andrzejj9 |
17.07.2010 12:58 |
Dno polskiej edukacji czyli nadzieja umiera ostatnia...
http://cyniczny-optymista-w-polsce.b...037,index.html
Cytat:
Polska zawsze uwielbiala się chwalic poziomem swojej nauki. Zderzenie z Zachodem po 1989r bolesnie jednak obnazylo wszystkie braki naszej ojczyzn.
Cholernie bolesnie.
Bo o ile za komuny to, ze tylko 7% naszego spoleczenstwa mialo wyksztalcenie wyzsze jakos uchodzilo na sucho, poniewaz Polska nie konkurowala w dziedzinie najlepszych technologii, a jedynie w wydobyciu wegla i produkcji polproduktow to dzis, po 20 latach transformacji i 7-krotnym wzroscie liczby studentow (którym tak uwielbiamy się chwalic) tylko 10% z nas takim wyksztalceniem się legitymuje.
Wiecie, jaka srednia tych z wyzszym dla krajow Zachodu? 20%.
Na dodatek poziom tego wyksztalcenia jest FATALNY. Nie to, ze zly. Jest fatalny.
Tak uwielbiamy się chwalic jakoscia naszych uczelni, a tak naprawde najbardziej pasowaloby do nas okreslenie ***8222;Bialy murzyn***8221;
Swiatowe rankingi bardzo brutalnie weryfikuja nasz sen.
(Chyba, ze to sen o dolinie, bo poziom polskich uczelni to dno)
W najbardziej znanym swiatowym badaniu ***8211; tzw. rankingu szanghajskim tworzacym liste 500 najlepszych uczelni swiata, mamy co prawda (az) 2 uczelnie ***8211; Uniwersytety: Jagiellonski i Warszawski, ale sa one w ostatniej 20 tej 500.
Czterysta osiemdziesiate ktores miejsca sobie zajmuja.
My, tacy giganci ponoc edukacji.
(Wielokrotnie zetknalem się z takim, delikatnie rzecz ujmujac, lekcewazacym podejciem do wyksztalcenia Irlandczykow. Bzdura. Wiecie, na którym miejscu jest najlepszy irlandzki uniwersytet, Trinity College? O 400 miejsc wyzej niż najlepszy nasz.
A wiecie na którym miejscu jest rosyjski Panstwowy Uniwersytet Moskiewski ***8211; na 70.
Ale nie ***8211; oczywiście, ze my Polacy, to narod, ****a, wybrany. Do bycia baranami chyba, skoro oczywistosci nie dostrzegaja)
W podobnym rankingu, tyle ze dotyczacym tylko Europy te nasze 2 uczelnie sa daleko poza pierwsza 100.
(Myslicie, ze nie moze byc gorzej? Jesli chodzi o o nauki scisle i matematyke jest jeszcze gorzej. Pewien niemiecki instytut przebadal 4500 uczelni europejskich
patrzac na ich osiagniecia w dziedzinie biologii, chemii, fizyki i matematyki - czyli w tych dziedzin, ktore w tej chwili sa najwazniejsze w rozwoju. Wiecie, ile razy pochwalono w nich uczelnie polskie? 4. Slownie - cztery. Na 4500 badanych)
Kiedys mowiono, ze może i niewielu mamy z wyzszym, ale za to o wiele bystrzejszych, bardziej kreatywnych, sprytniejszych.
Tak?
Wiecie, jaka jest srednia europejska patentow na milion mieszkancow? 134. Wiecie, jaka jest ta srednia dla Polski? Dwa przecinek, ****a, siedem. 2.7. Na milion ludzi.
W europejskim rankingu innowacyjnosci (EU Innovatins Rating) na 25 krajow nasz zajmuje zaszczytna 21 pozycje.
Obok takich poteg jak Rumunia i Bulgaria.
Wyprzedzeni przez reszte naszych ex-komunistycznych sasiadow - Czechy, Slowacje czy Litwe.
Zeby dogonic unijna srednia potrzebujemy, juz dzis, 50 lat. A jak odjedziemy za te 50 lat?
Hurra! Polacy najbardziej kreatywni na swiecie.
W tworzeniu narodowych mitow chyba. I w samooszukiwaniu się.
Wiele się slyszy, ze polscy naukowcy swietnie sobie radza za granica. To ma niby być dowod na jakosc naszego ksztalcenia.
Gowno prawda. Bo tych paru, którzy odniesli sukces, to naprawde malutki promil naszej kadry naukowej.
W ubieglym roku mielismy do wydania 6 mln na 2-letnie stypendia dla mlodych polskich naukowcow. Wiecie, ilu skorzystalo?
13. Trzynastu!
Mimo, ze moglo wyjechac znacznie, znacznie, znacznie wiecej.
