andrzejj9 |
31.05.2010 11:35 |
Popadało we Wrocławiu kilka godzin i już dwa wiadukty zalane. Niestety.. dwa ważne wiadukty (Reymonta i Trzebnicka). Efekt - północna część miasta od rana sparaliżowana.. Myślałem, że to dowód na to, że kanalizacja we Wrocławiu już nie istnieje i kolejnych możliwych zalań należy się zacząć spodziewać, ale.. widzę, że zawdzięczamy to czemuś innemu:
http://www.tuwroclaw.com/wiadomosci,...3266-2826.html
Cytat:
Zamknęliśmy je gdy do miasta zbliżała się fala powodziowa i trzymaliśmy zamknięte, bo utrzymywał się wysoki poziom wód. Teraz otworzyliśmy tę część, którą bez ryzyka się dało otworzyć i woda zaczęła spadać.
|
To nie można było zrobić tego wcześniej? Oczywiście, ryzyko zalania jest ważniejsze, ale skoro dało się dzisiaj, dało się pewnie i wczoraj, czy kilka dni temu i może tej sytuacji by nie było. A ta część Wrocławia naprawdę została sparaliżowana.. Zresztą - te przejazdy są ze sobą ściśle połączone i w ogóle pomijając jeden nie figurujący nawet na mapie 'dziki' przejazd, to ich wyłączenie z ruchu automatycznie zamyka także dwa mosty - Trzebnicki i Osobowicki. To teraz niech ktoś sobie wyobrazi zamknięcie dwóch głównych mostów dojazdowych do centrum w godzinie szczytu w poniedziałek (w trzecim najbardziej zakorkowanym mieście Europy..).
http://wroclaw.naszemiasto.pl/artyku...tami,id,t.html
Cytat:
Przez Reymonta, gdzie zebrał się aż metr wody, nie kursują tramwaje ani autobusy komunikacji miejskiej. Linie 142 i K jeżdżą objazdem przez ul Kleczkowską i Staszica. Nieco lepiej jest na ul. Trzebnickiej.
|
No fajny ten objazd, który prowadzi od jednego nieprzejezdnego wiaduktu do drugiego.. (tylko to łączy ze sobą Kleczkowska).
A patrząc na inne ulice we Wrocławiu po niewielkim w sumie deszczu to moje wrażenia odnośnie kanalizacji, choć z dzisiejszym wydarzeniem nie związane, są - obawiam się - trafne..
|