![]() |
Sa metody na grzanie za darmo ale hmm jak by to powiedziec "niezbyt ekologiczne" , mozna opalac kerozyna ale to dom musi byc ocieplony, u mnie koszt utrzymania 21-22*C to na sezon 200m2 to ~500euro i mam pelen automat zawsze cieplo itd ;)
|
W pyrlandii dostępny chyba jako JET A po około 3 zeta , ale czy da się kupić na legalu i są do tego eko piece ?
|
Pewnie odpowiednio wyregulowany piec z palnikiem na olej opałowy łyka to bez problemu.
|
W zasadzie nic nie trzeba regulowac tylko rozni sie wydajnoscia , i gwoli scislosci kerosine to tutaj popularna czerwonka , a paliwo lotnicze to insza inszosc ;)
|
Paliwo lotnicze, to w zasadzie nafta, więc podobne.
|
Paliwa lotnicze są różne, a kerozyna to chyba inaczej nafta, albo bardzo zbliżone. Może do celów grzewczych barwiona.
Nawiasem, dawno powtarzam, że nie ma żadnej kalkulacji porównując cenę gazu z ceną ekogroszku po 1k/t, nawet bez poprawki na wygodę i czystość. Wydajność pieca węglowego na poziomie 90% czy podawana kaloryczność naszego węgla są tyle wiarygodne, co np. chińskie kilowaty :rotfl: A jest jeszcze siarka, skrzętnie ukrywany parametr, a jej zawartość z reguły znacznie przewyższa teoretyczne normy - gdyby to wyegzekwować, to od razu należało by zamknąć 3/4 polskich kopalni. |
Ja mówię o paliwie do wielkich latający rur ze skrzydłami. Jak popatrzyłem za okno, to wsiadłbym do takiej rury i poleciał daleko na południe. Problemy chłodnego okresu by zniknęły. :D
|
Ilość załączników: 1
Cytat:
U mnie jest tak - palę jeszcze nie całkiem wysuszoną brzozę, którą mam za 110 zł/metr przestrzenny (przy czym taki uczciwy metr przestrzenny). To będzie jakieś 10 GJ * 30% sprawności, czyli 3 GJ za 110 zł. Za złotówkę mam jakieś 27 MJ energii w domu. W przyszłym roku drewno będę miał już suche (te na przyszły sezon zamierzam kupić w marcu), a zatem sprawność wzrośnie do ~50% - czyli za złotówkę mam już jakieś 45 MJ. Chyba, że zmienię piec na model zgazowujący drewno, którego sprawność przekracza 80% - wówczas za złotówkę mam ponad 70 MJ użytecznej energii. Pytanie, czy naprawdę muszę męczyć się z drewnem, nawet mimo tak znaczącej różnicy w cenie, skoro mam przy posesji gaz, a jestem skłonny wydać jakieś pieniądze na poprawę własnego komfortu. Dla mnie sprawa jest prosta - na samo paliwo do ogrzewania domu mogę wydać 3-4 k zł/rok, jeśli będzie więcej - to uważam to za marnowanie pieniędzy. Mam do ogrzania 160 m2, tak jak tu wszedłem dom był prawie całkowicie nieocieplony. Trzeba jeszcze dodać jakieś 15% na ogrzanie piwnicy. Według moich obliczeń u mnie - już po przeliczeniu na złotówki - przy wykonaniu odpowiednich prac i zastosowaniu różnych rodzajów paliwa moje koszty powinny przedstawiać się mniej więcej tak: Załącznik 146349 Okazuje się, zakładając przynajmniej przybliżoną poprawność obliczeń, że zdecydowanie pierwszą rzeczą jest wymiana pieca. Natomiast - i to się bardzo mocno potwierdza kiedy patrzę po różnych znajomych - że gaz jest fajną i wcale niezbyt drogą opcją, ale dopiero wówczas, kiedy zakończy się w pełni termomodernizację domu. Wówczas gaz jest na tyle niedrogi, że trudno jest nawet bardzo tanim drewnem mocno z nim konkurować. Jeśli policzyć czas na cięcie, rąbanie, układanie drewna no i wreszcie na samo palenie przez ponad pół roku (koszt można przeliczyć na pieniądze lub na dodatkowy wolny czas - jak kto woli) plus jakieś tam koszty na prąd do piły, łańcuch, olej do łańcucha - to oszczędność 2 500 zł na rok to żadna oszczędność. Jednak przed termomodernizacją należy się od gazu trzymać na kilometr ;) |
3300, to ja za 197 m2 zapłaciłem, no ale nie da się ukryć, że dom docieplony dobrze, gorzej jest z dociepleniem obiegu wody użytkowej, więc na lato zmniejszam temperaturę do 42 stopni, w upały myję się taką, co ma ze 28 :D, a na zimę przestawiam na 45. Więcej nie ma sensu, czyli tych standardowych 50 stopni, bo taką wodą można się poparzyć, a nie chciałbym, żeby to mama zrobiła...
|
u mnie od wczoraj angielskie mrozy - wilgotonosc bliska 100% i delikatnie na plusie - nie ma bardziej przeszywajacego mrozu (znam go z Londynu), jest gorszy niz nasze -15
w kazdym razie kilka (doslownie, pewnie przez te dwa dni to moze z 5 kg spalilem) szufli wegla drugie tyle drewna i w domu... +24 :szczerb: deliaktnie przesadzilem :szczerb: jutro musze kupic pare workow wegla, szkoda, ze w Mrowce maja tylko ekogroszek a nie maja orzecha itp workowanego |
Nie do końca jest to ogrzewanie, bardziej pasowałoby chyba uzyskanie miłej atmosfery na zimowe wieczory.
Paleta suchego buku dostarczona: https://i.postimg.cc/50bhPPW1/01del-phm.jpg Rozładunek w toku: https://i.postimg.cc/G2KZ6kbD/02unl-phm.jpg Pierwszy rządek w szopie: https://i.postimg.cc/MHrgpqMK/03fro-phm.jpg Drugi też: https://i.postimg.cc/Rh0jmN0D/04sro-phm.jpg |
Tyle roboty. Ja bym kombinował, jak wjechać tam tą całą paletą :D
Zdjęcie z szopy robi wrażenie, że tam jest ze 3-4 palety ułożonego drewna :wow: |
Nie ma szans żebyś tam wjechał. Raz, że podjazd do szopy jeszcze nie jest gotowy, dwa, że podjazd do podjazdu jest zrobiony z luźnego tłucznia (co widać na pierwszych 2 fotach) i zwykły paleciak się zakopie, trzy, że jest za wąsko na dojazd większym, mocniejszym paleciakiem (między gracikiem a domem jest może z metr miejsca), cztery, że krata nie przeszłaby przez drzwi, bo za wysoka. :P
Tak czy inaczej drzewo jest na miejscu a trochę wysiłku fizycznego w dniu wolnym jeszcze nikomu nie zaszkodziło. :paker: |
Na wszystko są sposoby. Poczekaj jeszcze parę lat i zaczniesz zmieniać zdanie. Na takie, że wysiłek umysłowy postawisz wyżej, niż fizyczny. :taktak: :D Podjazdy do podjazdów z tłucznia też uznasz za pomyłkę :haha:
A drewno ładne, nie powiem...nie powiem :spoko: |
Podjazdy z tłucznia uznałem za pomyłkę 13 lat temu, gdy się tu wprowadziłem. Niestety asfalt czy beton są dużo, DUŻO droższe, więc na razie zostanie jak jest.
Drewno jest spoko. Gorzej że pani jou ma wymuszone covidowe wolne i jara w kominku jak wściekła, więc jest obawa że na długo to nie starczy. :szczerb: |
A u mnie żółty licznik przyśpiesza :sciana:
|
Update do zdjęć co powyżej - 3/4 tego co tam widać przeszło już przez komin, na całe szczęście pani jou właśnie dzisiaj znów zaczyna pracę, więc skończy się hajcowanie po 12 godzin dziennie.
