnego jesiennego mleka, tuż przed sprowadzeniem owiec z hal. Niech inni też się dowiedzą, że szynka babuni ma tyle wspólnego z szynką, którą mój dziadek robił w swojej masarni (dopóki mu władza ludowa nie zabroniła), co guma miętowa z dziko rosnącą miętą.

andrzejj9 03.03.2009 10:21

Cytat:

Napisany przez ed hunter (Post 1008402)
Drogie jedzenie nie znaczy dobre. :nie: To chyba oczywiste? :>
A dobre nie musi być bardzo drogie. :nie:

Jak wynika z wyżej zamieszczonego artykułu, bat na oszustów już jest. Teraz czas wprowadzić normy, co można nazwać szynką, kiełbasą, parówkami, itd. Wtedy w codziennym pośpiechu nie będzie trzeba długo się zastanawiać. Jeszcze powinny być normy dla wyrobów tradycyjnych, ja doskonale znam smak prawdziwej szynki, kiełbasy, chleba, ba, nawet jadłem prawdziwe oscypki, robione przez Górali dla siebie, z późnego jesiennego mleka, tuż przed sprowadzeniem owiec z hal. Niech inni też się dowiedzą, że szynka babuni ma tyle wspólnego z szynką, którą mój dziadek robił w swojej masarni (dopóki mu władza ludowa nie zabroniła), co guma miętowa z dziko rosnącą miętą.

Normy w sumie nie są niezbędne (choć by się przydały), mi w zupełności wystarczyłby wymóg umieszczania na żywności dokładnego składu (teraz jest, ale bez podanych procentów, co czasami potrafi być mylące), także w przypadku żywności sprzedawanej luzem, jak ser czy szynka w marketach (niektóre dają, ale jest to rzadkością). Proponuję raz odejść od takiego stoiska z odpowiednio oświetloną (czasami jeszcze odświeżoną..) szynką i podejść do stoiska z paczkowaną i przeczytać skład. To skutecznie zniechęca do jedzenia tego.. 'czegoś'.

Druga rzecz to regularne i skruputalne kontrole oraz bardzo rygorystyczne karanie. Co z tego, że zauważa się jakieś nieprawidłowości, jeśli nie idą za tym odpowiednie kary. Przytoczony w artykule przykład, kiedy producent chleba oszukiwał na jego składzie (i tym samym truł ludzi ulepszaczami, których większość pewnie świadomie by nie spożywała) i dostał mandat w wysokości.. 200 (!!!) zł. To jakaś paranoja. I jednocześnie jasny przekaz - róbcie tak dalej.


Dopóki kontrole nie będą częstsze, a kary bardziej surowe, to nic się nie zmieni. Niestety na ludzi dopuszczających się takich oszustw potrzebny jest bat. Liczenie, że pogoń za zyskiem będzie mniej ważna niż czyjeś zdrowie czy życie, jest już dawno nieaktualne.

sobrus 03.03.2009 10:33

Właśnei dlatego normy są potrzebne, bo musi być jakaś podstawa do ukarania. Jeżeli inspektor może sprawdzić tylko tyle, że skład powiedzmy szynki zgadza się z tym co napisano (a czego kupujący nie przeczytał, bo nie ma przy sobie lupy) to nic nie moze zrobić. Termin przydatności OK, skład się zgadza - więc szyneczka jest OK.

Prawda jest taka, że producenci oszukują i będą oszukiwać, a powód jest prosty - chcą zarobić jak najwięcej. Teraz jeszcze doszedł kryzys.

Dlatego trzeba ich regulować. Proszę bardzo, oszukuj, ale to NIE JEST SZYNKA. I jeżeli tak to coś nazwiesz, to dowalimy ci taką karę że sie nie pozbierasz. Od razu nazwa producenta w wykazie oszustów itp, 10% obrotów jest nasze itp. Osobiście teraz, skoro już zostałem uświadomiony, uważniej patrze co kupuje. Zauważyłem że jeżeli producent ma mało dodatków, to zazwyczaj na całym asortymencie. Więc pierwszy mój plan jest taki - znaleźć paru dobrych producentów i kupować tylko ich produkty. Już bez patrzenia na skład (a przynajmniej nie tak często).

Swoją drogą, są też sklepy takie jak Stokrotka Premium (teraz zmieniła nazwę na coś innego). Spójrzcie na ich gazetkę - tych firm ja w życiu nie widziałem w normalnym sklepie. Ceny są wysokie ale jakość również. Byle czego tam raczej nie sprzedają (nie byłem w tym sklepie ale tak podejrzewam). To jest chyba sklep własnie dla ludzi którzy chcą dobrze zjeść. Do tego - jest to sklep Polski (należy do Emperia Holding, dawne Eldorado S.A.).

andrzejj9 03.03.2009 11:04

No tak, ale co za różnica, czy coś nazywa się szynką czy nie? Mnie interesuje tego skład i sposób wytwarzania, a nie nazwa.