Bali się przede wszystkim o 2 rzeczy ***8211; swój poziom jezyka obcego, (znaczy się brak tego poziomu) oraz to, ze nie będą mieli gdzie wracac ***8211; bo starzy profesorowie uznaja ich po powrocie za zagrozenie.
Skad to się bierze? Tak wielka roznica miedzy Polska, a Unia? Popatrzmy na moje ulubienice w tej dziedzinie ***8211; Szwecje i Finlandie.
Obie przeznaczaja na szkolnictwo wyzsze i nauke 3% PKB. My ***8211; 0.88%.
(Wiecie, ile wynosi srednia PKB nakladow dla krajow starej Unii? 2%. Dla USA? 2.59%. Dla Japonii? 3.15%)
Niby kiedy popatrzymy na Finlandie i Polske liczba studentow na 100 tys jest podobna, tylko ze ***8211; po pierwsze, u nas ponad polowa to studenci zaoczni i wieczorowi, tam znacznie, znacznie mniej, a co najwazniejsze ***8211; gdy w Polsce tylko 5.7% studentow uczy się na kierunkach technicznych, tam prawie 30%.
W 2005 roku mury uczelni wyzszych opuscilo 391 tys absolwentow, ale...tylko 33 tys z nich to inzynierowie.
Na dodatek studentow dziennych było u nas tylko 156 tys, a zaocznych, wieczorowych i eksternistycznych niemal 250 tys.
Co uwazam za szczegolna zbrodnie, to to, ze studenci kierunkow inzynieryjno-technicznych stanowiacy obecnie tylko 5.7% calosci, to w 1990% stanowili 16.5%.
(33 tys do 9 tys)
Bo to oznacza, ze o ile liczba wszystkich studentow wzrosla 7 razy, to tych kierunkow technicznych tylko 4 razy.
A to wlasnie absolwenci tych kierunkow wnosza najwiecej do gospodarki.
Ja smiem postawic teze, ze poziom polskiej edukacji leci w dol. I to leci nie na morde, a na ryj.
(I to nie tylko tej wyzszej)
Odwolam się do przykladu szczególnie mi bliskiego i takiego, który wielokrotnie już poruszalem.
Przykladu o tyle ciekawego, ze w przeciwienstwie do innych rodzajow przedmiotow w szkole wyniki z niego sa znacznie latwiej weryfikowalne przez zycie.
Do poziomu znajomosci jezyka angielskiego.
(To bowiem jedna z bolaczek naszego szkolnictwa ***8211; ze nauczyciele jak diabel wody swieconej boja się oceniania ich pracy. A gdyby tak pensje uzaleznic np. od wynikow egzaminow przez ich uczniow?)
A dzieki temu wlasnie wiemy, ze poziom znajomosci jezyka angielskiego w Polsce nie tylko nie rosnie, a wrecz spada.
W 2004 roku angielskiego w podstawowkach uczylo się 54%, a w 2007 już tylko 48%.
I to, co już dzis widac ***8211; ze poziom naszych uczelni wyraznie odbiega od swiatowej, nawet nie czolowki, a sredniej, za kilka lat będzie jeszcze gorszy.
Bo w jaki sposób nasi studenci maja gonic swiat, jeśli nie będą znac jego jezyka.
Co szczególnie bolesnie odczujemy na kierunkach najwazniejszych w tej chwili dla rozwoju wspolczesnego swiata ***8211; tych ksztalcacych inzynierow czy ekonomistow.
Efekty? Widzialem chocby w Irlandii, gdzie wielu, zbyt wielu moich rowiesnikow pracowalo wyraznie ponizej kwalifikacji.
Bo...nie potrafili przekazac na rozmowach kwalifikacyjnych wiedzy zgromadzonej w ich 2 dyplomach)
A w Polsce? Chocby w tym, ze nawet jeśli już mamy zagranicznego inwestora w malej gminie, to nie ma z nim kto rozmawiac.
I takie zamkniete kolo ***8211; nie inwestuja, bo brak wyksztalconych, a brak wyksztalconych, bo nie ma pieniedzy (chocby z inwestycji)
No wlasnie, pieniadze.
Ile naprawde wydaje się w Polsce na edukacje wyzsza i nauke?
Wiec tak ***8211; w budzecie na 2008 rok mamy 7 mld pln na szkolnictwo wyzsze i 4 mld pln na nauke.
Niby wiec mamy tak 4% wzrost nakladow w porownaniu z rokiem ubieglym, ale przeciez wiecej wynosi nie tylko inflacja, ale rowniez zalozony wzrost PKB.
De facto wiec oznacza to nie wzrost, a (po raz kolejny) spadek nakladow na te dziedziny w porownaniu z caloscia budzetu.
Do tego dochodza 4 mld euro z funduszy unijnych przeznaczonych na ten cel w programie na lata 2007-13.
Ktos powie ***8211; to kupa forsy.