Powiem jedno - więcej buku nie kupię - do tej pory myślałem że iglaste typu świerk czy sosna są be, bo (m.in.) strzelają. Buk to dopiero strzela! :wow: Miesiąc palenia bukiem i mam więcej wypalonych plam na podłodze niż przez 13 lat palenia czym popadło. :kreci_gl: Jak będę zamawiał następną kratę, każę sobie dostarczyć jesion. |
Ilość załączników: 2
Mam gdzieś wskazania mojego żółtego... bo go nie mam :P
Zgodnie z obecnymi zapowiedziami, jeszcze przez 10 lat (czemu nie kupiłem domu na wsi, byłoby 20 :() można będzie palić drewnem i nie widzę absolutnie żadnego powodu, żeby tego nie robić :P Jujek się pochwalił, to i ja pokażę moje obecne zapasy: Załącznik 166859 Załącznik 166860 Do tego zapas na dwa tygodnie koło kotłowni no i 2 metry smolnej sosny na rozpałkę wygrzebanej przez znajomego leśniczego z czeluści pradawnego, peerelowskiego boru :taktak: Swoją drogą - ja się zapewne do 2030 roku przygotuję do zmian. Ocieplę dom styropianem 15-tką, do położonej na stropie na strychu wełny również 15-tki jeśli będzie trzeba dołożę kolejną warstwę, powoli polikwiduję mostki cieplne. Natomiast ilość ludzi w Polsce zagrożonych ubóstwem energetycznym w zakresie ogrzewania w przypadku zakazu wykorzystania do ogrzewania paliw stałych jest zatrważająca. Nowe domy trzeba budować w konkretnych standardach energetycznych, ale w Polsce osiedli z lat 70', 80' i 90-tych jest multum, a na nich często więcej niż połowa domów jest nieocieplona. Często mieszkają w nich emeryci - i teraz niech taki emeryt wysupła ze swoich środków 30 tysięcy na ocieplenie, jeśli obecnie ledwie mu starcza na zakup węgla za 3 tysiące na zimę... Wciąż powtarzam, że drewno jest bardziej ekologiczne niż gaz. Niska emisja? Nowoczesne kotły zgazowujące są niewiele gorsze niż kotły na gaz - również wypluwają z siebie niemal wyłącznie dwutlenek węgla. Tyle, że sam nie zainwestuję w taki kocioł na dziesięć lat, po których pójdzie na złom, bo to 12-15 000. Tym bardziej emeryt, którego na to nie stać. Nowoczesne kotły mają jeszcze jedną zaletę - plastikiem w nich nie napalisz. To nie drewno truje, nawet nie węgiel (choć jak sąsiad napali najtańszym zasiarczonym dziadostwem to zaczynam się zastanawiać), a ci idioci, którzy palą na potęgę plastikiem. Mam takiego na swojej ulicy, jak przepala śmieciami to przypominają mi się lata 90-te, kiedy wszyscy tak robili, bo jeszcze nie za bardzo wiedzieli, że to coś złego, a plastik właśnie zaczynał królować objętościowo wśród śmieci. Mamy 2020, za śmieci płacimy bez względu na ilość, właśnie dlatego żeby zniechęcać do takich praktyk, co ci kretyni skończeni mają w głowach, że nadal to palą? Dofinansowanie do ociepleń budynków bez względu na to, czy zmieniamy źródło ciepła na gaz, byleby to był kocioł V kategorii - to już by wiele dało. Zachowanie możliwości spalania drewna - ono i tak zostanie spalone, w elektrociepłowniach i mam wrażenie, że to lobby elektrociepłowni właśnie stoi za planami zakazu palenia drewnem w domach. Wsparcie projektów realnych, a nie idyllicznych. Jedno, co dla mnie w tym pozostaje niewiadomą, to odwieczna kwestia zgazowywania węgla w złożu. Technologia w teorii idealna - gaz na powierzchnię, siarka i inne zanieczyszczenia na dole, spalanie bez pyłów, gaz tani jak barszcz, poza tym nikt nie zjeżdża na dół ryzykując życie. Rzecz w tym, że o tej technologii mającej w teorii same zalety od lat się mówi, ale nic się w tym kierunku nie dzieje. Mamy tylko opinie, że da się i zaraz trzeba to robić, nie da się i dlatego jak dotąd się tego nie robi oraz (teoria o brzmieniu teorii spiskowej) da się, ale tajemne siły robią wszystko, żeby się nie dało. I zastanawiam się, jak to naprawdę z tą koncepcją jest :hmm: |
To ile ty tego tam masz? :O Kurde to będzie z tydzień rżnięcia i układania.
A ile lasu puścisz z dymem :sciana: Tak sobie patrzę nie mogąc wyjść z podziwu - że też ci się te rzędy/sztaple brzozy nie wypierdzielą :wow: One są jakoś ze sobą przewiązane? W każdym razie widać perfekcjonizm :spoko: |
Ilość załączników: 1
12mp dębu i 8mp brzozy ;)
Przy czym te metry przestrzenne to tak nie do końca pradwa, bo gdybym kupił pocięte i porąbane od handlarza to byłoby sporo mniej. Kupuję natomiast w znajomym leśnictwie, od znajomego i uczciwego właściciela ZUL, który przywozi mi zawsze w miarę proste i uczciwe ułożone metry; po pocięciu i ułożeniu mam 30% więcej niż gdybym "tyle samo" kupił już gotowe :taktak: Co do ułożenia to nie jest to efekt jakiegoś superdokładnego układania, po prostu zależy mi na przestrzeni między rzędami dla lepszego schnięcia i robię to tak: Załącznik 166861 ;) |
Eeeno to jedno przewiązanie widziałem, ale takie na wierzchu nic nie robi. Nie widać na zdjęciu innych, ale już wiem że są. Oczywiście przestrzenie dla schnięcia są oki. Jednym słowem widać rękę f(l)achowca :D
PS Ile teraz trza dać za metr drewna? Wiem, że u ciebie zapewne mniej niż na zachodzie, ale pytam bo nie mam pojęcia. O ile to nie tajemnica. |
Za brzozę na wiosnę 110-120 zł, za dąb 140-160. Gdybym chciał kupić gotowe to teoretycznie +20-30 zł do tego, ale trzeba jeszcze uwzględnić że otrzymujesz mniej, a żeby dostać to samo ilościowo trzeba wydać odpowiednio jakieś 170 i 200 zł. To nadal niedrogo, a handlarzom się nie dziwię, bo za 20 zł nikomu by się nie opłaciło ciąć i rąbać metra drewna - nawet pod kątem czasu, o kosztach nie wspominając.
Póki co nie ma tańszego sposobu ogrzewania. Mi osobiście brakuje tylko komfortu dokładania raz na 8-10 godzin, jaki dają nowoczesne kotły - mam znajomych, którzy przy temperaturze powyżej zera rozpalają raz na dwa dni, a raz na dzień bez dokładania jeśli jest więcej niż -10. Natomiast nie przeszkadza mi w ogóle praca przy drewnie, bo ją zwyczajnie lubię :) Ostatnio jak znajomy przywiózł mi od siebie z firmy cały bagażnik kantówek sosnowych, które robiły za podkład przy jakichś transportach budowlanych, to popędziłem do Castoramy, kupiłem sobie małą krajzegę i trzy godziny na mrozie je ciąłem, a jeszcze z dwóch zacząłem wycinać takie wsporniki, co to mi akurat były potrzebne :taktak: Taka praca sprawia mi autentyczną przyjemność. Jeśli ktoś mi natomiast powie, że to do czasu - mój dziadek ma 92 lata, mieszka w bloku nadleśnictwa, w którym w centralnym palą na zmianę lokatorzy i choć jest mu ciężej niż kiedyś to w tym roku jeszcze nie pozwolił mi sobie pomóc w przygotowaniu drewna na zimę :P |
Przeliczałeś to jakoś po kaloryczności? Nie znam na pamięć kaloryczności różnego drewna, a nie chce mi się szukać.
Podejrzewam tylko, że u nas przy wyższych cenach opłacalność jest pod znakiem zapytania. |
Węgiel teoretycznie ma ok. 25-30 GJ/t, z tego co słyszałem (ale to takie mocno potoczne plotki, sądzę, że możesz mieć dużo bardziej precyzyjne informacje), to na śląsku o wysokokaloryczny węgiel coraz trudniej. U mnie mam rzut beretem (50 km) do Bogdanki, tam węgiel o wartości deklarowanej 27 GJ/t kosztuje obecnie z akcyzą 608 zł. Wychodzi niespełna 23 zł za GJ.