Normy mi niepotrzebne, jak ktoś chce, niech sprzedaje największą truciznę (tak w sumie jest..), ale niech jest to jasno napisane. Już obecnie każdy rodzaj sprzedawanej żywności ma mieć napisany dokładny skład i tego większość się trzyma (moja jedyna uwaga, to dodanie wymogu podania dokładnego składu procentowego). Dodatkowe normy nie są tu potrzebne, a jedynie dokładna kontrola, czy ten skład odzwierciedla rzeczywistość.

ed hunter 03.03.2009 11:21

Ja bym raczej wolał, żeby słowo szynka nie określało czegoś co ma 70% wody, białko sojowe, fosforany i inny syf - byłoby prościej...

sobrus 03.03.2009 11:58

Chodzi właśnie o to co napisał Ed.
Wpadasz do sklepu bierzesz szynkę i wychodzisz. Nieważne czy za 10zł/kg czy 50zł/kg wiesz ze to jest szynka i że smakuje jak szynka. I nawet nie bardzo obchodzi Cię kto to popełnił.
Jeżeli ktoś sprzedaje ją za 10zł/kg to chwała mu za to, ja nie musze podejrzewać że ktoś chce mnie otruć.
Woda to nie szynka, chemia to nie mieso. To niech się nazywa rzeczy po imieniu.

Jeżeli szynka musi kosztować 30zł/kg to niech tyle kosztuje. Obok będzie leżała "prawie-szynka 70%" po niższej cenie. Ale wtedy będę wiedział co jem.

andrzejj9 03.03.2009 15:43

Cytat:

Napisany przez sobrus (Post 1008426)
Chodzi właśnie o to co napisał Ed.
Wpadasz do sklepu bierzesz szynkę i wychodzisz. Nieważne czy za 10zł/kg czy 50zł/kg wiesz ze to jest szynka i że smakuje jak szynka. I nawet nie bardzo obchodzi Cię kto to popełnił.
Jeżeli ktoś sprzedaje ją za 10zł/kg to chwała mu za to, ja nie musze podejrzewać że ktoś chce mnie otruć.
Woda to nie szynka, chemia to nie mieso. To niech się nazywa rzeczy po imieniu.

Jeżeli szynka musi kosztować 30zł/kg to niech tyle kosztuje. Obok będzie leżała "prawie-szynka 70%" po niższej cenie. Ale wtedy będę wiedział co jem.

Ok, z tym się zgadzam i jestem jak najbardziej za. Pytanie dlaczego w takim razie tak nie jest..?

sobrus 03.03.2009 16:20

Własnie przez brak norm.
Przypuśćmy że uczciwy producent A daje swoją szynkę 100% za 20zł/kg.
Obok mniej uczciwy B da swoją 70% za 15zł/kg. Nikt tego wszak nie zabrania.
Wygladają tak samo. Obie to szynki.

Producent A splajtuje bo wszyscy kupią produkt firmy B. Nic go nie chroni - jego szynka w świetle prawa wcale nie jest bardziej szynkowa niż podróbka. Konsument póki nie przeczyta składu nic nie podejrzewa (a nawet jak przeczyta, to tylko dziwne znaczki E431 - nic nie mówią), ważne że zapłacił mniej.

Dlatego jest to co jest - czyli wyścig pt "kto wyprodukuje taniej coś zjadliwego".

grzeniu 03.03.2009 16:40

Nie wiem, czy faktycznie obowiązuje wymóg podawania pełnego składu procentowego, ani jak on wygląda.
Fakt jest taki, że np na 'masłach' podany jest tylko procent tłuszczu bez wyszczególnienia jakie to tłuszcze. Wszystkie masła mają go tyle samo albo podobnie (chyba 82%), tylko te jadalne kosztują 4zł a szajs ok 2zł.

andrzejj9 03.03.2009 18:02

Cytat:

Napisany przez grzeniu (Post 1008493)
Nie wiem, czy faktycznie obowiązuje wymóg podawania pełnego składu procentowego, ani jak on wygląda.
Fakt jest taki, że np na 'masłach' podany jest tylko procent tłuszczu bez wyszczególnienia jakie to tłuszcze. Wszystkie masła mają go tyle samo albo podobnie (chyba 82%), tylko te jadalne kosztują 4zł a szajs ok 2zł.

Nie obowiązuje. I to jest właśnie problem.

Jest jedynie wymóg umieszczania dokładnego składu, w kolejności od składników, których jest największa ilość do tych, których jest najmniej. I to coś mówi, ale niewiele, bo masz na przykład w soku podany skład: soki owocowe a zaraz potem cukier i domyślaj się, czy tego cukru jest 1%, 5, 10 czy 50 (albo i jeszcze więcej).



@sobrus

Chodziło mi właśnie czemu takich norm nie ma.

Jarson 03.03.2009 18:22

A tak się przypadkiem składa, że wszelakie E, które powinny być na samym końcu listy w ilości mniejszej niż ilość soli w szynce, potrafią i tak trafić do środka stawki...

Że o benzoesanie sodu nie wspomnę...

ed hunter 03.03.2009 18:47

Sok "bez cukru" : koncentrat + woda. W koncentracie połowa cukru, kwasek cytrynowy i aromaty, ale o tym pisać nie trzeba. :]

joujoujou 03.03.2009 18:51

Sok owocowy "na prawdziwym soku wyciskanym z owoców" - łyżeczka prawdziwego soku na cysternę chemikaliów. :fiu:

sobrus 03.03.2009 20:13

Czemu norm nie ma nie wiem. Kiedyś były. Ale komuś przeszkadzały. Może ten ktoś miał znajomego w krórejś partii :>
Normy sa nie na ręke firmom, a te mają pewien wpływ na to co się dzieje, co widać w tamtym artykule (inspektor został zwolniony bo upublicznił raport).
Można sobie gdybać.