Popatrzmy jednak na procenty ***8211; Polska na edukacje wyzsza i nauke przeznaczyla w 2008 roku 0.88% PKB.
11 mld zlotych.
Wiecie, ile w tym czasie wyniosla doplata do KRUS? 16 mld zlotych.
Szesnascie *******onych miliardow wrzucono w cos kompletnie nierozwojowego, utwierdzajacego skostniala strukture, wiecej ***8211; w cos, co jest przezytkiem ciagnacym w dol rozwoj panstwa polskiego.
Tymczasem jedyna rzecz ***8211; poza rozwojem infrastruktury transportowej i turystyki, która moglaby pchnac do przodu taki kraj jak Polska (bez zloz surowcow) czyli nauka i wiedza dostaje 11.
Co wiecej ***8211; od lat jest niedofinansowana i to w sposób tragiczny.
Bo popatrzmy jak to wygladalo w przeszlosci. Wg danych z MNiSW***8211; w 2002 roku było to, uwaga! 0.78% PKB, by w latach 2004-6 ustabilizowac się na poziomie 0.76% PKB.
Tym czasem Czechy już w 2001 roku na sama nauke (nie wliczam tu nakladow na uczelnie wyzsze ***8211; bo gdybym je odliczyl wyszloby, ze w 2002 roku nasze naklady na nia wynioslyby tylko 0.58%, a w latach 2004-6 0.56%) przeznaczaly 1.3% PKB, a Wegry 0.95%.
Wiecie, co jest najciekawsze? Ze Polska w latach 2000 i 2001 wykladala na sama nauke 0.64% PKB. A wiecie, ile w 1991r? 1.08%.
Zauwazacie paranoje? W ciagu ostatnich 20 lat liczba studentow wzrosla 8-krotnie, a naklady panstwa na edukacje wyzsza i nauke...spadly.
Nie wzrosly, ale spadly.
Oczywiście, ze patrzac na wielkosc nakladow w miliardach zlotych te 0.88% PKB na nauke i szkoly wyzsze dzis znaczy wiecej niż 1.08% tylko na nauke z 1991 roku, tylko ze w tym czasie inne kraje tych miliardow wlozyly znacznie, znacznie wiecej.
Bo ich PKB przez ten czas nie stalo w miejscu.
Przeciez to kpina jakas jest.
Ktos powie ***8211; no ok., ale przeciez wiekszosc tych studentow chodzi do uczelni prywatnych, wiec to one wykladaja kase zwiekszajac w ten sposób ow procent PKB.
Teoretycznie prawda, tylko ze uczelnie prywatne ida na latwizne. One nie produkuja (bo wybaczcie, ale polowa uczelni prywatnych to nie szkoly wyzsze, a fabryki magistrow) umyslow scislych ***8211; bo ich wyksztalcenie jest najdrozsze, ale tabuny, sfory humanistow.
I potem taki kolejny magisterek marketingu wyjezdza za granice zmywac przyslowiowe gary, bo dla takich jak on pracy w jego profilu nie ma.
Jak to wyglada w procentach? Te wszystkie Wyzsze Szkoly Prywaciarzy i Najwyzsze Uczelnie Geszefciarzy dokladaja ok. 0.2% PKB.
Wiec może ratuje nas prywatny biznes?
Niestety, on wyklada tyle samo ***8211; od 1991r po ok. 0.2% rocznie.
Na co to ma, ****a, starczyc? Na waciki?
To do Was nie przemawia? Wiec co powiecie na to, ze mimo tego 7-krotnego przyrostu liczby studentow liczba kadry wzrosla tylko 2.5 raza.
Podam przykład ***8211; w roku 2000 na uczelniach wyzszych mielismy 6678 profesorow.
W roku 2006 zas 7946.
Ratuja nas doktoranci ***8211; w 2000r było ich 26935, a 6 lat pozniej już 35712.
Z czego to wynika? No wlasnie miedzy innymi z tego, ze wyksztalcenie jednak kosztuje. I zabiera czas.
A za co ksztalcic nowych, jeśli na nauke panstwo polskie przeznacza tylko 0.57% PKB? Jak przekonac tych najlepszych, by zostawali na uczelniach, gdy one nie maja pieniedzy na badania i rozwoj?
Pomyslcie teraz, jak bardzo to się odbija na jakosci owego ksztalcenia?
Jeśli taki profesor gna z wywieszonym jezorem od jednej uczelni do drugiej i uczy te kilkakrotnie wiecej studentow...
A skoro już o jakosci mowa. W 1990 roku studenci zaoczni i wieczorowi stanowili 22.8% calosci. Dzis, już 51.4%. A truizmem przeciez będzie stwierdzenie, ze wartosc studiowania 5 dni w tygodniu i 2 dni raz na 2 tygodnie jest taka sama.