Dąb ma wartość opałową ok. 10,5 GJ/m3. Jeśli przyjmiemy cenę 200 zł (1mp to ponoć ok. 0,7 m3) mamy 19 zł/GJ i to rzeczywiście nie wygląda jakoś mocno opłacalnie. Tyle, że ten węgiel z Bogdanki trzeba jeszcze przywieźć i realnie poniżej 800 zł mieć go nie mogę. Z kolei realnie 1m3 dębu kosztuje mnie bliżej 170 zł, bo przynajmniej u nas nadleśnictwo liczy mp jako 100x100x120 cm, a to nawet przy wypełnieniu przestrzeni rzędu 0,7 daje realnie 0,84 m3/mp. I tu różnica wzrasta do 16:20:29,60 zł/GJ na korzyść drewna :taktak: Cena gazu ziemnego to przy podobnych wyliczeniach jakieś 58 zł/GJ. Na te 58 zł składa się cena wartości opałowej + wartość komfortu + wartość oszczędzonego miejsca i czystości w kotłowni - i to bardzo dobrze rozumiem. Tylko tu każdy sam sobie musi policzyć, czy 42 zł/GJ za komfort, czystość i miejsce to dla niego dużo czy mało. I tu odpowiedź zwykle w bardzo dużej mierze wynika z ilości GJ potrzebnych na rok ;) |
Porównanie kosztów węgla i gazu już tu było, chyba nawet Edek liczył. W praktyce koszty się wyrównują przy cenie węgla 1000pln/t a tyle kosztują ekogroszki, które trzeba kupić do kotłów zasypowych z podajnikiem, bo tylko takie dają namiastkę wygody. Najwięcej zyskujesz na różnicy sprawności, gdzie gazowy zwykły ma ok 92% a kondensacyjny ok 110%, gdzie węglowy ma 70% i to tylko na papierze.
Cen węgla z Bogdanki nie znam, nie miałem go jeszcze (u nas nie ma), ale węgiel śląski jest dużo droższy. W jego kaloryczność powyżej 26 trudno wierzyć, tak samo jak w niską zawartość siarki, czy popiołu. A jak jeszcze trafisz na koksujący, to się zajedziesz. Rzuć sobie okiem na ich aktualny cennik składowiska na centralną Polskę http://www.czw.com.pl/czw-upload/27....27.11.2020.pdf Rzeczywiście u ciebie na razie koszt drewna wychodzi wyraźnie taniej. Za to roboty więcej, ale coś za coś. Gdyby płacić u handlarzy to zaczyna wychodzić podobnie. |
26 MJ/kg to już przecież bardzo dobry węgiel. Nie wiem, czy ten z Bogdanki tyle ma, bo nie mam z nim do czynienia. Wiem, że ludziska sprowadzają sporo węgla z Rosji, ponoć można kupić sorty i po 350 zł/t (w tamtym roku to słyszałem, teraz pewnie więcej), ale ten węgiel zapewne zapala się od potarcia o pudełko zapałek :P Z kolei bardzo dobry i kaloryczny z Rosji to ponoć 700-800 zł.
Pamiętam tę dyskusję, jak Edu liczył :taktak: Ja natomiast widzę inny problem. Obecnie mamy trzy główne rodzaje paliwa (olej opałowy z tego wyłączę, bo to promil) wśród osób niepodłączonych do ogrzewania miejskiego. Każdy sam sobie liczy, co jest dla niego tańsze/wygodniejsze - według możliwości, preferencji itp. Jak cena węgla idzie w górę, to mogą palić drewnem albo pójść w gaz, jak cena gazu poszłaby w górę, to wiele osób z kotłami na gaz zaczęłoby dogrzewać kominkami żeby trochę zmniejszyć wskazania żółtego licznika itd. Jeśli natomiast paliwa stałe zostaną całkiem wyłączone z tego miksu, to staną się równolegle dwie rzeczy. Po pierwsze zniknie konkurencja, a po drugie znacznie wzrośnie zużycie gazu. Przecież tu nie trzeba być geniuszem, żeby dodać dwa do dwóch i zobaczyć co się stanie :> Oczywiście Polska i tak nie produkuje za wiele gazu ziemnego, zatem to, że ciepłownictwo indywidualne jednego średniej wielkości kraju na świecie bardziej zwróci się ku gazowi podniesie jego zużycie o promil - samo to nie podniesie ceny hurtowej. Mam jednak z tyłu głowy, że obecnie jakaś 1/3 świata zaczyna nie lubić węgla, a opiera na nim produkcję energii elektrycznej. Ta 1/3 świata buduje obecnie sporo elektrowni gazowych. Ponadto całkiem spora część świata planuje odstawiać transport od ropy, a na to trzeba prądu lub wodoru (ten drugi póki co będzie produkowany głównie przy użyciu gazu ziemnego). Zatem światowe ceny hurtowe mogą zacząć ponownie rosnąć. Jeśli chcemy odstawić węgiel - i do ogrzewania i do produkcji energii - a jednocześnie zachować niskie ceny gazu, musimy znaleźć dodatkowe źródło energii - koniecznie taniej energii - przynajmniej w pełni zastępujące utraconą energię z węgla, a najlepiej jeszcze częściowo z ropy naftowej. A jeśli chcemy mieć nadal tani gaz, to nie powinniśmy do tego celu uruchamiać jego zasobów. To ładnie brzmi, ale to jest - delikatnie mówiąc - bardzo dużo energii. To przynajmniej 10 000 TWh rocznie. Czyli ponad 200 razy więcej niż produkuje największa elektrownia jądrowa na świecie. Lub ponad 100 razy tyle, ile produkuje hydroelektrownia przy Zaporze Trzech Przełomów. To wymyślenie nowych źródeł energii mogących zasilić w energię elektryczną 18 państw wielkości Polski. Dopóki nie wymyślimy, skąd wziąć takie ilości energii (koniecznie stabilnej energii, tylko część z niej może pochodzić z wiatru i słońca, zatem żadne zastawienie Sahary panelami słonecznymi w pełni nie pomoże) wyłączanie węgla z miksu źródeł energii będzie prowadziło do wyraźnego wzrostu wszystkich innych nośników. Właśnie dlatego - mając świadomość skali potrzeb - jestem zwolennikiem budowy elektrowni jądrowych wspomagających - jako źródła stabilizujące - produkcję z alternatywnych źródeł energii. 100-150 siłowni takich jak ta planowana (od 50 lat :P) w Polsce powinno z powodzeniem wystarczyć na cały świat. I wspomnicie moje słowa, jeśli na świecie dobudujemy kolejne 500 dużych reaktorów jądrowych (trochę więcej niż drugie tyle niż mamy teraz) to jest szansa na to, że wtedy nie będziemy już korzystać z węgla. Dopóki co najmniej tyle nie powstanie, to bez względu na rozwój OZE, którym przecież bardzo kibicuję, nie-ma-szans-na-rezygnację-z-węgla. I na taniejące a nie drożejące grzanie naszych salonów chyba też :hmm: |
Wiesz co by się stało, gdybyś nagle zaoferował światu bezkonkurencyjnie tanią i czystą energię? :rotfl:
|
Świat miałby bezkonkurencyjnie tanią i czystą energię :haha:
A tak bardziej na poważnie - sądzę, że gdyby istniała metoda wytwarzania takiej energii, to już dawno byśmy z niej korzystali. Czy profity płynęłyby do wynalazcy - to już jest zupełnie inna sprawa :fiu: Natomiast prawa fizyki są dość nieubłagane i subtelnie sugerują, że nie ma nic za darmo... Mam znajomego, naprawdę inteligentnego człowieka, z którym można było na wiele tematów porozmawiać i wiele się dowiedzieć, który kiedyś zabrał mnie do swojej pracowni i pokazał, że pracuje nad maszyną, która zwróci więcej energii niż zostało włożone w jej uruchomienie. Naprawdę nie mogłem się nadziwić, że on wierzy w możliwość stworzenia perpertuum mobile... Wychodzi jednak na to, że skala ewentualnego (niemożliwego do uzyskania rzecz jasna) sukcesu jest tak ogromna, że ludzie rzucają się na to nie mając żadnych nadziei na powodzenie prób :P |
Z drugiej strony, wiesz jak powstało całkiem niemało ciekawych odkryć/wynalazków?
Wszyscy wokół wiedzą że czegoś się po prostu nie da zrobić, ale przychodzi ktoś nowy, co nie ma pojęcia że czegoś się nie da zrobić i to zrobi. :mruga: |
Chodziło mi o aspekty polityczne i gospodarcze, które taka nagła rewolucja by wywołała. Co by się stało, gdyby nagle - z dnia na dzień - nikt nie potrzebował ruskiego gazu, czy arabskiej ropy itd.