Banana Coctail 03.03.2009 20:31

Albo mamy kapitalizm i kazdy producent robi sobie co chce na ile pozwalaja mu place konsumentow i ich determinacja do utrzymania sie przy zyciu;
albo interwencjonizm czyli normowanie przez panstwo wymogow produktow aby mogl dostac taka a nie inna nazwe, np:
-szynka 100g produktu z conajmniej 150 g miesa
-konglomerat wodno-miesno-sojowo-solankow 100g prod z 20-90g miesa

@Jarson zmiana wlanosci srodkow produkcji, swiadomosci (ktora jest konieczna do zmiany poprzedniego, chociaz w czesci klasy rewolucyjnej) wywolaja zmiane jakosci produktow.

Kapitalizm jakos funkcjonuje i ma sie dobrze, nie sposob tego zwalic na nature czlowieka bo dlaczego taki feudalizm trwal tak dlugo? Wszystko jest kwestia rodzaju wladzy, stosunkow wlasnosci i sposobem wytwarzania produktow (no i wychowania pokolen przychodzacych na swiat). Wszystkie dotychczasowe ustroje opieraly sie na sprzecznosci miedzy glownymi klasami i stad byly konflikty i zmiany ustrojow.

@andrzejj9 Ludzie nie wiedza co jedza bo czy ktos uczy przecietnego licealiste chemii spozywczej? Ja na biol-chemie dzieki zaangazowaniu nauczycielki duzo sie na te tematy podowiadywalem, gdyby nie ona i matka po medycznych czlowiek by jadl syf taki, ze po smierci by sie rozlozyc nie mogl.

@sobrus socjalizm to nie dotowanie zlodziejskich bankow, ktore przez spekulacje doprowadzily do zalamania. Jezeli dotujemy cos to wymagania sa nastepujace:
-utrzymanie zatrudnienia na dotychczasowym poziomie
-nieobnizanie plac zalodze
-obnizenie plac zarzadowi i zakaz premii dla nich az do uzyskania ponownej plynnosci
To takie z grubsza, to jest rozsadne dotowanie w ramach kapitalizmu.

Jarson 04.03.2009 01:29

Interwencjonizm państwowy nie jest wcale taki zły, ale do pewnego stopnia, a może raczej od pewnego stopnia (jako granica liberalizmu). To jest kwestia unormowań.

Cytat:

Napisany przez Banana Coctail (Post 1008548)
Zmiana wlanosci srodkow produkcji, swiadomosci (ktora jest konieczna do zmiany poprzedniego, chociaz w czesci klasy rewolucyjnej) wywolaja zmiane jakosci produktow.

Podejrzewam, że poziom świadomości społeczeństwa (w tym tzw. klasy robotniczej, która i dziś w takiej czy innej postaci istnieje) jest już nieco wyższy niż w XIX wieku ;) Kapitalizm taką świadomość całkiem nieźle kształtuje, uwierz mi - człowiek ma świadomość, że od wkładu jego pracy zależą dobra, które za nią otrzyma. Mamy rzecz jasna wypaczenia, ale to już kwestia przemiany moralności (nie zarabiać za wszelką cenę, oszukując gdzie to jest możliwe itd.), nie świadomości.

Cytat:

Napisany przez Banana Coctail (Post 1008548)
Ludzie nie wiedza co jedza bo czy ktos uczy przecietnego licealiste chemii spozywczej?

Zgadza się. Mało tego - takie treści nie występują w programach większości kierunków studiów, choć powinny. A promocja zdrowia oraz promocja wiedzy na temat ekologii powinny być obecne już w szkole podstawowej, oczywiście w formie dostosowanej do tego wieku. A tymczasem widzi się nawet w naukowych opracowaniach o "środowisku naturalnym" w Polsce, w Europie itd., choć takowe już praktycznie nie występuje nigdzie na Ziemi (co tu dopiero mówić o choćby Polsce, w miarę zurbanizowanej, z w miarę rozwiniętym rolnictwem i przemysłem). Takie przykłady można tylko mnożyć, a sama obecność na sklepowych półkach takich a nie innych towarów świadczy o kompletnym braku wiedzy w tej dziedzinie ogromnej części społeczeństwa - przecież gdyby nikt tego nie kupował, nikt by też tego nie sprzedawał.

ed hunter 04.03.2009 05:12

Zmiana własności środków produkcji...to było już ćwiczone. Złodziej nie będzie szanował tego co ukradł. Dalsza dyskusja na temat komunizmu nie ma sensu, bo to chora i nierealna mrzonka.

sobrus 04.03.2009 07:35

Myśle, że gdyby był jakiś program, przez który (ogólne) konsumenci unikaliby takich produktów,to ktoś szybko by sie postarał aby go nie było.
Tu jest Polska :>

