U mnie na szczęście "tylko" 13 w dzień (teraz już 8), to jeszcze nie był sygnał dla roślin, żeby natychmiast rozpocząć wegetację. O ile nie będzie tak przez najbliższe trzy dni, bo wtedy już gorzej...
Krótki wywód? Proszę.
Wkurza mnie, że klimatolodzy ciągle powtarzają "pogoda to nie klimat, pogoda to nie klimat" kiedy tylko jest zimniej, ale wielu natychmiast mówi "paczcie co je!" jak tylko zrobi się wyjątkowo ciepło. Wiem, że to ogromna pokusa, dowieść swego od razu, ale to jest dokładnie to, co w drugą stronę robią denialiści.
W ostatnich dniach wielu działaczy ostrzegających o zmianach klimatu znów się uaktywniło, jakby zupełnie zapominając, że z kolei w Ameryce Północnej obecnie sroga zima. I teraz każdy kto nie do końca dowierza zmianie klimaty pomyśli, że obie strony przeciągają linę na swoją stronę, ale kto ma rację - nie wiadomo.
Tymczasem globalne ocieplenie jest i ma się świetnie. I może sobie o tym mówić każda jedna legitna instytucja naukowa na świecie, może to wynikać ze zdrowego rozsądku (podstawowa wiedza jak działają gazy cieplarniane i świadomość, że kopcimy jak się da i z czego się da), a i tak - między innymi za sprawą tych nadgorliwych "uświadamiatorów" (dobre słowo, nie? właśnie je wynalazłem :haha:) kupa ludzi się waha.
No i oczywiście to że o tym pisze nie oznacza, że np. namawiam do pozamykania polskich kopalń, jeśli sto procent deficytu z niewydobytego z powodu zamknięcia węgla uzupełniamy importem - kiedyś taniego węgla z kierunku wschodniego, dziś drogiego skąd się da. Idea jest taka, żeby zastąpić czymś węgiel, ale kiedy już się technicznie da - a nie dziś bezmyślnie, po czym umrzeć z zimna.
Swoją drogą Meissnera uwielbiam w każdej postaci i nawet wolę jego wykłady na temat fizyki teoretycznej, ale tutaj naprawdę ciekawa rozmowa w tym temacie:
https://www.youtube.com/watch?v=8PKwAJsy2Fk