Niedawno obily mi się o uszy wyniki badan z których wynika, ze 40% prac konczacych studia nie jest autorstwa osob, które się pod nimi podpisuja.
Jednym slowem ***8211; ze sa pisane przez kogos innego.
I pies im morde lizal, oszustom i klamliwym sukinsynom zwacym się ludzmi z wyksztalceniem wyzszym, dumnym z zaklamanego dyplomiku.
Ale jak to się dzieje, ze nie widza tego profesorowie, promotorzy i cala ta administracyjna machina uczelni?
I ile warta jest jakosc dyplomu takiej oszukanczej szmaty ludzkiej zwacej sie studentem?
Inna, straszna, tragiczna wrecz rzecz. Czy uwierzycie, ze mimo tego 7-krotnego wzrostu liczby studentow, mimo tego, ze liczba osob, które uzyskuja co roku dyplom jest kilkakrotnie wyzsza niż za komuny, o tyle samo nie rosnie liczba ludzi z wyzszym wyksztalceniem w Polsce?
Co to oznacza? Ze te setki tysiecy mlodych wyksztalconych gdzies znikaja.
W 1991 roku dyplomy dostalo 56 tys mlodych. W 2006 roku ***8211; 391 tys.
W 1991 roku 7% Polakow mialo wyksztalcenie wyzsze. Dzis ***8211; niecale 10%.
Wiec co? Ten olbrzymi wysilek, ten wielki boom edukacyjny, którym tak lubimy się chwalic, okazal się psu na bude.
Bo tych magistrow już w Polsce nie ma.
Uciekli.
S*******ili z Kraju-Raju.
O pokoleniu Kolumbow mowiono, ze (...)strzelamy do wroga z diamentow(...)
Dzis, w wolnej Polsce, za która tamci przelewali swoja krew, dzis się te diamenty wypierdala na smietnik historii.
Ot, tak.
Ps: Przepraszam za wulgaryzmy. Ale z napisaniem tego artykulu ***8211; o tragicznej sytuacji polskiej edukacji i nauki nosilem się już dawno.
Natomiast ***8211; nawet ja nie sadzilem, ze jest tak zle.
Bo nawet nie to, ze jest zle. Jest rozpaczliwie tragicznie.
A to przeciez mój kraj. Nie jakis obcy, tylko mój.
Moja ojczyzna. Nasza Polska.
A ze nie tylko ja tak sadze, to pozwalam sobie dolaczyc do swojego bloga wyciag z raportu ***8222;Nauka polska. Autodiagnoza polskiego środowiska naukowego***8221; opracowanego przez studentow socjologii Collegium Civitas na podstawie ankiet przeprowadzonych wśród polskich naukowcow.
1. Obniżający się poziom nauczania
2. Skostniała struktura i blokowanie awansu młodych ludzi
3. Na uczelniach panuje zatrważająca biurokracja
4. Bolączką jest gerontokracja i bezpośrednio z niej wynikająca niechęć do zmian
5. Skłonność do prywaty, kumoterstwa oraz wchodzenia w układy. Badani alarmują, że często mają one ogromny wpływ na jakość kształcenia, jak również decydują o awansach zawodowych oraz zatrudnieniu
6. Brak umiejętności posługiwania się językiem obcym, w szczególności angielskim.
7. Brak precyzyjnych, jednoznacznych i klarownych kryteriów i procedur oceniania
8. Brak jest długofalowego i jasnego planu zmian w polskiej nauce.
9. Poczucie niedowartościowania naukowców w obecnym systemie ocen pracowników naukowych.
10. Nieprzejrzyste mechanizmy rozdziału funduszy
11. Problem finansowania nauki w ogóle, niskich wynagrodzeń dla pracowników nauki (a szczególności młodej kadry naukowej i naukowo-dydaktycznej).
12. Brak wsparcia badań naukowych przez polski przemysł i różnego rodzaju firmy prywatne
13. Brak porozumienia między politykami i środowiskiem naukowym
14. Brak jakiejkolwiek długoterminowej strategii rządowej na rozwój polskiej nauki, a co za tym idzie nie ma jasnego ośrodka, wspólnego zdania czy jednolitego projektu propozycji zmian.
15. Współpraca zagraniczna - charakteryzuje się ona niskim poziomem jakościowym i ilościowym. Najczęściej wskazywanymi czynnikami blokującymi kooperację są kwestie finansowe, bariery językowe oraz brak chęci lub inicjatywy do nawiązywania takiej współpracy, głównie ze strony Polski.
(Tutaj http://krnp.ipipan.waw.pl/NAUKAPOLSKA-RAPORT71128.pdf możecie znalezc caly raport. Ja nie mam juz nic do dodania)
|
Sprzed dwóch lat,ale obawiam się, że za wiele się przez ten czas nie zmieniło..
|