Tu o człowieka nikt nie dba. Ani producent, ani sklep. A jak już zachorujesz, to nie licz na służbę zdrowia tylko zdychaj możliwie szybko, bo na emerytury nie ma.
Właściwie to nie wiem jaki my mamy ustrój. Post-socjalistyczny złodziejski kapitalizm.

grzeniu 04.03.2009 11:25

Jest jak jest, bo ta konkurencja nie jest zdrowa.
Trudno jest robić coś dobrego w cenie wyższej i dobrze prosperować, gdy wokoło samo tanie ścierwo. W dodatku regularnie co jakiś czas zarzucany jest rynek a to jakimiś przeterminowanymi zapasami armii USA, a to jakąś padliną z unii cichaczem wyzbywaną za bezcen zamiast utylizowaną (chocby przykład zatrutego zboża), a to chińskim "czymś" co nie ma szans przejść badań sanepidu... przykłady można mnożyć. W handlu tym paskudztwem przodują wielkie markety.

Rynek i konsumenci silny nacisk kładzie na niską cenę.
Co ma robić producent? Ano dostosowuje się do tego, co jest na rynku i robi takie samo gówno.
Owszem, są małe sklepiki i mali producenci, którzy robią dobrze i smacznie, tylko ile oni mogą tego sprzedać? Nie są w stanie wyjść poza jakąś skalę produkcji.

Banana Coctail 04.03.2009 13:54

@Jarson kapitalizm ma jedna moralnosc-zarobic jak najwiecej, wszelkie proby umoralniania kapitalizmu sa bez sensu, nie wytrwaja zbyt dlugo.
Moralnosc chrzescijanska powinna, w przypadku wiekszosci Polakow, wywolac sprzeciw wobec takich smieci sprzedawanych jako jedzenie i wprowadzic lepsze a tak nie jest. Liczy sie pieniadz-czlowiek i jego dobro nie, a moze zaczac sie liczyc gdy jest to korzystne dla zdobycia wiekszej ilosci pieniadze (kampanie wizerunkowe w KFC np-ktos wierzy, ze daja tam takie kurczaki i tak je robia jak na reklamie?).

Od wkladu pracy zalezy placa? To jakos sie nie przeklada na rzeczywistosc-zaloga zostaje pominieta a taki zarzad KHW dostaje podwyzke 7% bo ustawa kominowa. Zal, a zysk wypracowuja w znacznej czesci Ci ktorzy ida pod ziemie i wydobywaja wegiel.

@ed hunter kapitalista kradnie zysk wypracowany przez zaloge i co z tym zrobic? Nie on wypracowal jego lwia czesc a ta lwia czesc bierze.

@sobrus komu zalezy na zdrowiu konsumenta? Nawet farmaceutycznym przedsiebiorstwom nie do konca-gdyby leki byly za dobre to za krotko byloby trzeba je brac.

@grzeniu zgadzam sie. Konsumenci nie sa w stanie wplynac na ogol producentow-moze to zrobic tylko cos/ktos kto ma wplywa na stanowienie prawa i jego egzekucje czyli panstwo wraz z jego organami. Chyba, ze masy ludowe ogarniete furia rewolucyjna:D

sobrus 04.03.2009 14:16

przytocze dialog mój i kolegi który pare lat temu w USA pracował w KFC:

- juz nigdy nie pójde do KFC
- a co, takie złe? mięso z podłogi?
- z podłogi to jak masz szczęście, a jak nie to ze śmietnika...

co do firm farmaceutycznych to temat rzeka. Najchętniej wykończyłyby i chorych i lekarzy. Ale to jest potęga której nikt sie nie oprze.
Nieprzetestowane leki, leki które sa na wymyślone choroby (mam lek jakiś... co by z nim zrobić... bedzie dla osób które mają kota i wieczorem boli ich głowa), albo leki które w ogóle nie działają (np wszystkie homeopatyczne). Badania jasno dowodzą że homeopatia NIE DZIAŁA. Więc czemu leki sa w sprzedaży?
Z tego co wiem cukrzyca jest uleczalna, gdyby nie to że się to nie opłaca.

Banana Coctail 04.03.2009 14:28

Bo ludze nie mysla naukowo. Wyobrazmy sobie kieliszek czystego etanolu (100g - dla uproszczenia).

Rozcienczamy to w 30 litrach wody (litr wody odpowiada 1kg) - stezenie etanolu wynosi 0,33 %. Ale to i tak ciagle jest zby stezony roztwor, no to rozcienczmy go w dalszych 30 litrach otrzymujemy 0,166%. Ale to ciagle jest stezone to zeby juz sie nie bawic to rozcienczmy to w 60 l - 0,083%. Teraz przeliczmy to na czasteczki.
Na 120 kg wody czyli - 6 666,67 moli wody to daje 6 666,67 * (6,023 * 10^23) czasteczek
przypada 100 g etanolu czyli 2,17 mola etanolu czyli 2,17 * (6,023 * 10^23) czasteczek.

Czyli na jedna czasteczke etanolu przypada 3 072 czasteczek wody; a tak dziala mniej wiece homoepatia.