Obecnie dostępność energii i jej koszt już ogranicza rozwój cywilizacyjny, ale jeszcze nie na tyle, żeby zdecydowanie i szybko szukać innych jej źródeł, jeszcze nie stoimy pod ścianą - tak nam się wydaje. Energii i jej źródeł jest pod dostatkiem, ale póki co poza naszym zasięgiem. Niedawno czytałem, że zbudowano pierwszy reaktor działający na zasadzie fuzji, na razie małej mocy ale kontrolowanej i z dodatnim bilansem energii. Może więc tędy wiedzie droga. Czas pokaże. Dobra, udaję się do wiadomego tematu na kawę. :D |
Koncepcja zacna, choć chyba jeszcze bardzo odległa - dobrze natomiast, że mamy takie źródło na horyzoncie :taktak:
BTW, moja żona mi kiedyś powiedziała, że gdybym opanował fuzję jądrową, stałbym się cyklopem ;) |
No właśnie już nie tak bardzo odległa. To już jest i działa (ponoć), pozostają więc już tylko kwestie techniczne, a to oznacza że jest dużo bliżej, niż dalej.
BTW Twoja żona chyba nie życzy ci utraty oka? :rotfl: |
Fajnie by było, tylko tu jeszcze nie mamy pewności, że na pewno uda się stworzyć działające, stabilne elektrownie termonuklearne. Mówi się, że pierwsza komercyjna elektrownia tego typu to kwestia minimum 15 lat, ale pod warunkiem, że nie natrafimy na jakieś poważne problemy. Zapewne koniec końców technologia zostanie dopracowana i skomercjalizowana, wszystko na to wskazuje, ale całkowitą pewność będziemy mieli, kiedy pierwszy projekt ruszy na pełną skalę.
Tak samo właściwie pewne jest, że można tworzyć elektrownie jądrowe z reaktorami powielającymi, gdzie efektywność wykorzystania paliwa jądrowego jest przynajmniej kilkudziesięciokrotnie wyższa niż dziś, gdzie właściwie nie występują uboczne odpady promieniotwórcze bo produkty rozpadu również działają jako paliwo właściwie aż do momentu przekształcenia w stabilne izotopy i wreszcie gdzie prawdopodobieństwo wystąpienia awarii prowadzącej do poważnych skutków poza terenem elektrowni jest niemal zerowe, kilkadziesiąt razy niższe niż w najbezpieczniejszych dzisiejszych reaktorach. Gdzie zresztą też jest niemal zerowe ;) Mimo wszystko jednak nie zakładam hurraoptymistycznie, że za 30 czy 50 lat reaktory IV generacji zastąpią obecną generację III+, bo jeszcze ich nie ma - a przy tak ważnych kwestiach jak problem zasilania ludzkości w energię elektryczną nawet prawie pewność to nieco za mało ;) A moja żona zapewne uważa, że zawzięte stukanie o siebie kolanami siedząc na fotelu to jeszcze za mało, żeby osiągnąć przełom w wysokozaawansowanych technologiach związanych z generacją energii :haha: |
Pal to drewno, pal, bo ci żona oziębnie i pozostanie ci stukanie kolanami. :rotfl:
Kwestia 15 lat (a też tak to sobie wyobrażam) to już jest bliska perspektywa czasowa, pytanie ile zajmie powszechne jej zastosowanie. Sądzę, że z czasem będzie się nam coraz bardziej śpieszyć, a wiele procesów da się przyśpieszyć jeśli będzie taki interes. Do tego czasu Połaniec zje twój las, a nowy nie wyrośnie. |
Najlepszy jest niemiecki gaz od rusków.
|
Cytat:
|
Oj jak dobrze, że temperatury odpuściły, po tych grudniowych mrozach. Rachunek za tamten czas zabolał. Teraz będzie znośny (mam nadzieję), choć już wg nowego cennika. Musiałbym tak móc zerknąć na ten sprzed roku (ale nie mam) i dodać jakieś 60-70%.
|
Jak na razie tej zimy spaliłem jakieś 11 metrów sześciennych drewna, z czego od listopada (zbliżamy się do końca czterech najzimniejszych miesięcy w roku) - 8. Przy cenach, w jakich to drewno kupiłem dwa lata temu daje to kwotę niespełna 1100 zł, przy obecnych - 1600 zł. Mówimy o ogrzewaniu 150m2 powierzchni użytkowej i komforcie termicznym na poziomie nie schodzenia nigdy poniżej 18 stopni, a przez 80% czasu utrzymywaniu temperatury między 20,5 a 22 stopni, w dodatku w dość chłodnej części Polski. Komfort termiczny po ociepleniu domu zmienił się drastycznie, a spalanie spadło (to trzeba przeliczyć z uwzględnieniem temperatur, ale tak wstępnie podaję) o jakieś 35-40%.
W gazie nie ma niczego złego, szczególnie że nie ma szans przestawienia całego ciepłownictwa na biomasę - musielibyśmy mieć gęstość zaludnienia na poziomie Kanady. Natomiast w drogim gazie jest bardzo dużo złego, jeżeli chcemy zrobić z niego podstawowe źródło ciepła. Jeszcze rok temu sam zastanawiałem się, czy może jednak nie dać sobie spokoju i nie przejść na gaz - choć nawet wówczas z pewnością bez dopłat ale i bez pozbywania się kotła na drewno. Obecnie już mi to przeszło. |
Ja mieszkam w bloku, a rozliczenia mam na jesień. Oj, będzie bolało. Nawet zauważyłem, że od początku 2022r. już tak nie grzeją mocno...
|
U nas w końcu decyzja zapadła i mamy panele na podczerwień Infrared. wybraliśmy polską marke, musze przyznac rok grzania za nami i sprawdzają się. Patrząc na ceny gazu czy ekogroszku
|
Jak tam Pany humory przed powoli ale nieubłaganie zbliżającym się sezonem grzewczym? :hmm:
Mały komentarz, bo właśnie zobaczyłem coś ciekawego. 6 lipca w internecie pojawiło się kilka artykułów o rekordowo wysokiej cenie energii na rynku bilansującym - ta otarła się o 2500 zł/MWh. A ponieważ ten rynek (niejako związany z moim zawodem) obserwuję na bieżąco, to od ręki mogę Wam powiedzieć, że ten rekord jest nieaktualny - dziś został pobity o grubo ponad 500 zł. No i tak sobie myślę, że tej zimy będzie ciekawie w tym temacie, a to w dużej mierze dzięki dwóm czynnikom - minionej strategii rozwoju fotowoltaiki, która nie przewidziała obecnej sytuacji oraz właśnie ciepłownictwu. Gdyby wszystko odbywało się rynkowo, to musielibyśmy przygotowywać się na zimną, jasną zimę. Opał jest drogi (że tak to delikatnie ujmę), a energia elektryczna byłaby dość droga, ale dostępna. Mając drogi i słabo dostępny węgiel i drogi gaz ludzie grzaliby mniej. Oczywiście wzrosłoby zainteresowanie pompami ciepła, ale umiarkowanie, bo przecież energia elektryczna też tania nie jest, natomiast tradycyjnymi grzałkami - ani trochę, one są zbyt drogie w użytkowaniu dla zdecydowanej większości odbiorców. Tyle, że u nas przez lata - bardzo słusznie - zastanawiano się jak zachęcić ludzi do zostawania prosumentami z własnymi instalacjami PV i - bardzo niesłusznie - dano im system rozliczeniowy, w którym mogą pobrać z sieci prawie taką ilość prądu, jaką do niej uprzednio "wpompowali". Celowo nie używam terminu "obebrać", tylko "pobrać", gdyż energii elektrycznej niemal się nie magazynuje, prąd wytworzony latem zużywa się na bieżąco w innych miejscach, a zimą prosument pobiera przecież energię płynącą głównie prosto z węglówek. Przy obecnych cenach opału pojawia się masa osób, które mając spore nadwyżki z instalacji PV chcą zainstalować u siebie pompę ciepła. Ale i takich osób, które chwilowo nie mają kolejnych 30 tysięcy (albo i mają, ale te pompy są obecnie towarem silnie deficytowym), a za to mają takie "nadwyżki" energii, że mogą myśleć o tradycyjnym kotle elektrodowym. No i obawiam się, że zimą doprowadzi to do sporych problemów. Te osoby nie zapłacą za zużywaną energię choćby ceny na rynku doszły do 5 zł/kWh - podczas gdy w warunkach rynkowych na wieść o podwyżkach zwyczajnie natychmiast zaprzestałyby poboru i przestawiły się na kocioł gazowy/węglowy (choćby i z węglem po 4 000 zł/t, bo to i tak bardziej by się opłaciło), a tak - jaka to dla nich różńica? Obawiam się, że wobec powyższego najbliższa zima będzie pierwszą od lat, w której możemy spodziewać się wprowadzania stopni mocy, a może i lokalnych blackoutów - te przewidywania ekspertów moim zdaniem zdecydowanie nie są wyssane z palca... Zdanie optymizmu na koniec - to oczywiście mocno niekomfortowa sytuacja, ale po pierwsze przejściowa, a po drugie takie sytuacje zdarzały się jeszcze w latach 70-tych ubiegłego wieku i jakoś ludziska żyły (a w Bieszczadach i dziś nie są rzadkością :D). To może i nam nic się od tego nie stanie poza tym, że będziemy wymawiać więcej słów na "k", a i to "r" w środku będzie wówczas bardziej wyraźne ;) |
Ludzie dadzą radę, nieraz tak bywało w przeszłości.