Czy mozna sie czyms takim upic?:>

sobrus 04.03.2009 14:40

hehe, w skrajnym przypadku w dawce leku nie ma ani jednej bakterii czy wirusa.
Same substancje pomocnicze ;)
i efekt placebo

Banana Coctail 04.03.2009 20:12

A dlaczego ma to dzialac-bo woda ma pamiec substancji z ktorymi miala stycznosc.

ed hunter 04.03.2009 22:45

Kolega Banana nadal nam udowadnia, że nic nie pojmuje z ludzkiej psychiki, nawet tej z poziomu neolitu. Bajki są fajne dla dzieci. Wiara w bajki w późniejszym wieku, i rozwijanie ich, ma swoje nazewnictwo w psychiatrii.

Banana Coctail 04.03.2009 23:59

Hmm a to ciekawe, bo co do organizacji spolecznych pierwotnych poglad podzielany przez naukowcow jest taki jaki prezentowal Engels...

Reetou 06.03.2009 10:52

Nieświeży towar zniknie z półek na czas kontroli

Cytat:

Nastały złote czasy dla nieuczciwych handlowców. Już od soboty w sklepach niemal bezkarnie będą wciskać klientom przeterminowaną żywność lub inny wadliwy towar.
Szansa, że nieprawidłowości wykryją inspektorzy handlowi, jest bliska jednak zeru. Dlaczego? Bo w myśl nowych przepisów każdy sklep powinien być poinformowany o planowanej kontroli i to z tygodniowym wyprzedzeniem.

sobrus 06.03.2009 10:56

aż nie wiem co mam powiedzieć. od dawna nie słyszałem ani jednej dobrej wiadomości. to państwo schodzi na psy (i tak na niewiele sie wzniosło po 1989), a do tego gospodarczo idzie na dno.

Jarson 06.03.2009 11:04

Ależ to jest wspaniały pomysł...

Trzeba będzie chyba zacząć wykazywać się postawą obywatelską i nie dość, że bardziej zwracać uwagę na terminy przydatności produktów, to jeszcze zapisać sobie numer Inspekcji Handlowej i w razie czego po prostu dzwonić - a choćby i ze sklepu. Niech przychodzą i powołują się na (wspomniany w artykule) artykuł o zagrożeniu życia i zdrowia.

sobrus 06.03.2009 11:10

A to co mówisz byłoby bardzo ciekawe, gdybym wierzył, ze Inspekcja Handlowa coś zrobi. Bo mogłoby być tak że przyjmą zgłoszenie a potem zadzwonią do sklepu.
"Za tydzień macie kontrole bo ktoś zgłosił nieprawidłowość" :>

ed hunter 06.03.2009 11:50

Oj niewiele ustaw ostatnio nie jest bublami prawnymi...naprawdę niewiele...a miało być tak cudownie...

Z drugiej strony słuchałem kiedyś w Zetce jak Weiss poruszył temat sklepu, który został ukarany za sprzedawanie mamrota z za dużą zawartością słodzika. Skąd w sklepie mają wiedzieć, że producentowi sypnęło się za dużo łopatą? :szczerb:

sobrus 06.03.2009 11:59

Wszystko tu jest chore. Ale wytłumaczenia są tylko dwa
- albo rządzą nami absolutni d.e.b.i.l.e, którzy nie mają nawet grama mózgu i przejawów zdrowego rozsądku (tu rodzi się pytanie - skąd wiec mają tyle pieniędzy i poparcie społeczne)
- albo też rządzący mają interes w produkowaniu takich głupot (czyli - non stop dostają w łapę albo robią dobrze swoim własnym firmom, tudzież firmie żony/syna/znajomej/córki znajomej teścia).

Ten przepis mógł być na przykład spowodowany tym, że właściciel ogólnopolskiej sieci supermarketów podstawił pewnej osobie pod dom najnowszy model BMW.
Bo wątpie aby dorosła osoba pracująca na wysokim stanowisku była aż tak bezdennie głupia, żeby coś takiego wymyślić bez odpowiedniej motywacji.

Równie dobrze mogą zrobić przepis, że pilot samolotu ma obowiązek startować tylko wtedy, gdy wszystko wskazuje na awarię silników.
Albo, że policja może ukarać za nadmierną prędkość dopiero za drugim przejazdem (tzn za pierwszym upomina i kaze przejechać odcinek jeszcze raz z poprawną prędkością).

Powinien być przepis, że autor rażąco głupiego przepisu automatycznie traci prace i ma nasyłaną kontrolę. Może wtedy myśleliby choć troche!

andrzejj9 06.03.2009 20:53

Cóż.. mogę się tylko zgodzić z każdym słowem sobrusa..

Ale powiem szczerze, że mimo wszystko ja to w tę informację nie wierzę. Żyjemy w kraju absurdów, to prawda i nie raz przekonałem się, że granice, których myślałem, że nie da się przekroczyć, jednak przekroczone zostają. Ale w to mimo wszystko nie wierzę - absurd tego jest tak ewidentny, że nie widzę żadnej możliwości, żeby ktokolwiek przy zdrowych zmysłach tego typu przepis nawet myślał, żeby wprowadzić.

andrzejj9 08.03.2009 18:51

Zwykle to doradzałem w tych kwestiach, teraz zapytam, bo wyleciało mi z głowy - korzystając przy reklamowaniu towarów z ustawy koncumenskiej (niezgodność towaru z umową), jaki mam wybór - czy mogę zażądać wymiany towaru na nowy, czy jedynie jego naprawy?

Reetou 27.03.2009 18:05

Niezłe (jaja)...

Kupiłem właśnie 1,265 g mrożonych filetów rybnych. Zastanawiałem się, ile w tym wszystkim jest ryby, więc zważyłem po rozmrożeniu...

Otóż ryba po rozmrożeniu, choć cały czas ocieka wodą, waży już tylko 605 g. Myślę, że na stoisku powinno być napisane nie "Ryba mrożona", tylko "Zamarznięta woda z dodatkiem ryby" - było by uczciwiej. W końcu ryba w kupowanym produkcie stanowi mniejszość...

rycho 27.03.2009 18:13

A było kupić ze trzy kilo...
A tak...

Jarson 27.03.2009 18:21

Po usmażeniu będzie jej 350 gramów, z tym, że na patelni wciąż będą zbierały się resztki wody...

Teraz wystarczy tylko policzyć, ile kosztuje na tym stoisku jeden kilogram (rozmrożonych) filetów rybnych.

Reetou 27.03.2009 18:22

Nie ma... :( Tylko mrożone.

sobrus 27.03.2009 18:35

No tak to ta tak zwana "glazura"?
Kupiłeś wode w cenie ryby :szczerb:

Wawelski 27.03.2009 18:40

Zazwyczaj jest zawartość glazury.
20-30% to chyba standard.

Reetou 27.03.2009 18:41

Zazwyczaj jest... A w rzeczywistości 50-60% jak się okazuje.

rycho 27.03.2009 20:46

To były filety z łbów?

andrzejj9 27.03.2009 21:39

Teoretycznie na pudełku powinno to być dokładnie napisane. W przeciwnym razie można reklamować, a przy nieuznanej (z pewnością) reklamacji, oddać sprawę do sądu. Tylko.. kto to u nas robi.. (dlatego to się opłaca).

ed hunter 27.03.2009 21:49

Było w arcie, że trzeba podawać, ale jak ryby leżą w ladzie, to nie ma informacji...
Wniosek - kupować tylko zapakowane, ale jak etykieta będzie ciemnobordowa, z czarnymi napisami maczkiem, to kto to przeczyta?

andrzejj9 27.03.2009 22:31

Cytat:

Napisany przez ed hunter (Post 1014024)
Było w arcie, że trzeba podawać, ale jak ryby leżą w ladzie, to nie ma informacji...
Wniosek - kupować tylko zapakowane, ale jak etykieta będzie ciemnobordowa, z czarnymi napisami maczkiem, to kto to przeczyta?

Ja. Nie kupuję żywności bez przeczytania etykiety, bo przy nieograniczej wręcz pazerności producentów i praktycznie nieobowiązujących w Polsce żadnych normach i przepisach prawa, po prostu szkoda mi zdrowia i życia.

grzeniu 27.03.2009 23:26

Żeby tak jeszcze zawsze zawartość zgadzała się z etykietą....
Ileż to razy zdarzyło mi się trafić np śmierdzące masło z terminem ważności jak najbardziej w porządku...teraz już nie czytam, tylko obwąchuję. Masło to jeszcze się da, ale te wszystkie zafoliowane paskudztwa?

andrzejj9 28.03.2009 11:39

Cytat:

Napisany przez grzeniu (Post 1014044)
Żeby tak jeszcze zawsze zawartość zgadzała się z etykietą....
Ileż to razy zdarzyło mi się trafić np śmierdzące masło z terminem ważności jak najbardziej w porządku...teraz już nie czytam, tylko obwąchuję. Masło to jeszcze się da, ale te wszystkie zafoliowane paskudztwa?

No niestety.. Poza zdaniem się na subiektywny osąd i intuicję w tym wypadku już nic się nie zrobi. To nie Niemcy, gdzie po jednym takim wygłupie (szybko wykrytym) producent otrzymuje taką karę, że odechciewa mu się w ogóle myśleć o czymś takim (jeśli jeszcze jest w stanie kontynuować działalność). U nas niestety jest 'troszkę' inaczej..

Skubi 31.03.2009 21:27

reklamacja
 
Chciałbym zasięgnąć informacji w sprawie mojej reklamacji w sklepie komputerowym "PROLINE".
Sprawa wygląda następująco w dniu 2 marca 2009 oddałem do reklamacji myszkę do komputera, bo przestała działać. Pan w sklepie poinformował mnie ze mam czekać 21 dni roboczych. Odczekałem te 21 dni zadzwoniłem do sklepu i dostałem informacje ze już jest odpowiedz i żeby zgłosić się do sklepu. Po dotarciu do sklepu Pan ze sklepu poinformował mnie ze uznają mi reklamacje, ale nie da się naprawić tej myszki, nie mają takiej samej myszki na stanie i raczej nie będą jej już mieć. Mogę natomiast wybrać sobie inną myszkę z aktualnie będących w magazynie. Ponieważ żadna z proponowanych myszek nie zadawalała mnie, bo oferowane myszki nie były bezprzewodowe, a taką reklamowałem. Poprosiłem o zwrot pieniędzy. Odmówiono mi. Pytanie moje jest takie czy mogą mi odmówić zwrotu gotówki? Jakie mogę podjąć kroki działania?