Jak? A np., z relacji kierowcy obsługującego śmietniska na Śląsku - rozwozi segregowane śmieci do punktów ich utylizacji (a jest ich trochę więcej niż nam każą segregować). Otóż od paru miesięcy nie uświadczysz żadnych tzw 'gabarytów', tzn normalnie w większości były to wywalane meble, tapczany itp. Podobnie inne potencjalnie palne i kaloryczne śmieci. Wiadomo oczywiście jaką przejdą drogę utylizacji. Słuchanie telewizora i premiera w nim utwierdza ludzi w słuszności poczynań. Cuda panie, cuda. Ludzie - niektórzy również przymuszeni do wymiany kopciucha na gazowy, wymienili a stare schowali do przysłowiowej szopy (na czarną godzinę). Najczęściej nawet zostawili sobie możliwość szybkiego ponownego montażu. Wstawią z powrotem i spalą co będzie w zasięgu. I jak znam życie, nikt nic im nie zrobi. PS O PV myślałem, ale u mnie to się nie opłacało. Ja zużywam najwięcej zimą i w nocy. Ceny w nowym roku mogą zmienić te wyliczenia, ale póki co nikt ich nie zna. Pożywiom uwidim. |
Właśnie najgorsze jest to, że na starych zasadach montażu instalacji PV 80% tego, co wyprodukujesz 15 lipca o 10:00 możesz sobie odebrać 15 stycznia o 02:00. Założenie było super, bo dzięki temu fotowoltaika rozwinęła się u nas znacznie szybciej niż to było planowane - bodajże już teraz mamy moce zainstalowane na poziomie, który kilka lat temu był przewidywany na rok 2030, czy nawet 2035... Tylko jednocześnie nikt nie przewidział, że już w tym roku będziemy mieli ceny węgla, ceny certyfikatów, wreszcie ceny prądu na rynku chyba wyższe, niż to przewidywano na rok 2040 (być może przesadzam, ale raczej nie) :O
Pierwotny plan był taki. Na osiedlu 20 domów nie ma za wielkiego zainteresowania PV. Dajemy zachętę w postaci systemu odbierania w dogodnym czasie 80% tego, co się do sieci przesłało. Udało się przekonać Kowalskiego, który kupuje sobie instalację na własne potrzeby w miarę odpowiadającą jego zapotrzebowaniu. W lecie jego prąd zostanie zużyty, czy to przez niego, czy przez okoliczny sklep albo przejeżdżający nieopodal pociąg, no ale te kWh co poszły w sieć w zimie będą musiały wrócić z elektrowni węglowej. Jest jedyny na osiedlu, pozostali muszą więc złożyć się na tę zimową produkcję (a trochę skorzystali w lecie, zatem to się w miarę bilansuje). Powiedzmy, że osiedle musi się złożyć na wyprodukowanie w zimie 2 MWh po średnio 350 zł, czyli 700 zł - po ok. 35 zł rocznie do rachunku na gospodarstwo. Tylko, że w praktyce Kowalski wziął instalację trochę na zapas (dystrybutorzy pilnowali, żeby to nie było łatwe, ale zawsze się dało). W dodatku kupił falownik ze sporym zapasem, a jak zobaczył w którą stronę idą ceny prądu, to dokupił paneli w opór (rozbudowy już dystrybutor tak łatwo nie uniemożliwi jak budowy przewymiarowanej instalacji). No i teraz kończy okres letni z nadwyżką 6 MWh. Mało tego - oferta była tak ciekawa, że na osiedlu znaleźli się jeszcze Nowak i Brzęczyszczykiewiczowa, wdowa po Stachu Brzęczyszczykiewiczu, których już nie było stać na takie wypasione zestawy, ale również narobili sobie po 2 MWh na zimę. No i teraz węgiel poszedł do 4 k zł za tonę, gaz również podrożał, drewna prawie nie ma na rynku, pellet po trochu trudno dostępny i dość drogi. No to Kowalski widząc nadwyżkę na swoim wirtualnym prądowym koncie wali sobie kocioł na prund i co "odłożył" - zużyje. Nowak i Brzęczyszczykiewiczowa, wdowa po Stachu Brzęczyszczykiewiczu mają mniej, ale ponieważ kupili mniej opału, to im dzieciaki farelki na Allegro pozamawiali i teraz będą w domu trzymać 14 stopni, a w swoich pokojach po 19 - też zużyją swoje 2 MWh każde. A ponieważ takie zużycie w zimie, zwykle w nocy gdy mróz największy, kiedy PV nie działa w ogóle, musi być zaspokojone z elektrowni cieplnych opalanych głównie węglem, to te łącznie 10 MWh, na które "składa się" reszta osiedla kosztuje średnio po 1100 zł. Czyli do podziału jest 11 000 na już tylko 17 domów, to wychodzi po prawie 650 zł rocznie na gospodarstwo. Oczywiście mój przykład nie oddaje w pełni warunków rynkowych, nie zachowałem w pełni skali, poza tym musiałbym uwzględnić odbiorców przemysłowych itd, więc liczyłbym do rana. Ale mechanizm właśnie na tym polega. Jakby nie liczyć, brakuje nam obecnie tych 6-9 GW z elektrowni jądrowych. Można je kochać, można je nienawidzić, ale realnie rzecz ujmując przydałyby się teraz. Oczywiście można też z powrotem rozwijać zdolności wydobywcze KWK, tylko to byłoby cofanie się o kilka kroków, po czym znów trzeba byłoby robić tę samą drogę. A co prawda węgla wbrew opiniom niektórych mamy wciąż w Polsce dostatek (przy obecnych cenach wyższe koszty wydobycia trudniej dostępnych złóż zdają się być drobnostką), natomiast brakuje nam dramatycznie wysokiej jakości kadr, bo nowych górników się już nie kształci. Rozmawiałem niedawno ze znajomym, który opowiadał kogo teraz przyjmuje się do KWK Bogdanka - ponoć biorą wszystkich jak leci, a doświadczeni górnicy tylko czekają, aż ktoś z tych niedoświadczonych (i nie za bardzo chętnych i zdolnych do nauki ponoć) narobi bidy... |
Dzisiaj po południu zaczynam sezon grzewczy, temperatura nad ranem ma spaść do 2 stopni, a w dzień nie przekroczy 10, więc już się nie da bez grzania.
|
Da się, od razu nie wychłodzi się w mieszkaniu , chyba że nie masz okien :)
|
Dzisiaj rano załączyły mi się kalafiory, same :sciana:
|
U mnie sezon grzewczy zaczął się przedwczoraj. I tak jak w połowie września pogoda była typowa raczej dla sierpnia, tak teraz wszystko zaczęło się w miarę normować. Dziś wracając z pracy musiałem najpierw skrobać szyby w aucie, a obecnie na termometrze mam -1,3 :P
|
Szronu jeszcze nie widziałem, w nocy było 3, ale po drodze do Wrocka miejscami był 1. Dziś w nocy ma być podobnie, kolejna już ciepła ok 10-12. Teraz jest trochę poniżej 5.
Cóż, trzeba przyjąć do wiadomości, że to ostatki. |
I tak nie pamiętam, kiedy był taki rok, żebym pierwszy raz rozpalał dopiero w październiku.