joujoujou 31.03.2009 22:11

Raczej nie mogą odmówić. Szczegóły zapewne rozjaśni któryś z naszych forumowych ekspertów. :na_ucho:

Skubi 01.04.2009 11:00

Cytat:

Napisany przez Skubi (Post 1014851)
Chciałbym zasięgnąć informacji w sprawie mojej reklamacji w sklepie komputerowym "PROLINE".
Sprawa wygląda następująco w dniu 2 marca 2009 oddałem do reklamacji myszkę do komputera, bo przestała działać. Pan w sklepie poinformował mnie ze mam czekać 21 dni roboczych. Odczekałem te 21 dni zadzwoniłem do sklepu i dostałem informacje ze już jest odpowiedz i żeby zgłosić się do sklepu. Po dotarciu do sklepu Pan ze sklepu poinformował mnie ze uznają mi reklamacje, ale nie da się naprawić tej myszki, nie mają takiej samej myszki na stanie i raczej nie będą jej już mieć. Mogę natomiast wybrać sobie inną myszkę z aktualnie będących w magazynie. Ponieważ żadna z proponowanych myszek nie zadawalała mnie, bo oferowane myszki nie były bezprzewodowe, a taką reklamowałem. Poprosiłem o zwrot pieniędzy. Odmówiono mi. Pytanie moje jest takie czy mogą mi odmówić zwrotu gotówki? Jakie mogę podjąć kroki działania?

Dla potomnych. Zapytałem się o to samo federacje konsumentów oto jaką dostałem wiadomość na nurtujące mnie pytanie.

Cytat:

Nie mogą. Jęsli sprzedawca nie moze towaru naprawić lub wymienicna nowy taki
sam, kupujacy moze zadać zwrotu gotówki. Jesli odmawiaja mozna zwrócic sie
do sądu konsumenckiego przy Inspekcji Handlowej. Niestety na taki są
sprzedawca musi sie zgodzic i w przypadku braku zgody pozostaje sprawa w
sądzie cywilnym. Moze Pan też poprosic o pomoc Rzecznika Praw Konsumenta
przy Urzędzie Miasta w celu podjecia medjacji ze sprzedawcą.

romanesco 01.04.2009 11:15

Zacytowałeś informacje zawarte w piśmie. Natomiast gdyby ktoś chciał znać podstawę prawną, to wszystko jest zawarte tu:
http://www.abc.com.pl/serwis/du/2002/1176.htm

andrzejj9 01.04.2009 16:18

Warto jeszcze zwrócić uwagę na to, czy reklamowałeś na podstawie gwarancji, czy niezgodności towaru z umową. Niemniej ani tu ani tu (choć w przypadku gwarancji trzeba by się dokładnie przyjrzeć jej zapisom) nie widzę podstaw do odmowy.

demek 01.04.2009 16:27

przy tym drugim moze od razu chciec kase z powrotem. oddal na gwarancje wiec wazne jest to pierwsze. nie zmienia to jednak faktu, ze jesli nie moga naprawic a w cenie jaka zaplacilismy nie ma satysfakcjonujacego nas produktu "na wymiane" musza nam oddac pieniadze

Skubi 01.04.2009 20:34

Cytat:

Napisany przez andrzejj9 (Post 1015004)
Warto jeszcze zwrócić uwagę na to, czy reklamowałeś na podstawie gwarancji, czy niezgodności towaru z umową. Niemniej ani tu ani tu (choć w przypadku gwarancji trzeba by się dokładnie przyjrzeć jej zapisom) nie widzę podstaw do odmowy.

Reklamowałem na podstawie paragonu, nie było żadnej karty gwarancyjnej. Na stronie sklepu są warunki gwarancji, ale nie jest napisane co w takiej sytuacji jak moja. Jeśli dobrze myślę i nie ma określonych warunków obowiazuje w takim wypadku prawo polskie.

grzeniu 01.04.2009 23:49

Powinien być spisany protokół reklamacji i w nim, że reklamujesz w ramach gwarancji bądź niezgodności z umową. Coś takiego dostałem w komputroniku, jak reklamowałem nagrywarkę.

"Gwarancja" jest na podstawie paragonu, bo chinole na nic nie dają gwarancji producenta - te ewentualne roszczenia "załatwia" importer. To wszystko jest wkalkulowane w cenę towaru :taktak:
Zasady tej gwarancji są zagadkowe, bo z reguły dostajesz nówkę wzamian, a zdanego szajsu nikt nie naprawia. Dla zwykłego szaraczka odzyskanie kasy graniczy z cudem.
Twój przypadek jest ewidentny, ale może wymagać postraszeniem rzecznikiem praw konsumenta, a nawet jakimkolwiek prawnikiem. Jeśli tylko usłyszą, że wiesz o takiej możliwości, sprawa natychmiast okaże się banalnie prosta :)

Skubi 02.04.2009 08:38

Dziś po pracy idę walczyć o swoje. Dla udowodnienia swoich racji mam ze sobą wydruki odpowiednich ustaw i paragrafów, gdyby "nie wiedzieli" o czym mówię.

Najgorsze jest to ze jeśli człowiek nie wie jakie ma praw zgodzi się na wszystko, bo nie wie co może zrobić. Są federacje konsumenckie, ale czy np. za rzecz za którą się wydało np. 5 zł chce się dowodzić swoich praw. Większość ludzi to po prostu olewa, bo to tylko 5 zł.

Skubi 02.04.2009 16:36

Przepraszam ze post pod postem, ale nie mogę już edytować (2 godzinki minęły).

Poszedłem do sklepu ten sam Pan powiedział ze nie zwróci mi pieniędzy tylko da myszkę.
Powiedziałem ok tylko ze chcę ten sam model, albo zwrot pieniędzy. Oczywiście gościu powiedział ze nie mają takiej na stanie. Wiec mówię zwrot kasy. Gościu poszedł po kierownika, a on pięknie po stanowczym postawieniu sprawy, albo myszka, albo kasa, zwrócił pieniądze.

Dziękuje wszystkim za pomoc :)

sobrus 03.04.2009 13:00

No i gut :D z uwagą śledziłem ten temat i bardzo mnie zastanawiało, czemu nie chcieli zwrócić kasy. Tym badziej ze przeciez nie chodzi o coś wartego pare tysięcy tylko~~ 100zł....
To co robił sprzedawca to jakaś kpina. Gdyby jeszcze dał lepszą mysz to ok... ale gorszą? Może podaj nazwę sklepu zebym tam nigdy nie poszedł....

demek 03.04.2009 13:09

nie chodzi czy lepsza czy gorsza, cena sie liczy

sobrus 03.04.2009 13:46

to prawie na jedno wychodzi. teoretycznie powinno byc ze sprzet lepszy jest wart wiecej.
w praktyce najlepiej sprzedać drogo bubla ;)

Skubi 03.04.2009 17:40

Cytat:

Napisany przez sobrus (Post 1015385)
... Może podaj nazwę sklepu zebym tam nigdy nie poszedł....

Specjalnie nie podawałem nazwy sklepu. A teraz podam na końcu wypowiedzi.
Nie jest winą sklepu a raczej sieci sklepów ze potraktowano mnie tak a nie inaczej. Winny jest pracownik, co nie zmienia faktu ze sklep zatrudnia ludzi niekompetentnych. Przez kilka lat zazwyczaj kupowałem w tym sklepie bo ceny niskie i problemów z serwisem nie miałem, ale niestety mieszkam w sosnowcu i jedyny odział był w Katowicach do jakiegoś czasu. Jak studiowałem w Gliwicach to tam wszystko załatwiałem. Po prostu oddział w Katowicach nie cieszy się dobrą opinią. Ta sieć sklepów to ProLine.

PS
Dziś kupiłem nową myszkę w innym sklepie.

andrzejj9 03.04.2009 18:02

Trzeba podawać w takich wypadkach i się nie przjmować. To często okazuje się jedynym i w sumie najlepszym sposobem na walczenie z takim postępowaniem. Bo to sklepowi/sieci w pewnym momencie musi zacząć zależeć, aby jednak klientów traktować lepiej. A to, czy jest to wina pracownika, placówki czy całej sieci nie ma w tym momencie znaczenia. Dobór pracowników jest jednym z elementów zarządzania i trzeba być za to również odpowiedzialnym.

Sunna 03.04.2009 21:19

W zadnym wypadku nie uwierze ze to wina pracownika.
Wine ponosi kierownik ktory kaze tak pracownikowi mowic. Tu chodzi o kase, wiec co sie dziwic polakowi. On dla kasy wlasna matke sprzeda.

Wawelski 04.04.2009 00:36

Cytat:

Napisany przez Sunna (Post 1015448)
W zadnym wypadku nie uwierze ze to wina pracownika.
Wine ponosi kierownik ktory kaze tak pracownikowi mowic. Tu chodzi o kase, wiec co sie dziwic polakowi. On dla kasy wlasna matke sprzeda.

To w tym temacie też Hamiltona obgadujecie?
Ale to przecież nie Polak (nawet przez małe p - a chyba o taką literkę powinienem się obrazić).

ed hunter 04.04.2009 08:54

Niektórzy uważają, że bycie Polakiem to obciach, więc są polakami. Trzeba na takich uważać, w sklepach też.

andrzejj9 04.04.2009 19:19

UOKiK radzi, jak uniknąć zakupowych "pułapek"
http://biznes.onet.pl/0,1947135,wiadomosci.html

Bardzo ładnie - nieprawidłowości na każdym kroku, a UOKiK "radzi" konsumentom, żeby na to uważali. Bardzo miło z ich strony. Od razu czuję się lepiej robiąc zakupy, a sklepy z pewnością zaniechają takich praktyk. W końcu przy takich argumentach...

CIAPEK 05.04.2009 10:01

Czy ktoś wie gdzie można znaleźć aktualną informację na temat "przeciętnego wynagrodzenia" w Polsce? I czy taka kwota jest podawana w netto czy brutto czy w kwocie stałej/uśrednionej?

THX


Wszystkie czasy w strefie CET. Aktualna godzina: 00:13.

Powered by vBulletin® Version 3.8.11
Copyright ©2000 - 2025, vBulletin Solutions Inc.