Z drugiej strony od jakiegoś czasu sądzę, że powinniśmy zrobić miesiąc przestępny, który trwałby 60 dni. W końcu to już nie pierwszy rok, kiedy wiosna przyszła z opóźnieniem, początek wakacji był wręcz zimny, a upały trwały znacznie dłużej niż kiedyś :hmm: |
Właśnie zmniejszyłem współczynnik na piecu, bo jak mury złapały temperaturę, to przesadzał mieląc wodę 27 stopni przy 6 na dworze.
|
Cytat:
Grzeję klimatyzacją :D jest taniej i szybciej, trzeba sobie jakoś radzić :) |
Pół dnia ciąłem palety na kawałki dość małe by zmieściły się w kominku. Spaliłem przy tym elektryczną piłę łańcuchową (mam nadzieję że w lidlu uznają reklamację) także kończyłem przy użyciu pilarki tarczowej - tej już tak łatwo się nie popsuje. :szczerb:
Dodatkowo, w trakcie piłowania pojawił się kurier z od dawna oczekiwaną paletą brzozy, też do kominka. Pomimo żwirku na podjeździe udało się całą paletę wmanewrować do szopy, także nie trzeba było "ręcami" nosić. :spoko: |
Ilość załączników: 4
Pytam znajomych, to i Was zapytam. A odpowiedź niełatwo znaleźć, dziś fachowcy potrafią robić zgodnie z kartą produktu, ale już pomyśleć o niestandardowej sytuacji już rzadziej (zresztą i z typowymi mają problemy :sciana:)
Do tej pory moja kotłownia była prosta jak konstrukcja cepa, ale z jedną małą wadą. Schemat ogólny przedstawiałby się mniej więcej tak: Załącznik 204699 Kiedyś cały obieg był grawitacyjny. Potem pojawiła się pompka i nowszy bojler. Jeśli pompka nie pracuje, wszystko przepływa przez zawór zwrotny. Po włączeniu pompki ciepła woda jest kierowana na obieg grzejników i/lub bojler. Zawór zwrotny zapobiega cofaniu się wody, gdyby ktoś zamknął oba ręczne zawory znów zadziała grawitacja. Zasobnik CWU jest malutki, tylko 120 litrów, więc traktowałem go jak "krótki obieg" z braku prawdziwego krótkiego obiegu i przy rozpalaniu najpierw on był grzany, a następnie otwierałem obieg na grzejniki. Teraz wymieniam zasobnik na większy, 300-litrowy. To sprawia, że będzie się grzał znacznie dłużej i bardzo trudno będzie go traktować jako krótki obieg - zamierzam zatem dołożyć takowy. Za automatyczne przestawianie z krótkiego obiegu na obiegi grzewcze ma odpowiadać zawór termostatyczny ATV, według mojej koncepcji mniej więcej tak: Załącznik 204700 No i teraz mój problem. Według wszystkich filmów instruktażowych i informacji ogólnych Afriso, pompa wody musi być koniecznie umieszczona na powrocie, pomiędzy zaworem a kotłem: Załącznik 204701 U mnie to nie będzie miało sensu, ponieważ tak umieszczona pompka nie będzie wytwarzała podciśnienia na zaworze zwrotnym za kotłem, a wręcz będzie "pchała" wodę przez zawór zwrotny od razu na instalację grzejnikową. Jedyne rozwiązanie - musiałbym całkiem odciąć obieg grawitacyjny. Ewentualnie w karcie katalogowej produktu (o czy nie ma mowy nigdzie indziej) jest alternatywne podłączenie, z zastrzeżeniem, że tu zawór nie zapewnia w stu procentach prawidłowej temperatury powrotu: Załącznik 204702:taktak: No i pytania dla osób, które mają więcej doświadczenia ode mnie, a jednocześnie nie stronią od niestandardowych rozwiązań: 1. Co się stanie, jeśli zamontuję sam zawór w sugerowany przez producenta sposób, ale zostawię pompkę tam, gdzie jest obecnie? 2. Czy jeśli pkt. 1 odpada, to rozwiązanie alternatywne będzie działało bardzo źle, czy tylko trochę gorzej? 3. A jeśli w pkt. 2 gorzej, to czy jest jeszcze jakieś inne rozwiązanie, które pozwoli mi na dołożenie "bezobsługowego" (i nie opartego na zaworze trójdrogowym ze sterownikiem automatycznym i siłownikiem krokowym za łącznie 1,5k zł :P) krótkiego obiegu? |
Ajjjajaj tyle słowa pisanego poszło się paść. Może ktoś zapodałby inny punkt widzenia, do rozważenia?
|
Wiesz co? A może i tak, w końcu zawsze ktoś może wpaść na taki pomysł, że sprawa jest skomplikowana i to trzeba rozważyć w odpowiednich warunkach i nie na sucho, to dlaczego by temu zapobiegać :D
Tak czy owak jestem rad z Twoich rad :piwo: |
Już czuję, co ci chodzi po głowie. I to jest chyba przednia myśl :idea: :D
|
Nie mam w tej materii zbyt dużego doświadczenia, ale odnosząc się do praw fizyki umieszczenie pompy obiegowej na zasilaniu w szczególnie niekorzystnej sytuacji może wytworzyć próżnię w części instalacji, stąd IMO ich nacisk na umieszczanie pompy na powrocie, gdzie taka sytuacja (choć nadal możliwa) jest mniej prawdopodobna.
|
W takich domowych mikroinstalacjach, gdzie ciągi grzewcze są krótkie, opory przepływu praktycznie pomijalne (u Jarsona działa grawitacja, więc i rury nie są przekroju palca), to w zasadzie nie ma znaczenia. Bezwładność układu, w którym ma może 200l też jest znikoma, zresztą dodatkowo zmniejszona ciągłym obiegiem grawitacyjnym. Można uznać, że lepiej żeby pompa była na powrocie i pompowała wodę o temp rzędu 40-50 stopni, niż na zasilaniu gdzie bywa 70-80 (z czasem może się to uwidocznić na uszczelnieniach). Tam trudno doświadczyć jakiejś próżni, czy w konsekwencji zjawiska kawitacji. Te pompki, jeśli są 'firmowe' np. Grundfosa, są wieczne.
|
Też myślałem, czy to nie chodzi o trwałość pompek, ale im raczej nie robi aż tak wielkiej różnicy temperatura medium - a poza tym trudno mi sobie wyobrazić, żeby producent aż tak bardzo troszczył się o mój portfel :haha:
W opisie na karcie katalogowej jest napisane, że w wersji z pompką na zasilaniu temperatura powrotu może być niższa niż zakładana stanowiąc wypadową temperatur z krótkiego obiegu i powrotu obiegów grzewczych. Chyba do mnie wreszcie dotarło, dlaczego - zawór wypuści zadaną temperaturę, a ona następnie rzeczywiście zmiesza się z temperaturą powrotu. To jednak i tak lepiej, niż gdyby w ogóle go nie zastosować. Do tej pory rolę krótkiego obiegu pełnił u mnie obieg z bojlerem i też było dobrze. Zastanawia mnie natomiast - i tego jeszcze nie rozumiem - dlaczego nie można umieścić zaworu ATV tak jak na pierwszym rysunku, a pompki tak jak na drugim, czyli taki misz-masz obu rozwiązań. Nie czuję się przymuszony do stosowania takiego rozwiązania, zastanawiam się już właściwie z czystej ciekawości, bo tak luźno o tym myśląc, to to rozwiązanie powinno działać całkowicie prawidłowo ;) |
ATV na powrocie + bypass od zasilania, pompka może być tam gdzie masz. Taki mój punkt widzenia, będzie działać.
A tu wkleję z netu: Cytat:
PS Podejrzewam, że na samej grawitacji (przy wyłączonej pompce) działać to nie będzie, albo efekt znikomy. |
Też się ku temu skłaniam. I prawdopodobnie tak to będzie wykonane, przy czym powrót (i cała reszta) będą opomiarowane, więc będę miał feedback czy to działa świetnie, średnio czy wcale.
Najważniejsze jest dla mnie to (o czym rozmawialiśmy), że świetny hydraulik, który wykonał tę instalację ponad 20 lat temu oraz zmodernizował nieco ponad 10 lat temu przy okazji wymiany pieca i zasobnika CWU, zrobił to tak, że przy możliwości działania z obiegami wymuszonymi, wszystko działa grawitacyjnie kiedy zabraknie prądu lub kiedy temperatura przekroczy ok. 75-80 stopni, mimo braku bufora. Tej funkcjonalności za nic nie zamierzam stracić (choć może i kiedyś zdecyduję się na bufor). Dam znać, jak wszystko działa, tylko nie wiem kiedy uda się wszystko przerobić, bo potrzebuję chwili czasu znajomego (który ma sprzęt) i okna pogodowego, bo trzeba będzie spuścić wodę (plan jest taki, że po przeróbkach będę sobie mógł odłączyć zaworami odcinającymi co chcę i kiedy chcę za wyjątkiem głównego obiegu grawitacyjnego, dodatkowe 250-300 zł na zawory to żart w porównaniu z późniejszym komfortem)... |
Rozpatrz jeszcze sytuację, co będzie gdy pompa się wyłączy (np. brak prądu) a powrót z grawitacji będzie miał temp poniżej otwarcia ATV. Na grawitacyjne krążenie gołym krótkim bypassem bym za bardzo nie liczył.
Sam ATV nie małego przekroju, żeby nie dławił grawitacji - z zastrzeżeniem zdania powyżej. |
Ilość załączników: 1
Oczywiście masz rację, sorki, moja wina - źle narysowałem schemat. Plan jest taki, że krótki obieg, tak samo jak wszystkie obiegi wymuszone, mają działać zupełnie nie naruszając ciągłości obiegu grawitacyjnego:
Załącznik 204708 Tego już nie zaznaczałem na schemacie, ale na obiegach wymuszonych mogą i mają być zawory odcinające, natomiast na samym obiegu grawitacyjnym nie ma być absolutnie nic poza tym jednym zaworem zwrotnym, czy jak się tam on nie nazywa, który jest tam teraz. Dzięki za zwrócenie uwagi ;) |
Ale teraz masz ATV tylko na obiegu z bojlera, czyli on nic nie da w kwestii zabezpieczenia pieca przed zbyt niską temperaturą. Obieg duży, z grzejników, pozostaje poza nim. Powrót główny będzie nieregulowany. W tym wypadku jaki jest jego sens?
Może czegoś nie widzę, ale... :hmm: |
Może ja czegoś nie wiem, ale czy to jest obieg zamknięty przy paliwie stałym? :O
|
Otwarty, paliwo stałe.
|
Ilość załączników: 2
Dokładnie tak :taktak:
Grzeniu, w takim wypadku nic nie wróci z "dużego" obiegu grzejnikowego kiedy woda w układzie jest zimna. Ten zawór na obiegu grawitacyjnym zamyka się jak tylko jest uruchomiona pompka na bajpasie, bo ona wytwarza na nim podciśnienie. Na początku ma być grzany zbiornik CWU, będziemy mieli coś takiego: Załącznik 204709 Jak już krótki obieg się przełączy, rozpocznie się grzanie zbiornika: Załącznik 204711 Dopiero po przełączeniu na grzejniki rzeczywiście zawór ATV przestanie mieć jakiekolwiek znaczenie. Ale wówczas piec jest nagrzany, to w niczym nie przeszkadza. Swoją drogą co do samego przełączania z grzania CWU na grzanie na dom przychodzą mi do głowy dwa rozwiązania: 1. Przełączanie na grzejniki jest ręczne. No ale co jeśli o tym zapomnę? To wówczas na szczęście gorąca woda nawet przy włączonej pompce jest w stanie "przełamać" podciśnienie na zaworze zwrotnym nad kotłem (duża średnica, duży zawór, duża ilość gorącej wody która ma ochotę płynąć do góry). Obecnie też tak mam i z doświadczenia wiem, że jak tylko temperatura wody zaczyna przekraczać ok. 60-65 stopni, powoli trochę wody zaczyna płynąć obiegiem grawitacyjnym, im wyżej, tym zjawisko jest wyraźniejsze. 2. Przełączanie na grzejniki realizuje drugi zawór ATV, tylko z głowicą termostatyczną uruchamiającą się przy o 5 lub 10 stopni wyższej temperaturze niż w zaworze od krótkiego obiegu. Głowice są wymienne i występują w wersjach z różnymi temperaturami, więc pozostaje tylko odpowiednio dobrać wartości. Jeszcze lepszy do rozdziału wody pomiędzy CWU a domem byłby zawór trójdrogowy ze sterownikiem elektronicznym, napędzany siłownikiem z napędem krokowym, ale zawór ATV kosztuje 350 zł, a taki komplet elektroniczny to już znacznie większy wydatek. |
Czekaj, za chwilę dojdziesz do wniosku, że najpewniej byłoby dołożyć jeszcze UPS-a, który podtrzyma parę godzin :D
Już dostrzegasz opcję z drugim ATV, plus ileś tam zaworów... a koszty rosną i sprawa się komplikuje. Układy samoczynne/grawitacyjne są trudne, jeśli nie niemożliwe, do zrealizowania takiej 'automatyki' z zachowaniem ich podstawowej zalety - bezobsługowej eksploatacji i niezależności od prądu. Jeśli ty rozważasz wariant z ręcznym otwieraniem zaworu na grzejniki, czyli koniecznością pamiętania i schodzenia tam za jakiś czas, to przepraszam za wyrażenie, ale to jest całe do dupy. To osiągniesz na jednym zaworze na powrocie (no może drugi od bojlera), bez tego całego cyrku i straconych pieniędzy. A tak jeszcze z głupia frant mi przyszło. Termostat w samochodzie - one mają mały otworek, mimo zamknięcia, pozwalający na minimalny przepływ umożliwiający jego zadziałanie. PS A na początku pytałem co chcesz osiągnąć - czy bojler ma mieć pierwszeństwo, czy ma być jako kolejny grzejnik w układzie. Mówiłeś że jak grzejnik. |
Różnica jest jednak spora - mówimy o dwóch rozwiązaniach pozwalających na całkowicie bezobsługową pracę obwodów grzejących - jedna zrealizowana na gotowym zestawie mieszającym zrealizowanym w oparciu o sprzęgło hydrauliczne i kilkanaście innych elementów, którego implementacja to co najmniej 3,5 k zł, w drugim o maksymalnie dwa zawory ATV (bo przecież takie elementy - dodajmy że dość niedrogie - jak zawory odcinające czy termometry i tak i tak w układzie zastosuję).
Oczywiście masz rację, że im dłużej się myśli, tym zazwyczaj więcej się wymyśli niewykluczone, że na sam początek po prostu am jeden jedyny zawór ATV tam gdzie ma być, a reszta będzie sterowana ręcznie. Dobrze jednak, tak dla sportu i higieny umysłowej, najpierw rozważyć wszystkie możliwe opcje ;) |
Wy tu schematy , a za oknem zaczyna prószyć :)
|
Zaczyna? U mnie już jest biało, sypało grubo a teraz jakby przestało.
Tak czy siak żółty licznik już się rozruszał :sciana: PS Jarson może przed wiosną nie zdążyć z realizacją planów :D |
Cytat:
|
To mam przewagę pół okrążenia. U mnie teraz już siąpi deszcz.
|
Już wczoraj rano było biało. Nawet u mnie żółty ożył, jak wywęszy zero i mniej, to nawet robi ciepławe kaloryfery.
|
Już po został tylko deszcz.
|
E tam, białego przybywa, ale nie widać możliwości utrzymania się na dłużej.
Coś z wtorku na środę ma być już mocno zimno. |
Cytat:
https://i.ibb.co/wK9cdr9/1700419151914.jpg Wszystko działa całkiem poprawnie, CWU grzeje się kiedy ma się grzać, nie wychładza kiedy jest nagrzane (praca pomp, zawór zwrotny - wszystko jest zamontowane jak należy, udało się nie pomylić w głównych założeniach i to o dziwo za pierwszym razem :D |
No i dopiero w niedzielę się chwalisz? :rozga:
Widzę, że tam masz dwie pompki, nie było ich w schematach. To dużo zmienia. Najważniejsze, że działa wszystko jak trzeba. Takie machinacje na ostatnią chwilę są stresujące (a co jak pomysł nie wypali, a tu zimno?), no ale jak tu testować ogrzewanie latem? To leć po kratę :D |
Nie było, bo druga pompka "wpadła" przy okazji modyfikacji, po prostu zamiast zaworu termostatycznego poszedł jeden sterownik przeznaczony dla takich konfiguracji - jedno źródło ciepła do ogrzewania CO oraz CWU - który w zależności od potrzeb i ustawień załącza odpowiednie pompki. Sam sterownik jest dość zmyślny i w zasadzie wystarcza; oczywiście można było bardziej komplikować układ, ale bez przesady. A w razie czego wszędzie są dodane zawory odcinające, jak któregoś dnia wstanę z przemożną potrzebą modyfikowania wszystkiego (na przykład w celu dodania solarów) - to również nie ma problemu ;)
Krata stoi niedaleko, ale na razie :herbatka: :fiu: |
No i git :spoko:
Nawet nie wiedziałem, że są takie cwane sterowniczki do tego. Jakbyś jeszcze zrobił trochę porządku z kabelkami, a wiem że ty lubisz porządek w takich sprawach, to będzie spoko. Poprowadzić choćby w uchwytach na ścianie, zamiast przedłużaczem nie wiadomo skąd, na drutach. Ogólnie dobrze, ale kosmetyka. Hehe, jakbym sam miał inaczej i lepiej. Prowizorki są najtrwalsze. :rotfl: |
Z tą kosmetyką pełna zgoda, koszt to ułamek ceny całego przedsięwzięcia, czas to też ułamek całej pracy - a poprawia końcowy efekt znacznie. Muszę tylko zamówić otuliny i maskownice można kończyć. Oczywiście za długo czekać nie wolno, bo każdy przecież wie, że jak się coś takiego zostawi na dłużej to już to tak zostanie na zawsze :haha:
|
Oj tak, wiem to aż za dobrze. Najpierw rzeźbimy coś, co działa. Cieszymy się zamierzonym efektem. Oczywiście takie błahostki zostawiamy na zaś. W głowie jest jeszcze plan usprawnienia/uproszczenia/uładnienia, ale to na spokojnie, jeszcze się przemyśli. Oczywiście w międzyczasie zajmujemy się innymi, nie cierpiącymi zwłoki, sprawami. No a po czasie odkrywamy Amerykę - po co kombinować z czymś, co działa, przecież jeść nie woła. Będzie potrzeba, to się zareaguje.
A ja lubię kabelki widzieć. Ukryte w maskownicach, peszelach czy innych kanałach stają się tajemną pajęczyną. Rozkminiać coś takiego po latach jest czymś samym w sobie. Dodatkowo, przynajmniej mi się tak trafia, przy takich udoskonaleniach wychodzi, że istniejące kable okazują się za krótkie i dylemat co robić - wymieniać, czy pierdzielić to i zostawić, jak jest :haha: |
Zapłaciłem dzisiaj za gaz 1260 złotych za dwa miesiące, prawie 200 metrów grzane, 21 - 22 stopnie, wqrwiony jestem nieźle, bo zużycie, to raptem 357 metrów, co to jest? Ale pompowicze mają to samo, albo gorzej, a wsadzili majątki w sprzęt. :]
|
Też dziś płaciłem i też mi się wydaje dużo (1008 zł/2 mce).
|
Ja w tym okresie grzewczym na plus w porównaniu z latami wstecz, ale jestem po wymianie kotła z leciwej beretty na vaillanta.
Dołożyłem w dwóch pomieszczeniach po 5 żeberek, co daje grzejniki 15X140watt 60m2 do ogrzania, temp minimalna -19 ,temp komfortowa -21C Zużycie 360,14 zł 1127 kWh |
Jak na dwa miechy to spoko. Nie porównuj jednak mieszkania w bloku z wolno stojącą chałupą. Nie ten metraż, nie te ściany zewn/wewn, okna, dach itp.
|
U mnie ostatnie dwa miesiące to koszt jakichś 400 zł za grzanie 160 m2, przy ok. 21,5-22 stopniach, ale tego nie ma sensu porównywać, bo palenie gazem to zupełnie inny komfort niż drewnem i to trzeba uwzględnić w porównywaniu co jest bardziej atrakcyjne.
Kupiłem za to dwie tony brykietu torfowego na największe mrozy - to jest naprawdę świetny wynalazek. Kosztuje połowę tego co węgiel, dymi bardziej niż drewno, ale również znacznie mniej niż węgiel, a daje porównywalną ilość ciepła i co najważniejsze - wymaga u mnie podkładania po 12 do nawet 16 godzin w zależności od potrzeb (ciepło w dużej ilości daje przez 8-10 h, potem kolejne ok. 4 kaloryfery są letnie, a żar utrzymuje się jeszcze kolejne kilka h). Zużycie u mnie w opcji "ultra-mrozy" i paleniu na okrągło może dojść do maks. 30 kg/d (ale to założenie dla -20, takie coś może trwać tydzień a nie miesiąc), co i tak daje hipotetyczne zużycie na poziomie niespełna tony i 750 zł na miesiąc. Bardziej realny wydaje się pełen kwartał palenia tylko tym i koszt ok. 1100 zł/2 m-ce w najzimniejszym okresie - i to jest dla mnie fajny konsensus pomiędzy całkowicie bezobsługowym gazem a tanim drewnem. |
Cytat:
Bloki lata 60, słaba izolacja ,mieszkania rogowe. |
Też mam około 68 m2 i tak ze 350-400 / mc trzeba wydać podobny zakres temperatur , ale na parterze to ciągnie od piwnicy i od klatki . Drzwi wejściowe dość szczelne ale w klatce zimno.
|
Rzułty licznik bije ostatnio po 8 m3 na dobę, jak były mrozy to było 10 a sporadycznie i 11m3. Najbliższy rachunek mnie wqrvi (u mnie co 2 mce), a ten jest zawsze najwyższy w roku :sciana:
|
Zrobiłem przez nieuwagę w domu 23,4 stopnia (w salonie, w sypialniach jest po 21-22). Gdybym opalał rzułtym licznikiem kosztowałoby mnie to jakiś gazylion złotych, a tak jestem uboższy o pół taczki przesezonowanego grabu (kupiony w nadleśnictwie, metry liczone uczciwie z uwzględnieniem powietrza), koszt pół taczki jak na dzisiejsze czasu to jakieś półdarmo. No tak, plus cięcie, rąbanie, układanie - ileż to razu Starbuniu mi przepadł... (w zasadzie to zero, nie przepadam za Starbuniem, a wyjazd na snookera może jeden na rok :P)
I pomyśleć, że reaktory atomowe czwartej generacji, w wersjach o niewielkiej mocy, gdyby się za nie porządnie zabrać, mogłyby: 1. Zasilać ciepłem cale miasteczka/duże osiedla, 2. Wykorzystując odpady z dużych elektrowni, które: a) są tanie, bo taka elektrownia jeszcze zapłaci za utylizację w inny sposób niż tradycyjny, b) są bezpieczne, bo same są już tylko średnioaktywne, a w ich produktach rozpadu nie ma już niemal w ogóle wysoko i średnioaktywnych izotopów, a niskoaktywnych jest bardzo niewiele, a zatem c) po ich użyciu nie ma już w zasadzie kolejnych problematycznych odpadów, bo uzyskujemy mieszankę izotopów stabilnych z domieszką niskoaktywnych, a niektórzy - chyba zbytni optymiści - mówią, że d) nawet te niskoaktywne da się skłonić do rozpadu traktując je mieszanką fal 5G, miłości i syropu klonowego. Tak się rozmarzyłem przy :kawa: :D |
Przy takiej temperaturze robiłbym przeciągi - oboje z panią jou jesteśmy przyzwyczajeni do niskich temperatur - w "przestrzeniach życiowych" typu pokój dzienny/jadalnia/lazienka około 18 stopni, w sypialni 15.
|
https://deccoria.pl/artykuly/artykul...placic-5-16622 no to się doczekamy po 15 stopni w mieszkaniach , chyba że sam sobie zrobie elektrownie atomową :)
|
Cytat:
|
Cytat:
|
To się zawsze nazywa elektrownia jądrowa, atomowa, to jest bomba. :taktak:
|
Cytat:
Masz racje jądrowa miało być . |
Jako że zbliża się sezon grzewczy, to babski trik na czasie. Taka perełka :rotfl:
Wczytywanie się w nie bywa zajmujące. Kiedyś znalazłem trik jak wyczyścić komin od spodu - do dziś nic tego nie pobiło. :hahaha: Ten też jest niezły, tu jeden akapit. Cytat:
|
Gdzieś to też słyszałem od zduna co piece czyści , może nie wyczyści komina ale prawdopodobnie wskazane przepalić .
|
Lat temu 50+ Ojczulek czyścił komin od pieca CO wkładając na samym dole kalosza.
Szło przez komin jak rakieta!! |
Wszystkie czasy w strefie CET. Aktualna godzina: 04:39. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.11
Copyright ©2000 - 2025, vBulletin Solutions Inc.