Cytat:
Napisany przez M@X
(Post 1353889)
Jakbys zarabial - jak mowi moj dobry przyjaciel - "wszystkie pieniadze" to jezdzilbys Oplem? Bo szczerze watpie. Zycie masz jedno, dlaczego masz nie chciec komfortu, wygody, osiagow i nutki prestizu? W normalnych krajach to jest zupelnie normalne, tylko u nas ciagle slyszysz "szpaner", "dorobkiewicz" itd.
|
Bardzo lubię zasadę: "jak cię stać na piwo, kup sobie herbatę, jak cię stać na wódkę kup sobie piwo. A jeśli kupujesz wódkę, gdy stać cię na piwo, oczekuj kłopotów".
Gdybym zarabiał tyle, że byłoby mnie stać na Veyrona, to zapewne kupiłbym sobie Veyrona, bo ja też czasem - jak to powiedział kiedyś klasyk - "lubię zap***lać". I nawet nie chodzi o prędkość, bo na większości dróg dobre BMW wystarcza aż nadto do osiągania maksymalnych bezpiecznych prędkości - może przede wszystkim o to, jak szybko rozpędza się do 100 czy 200.
Ja mam bardziej na myśli sytuację, gdy takie auto kupuje ktoś, kto chce się poczuć jak ktoś kogo na nie stać, ale tak naprawdę nie stać go w ogóle. Innymi słowy - gdyby mnie było stać na - powiedzmy - 2/3 Veyrona, to nie zadłużyłbym się na pozostałą 1/3, potem jeżdżąc 10 tysięcy km na oponach, które nie powinny przejechać więcej niż 4,5 tysiąca, a jeszcze zastanawiając się czy uda się zarobić na kolejną ratę, czy nie. Kupiłbym 5x tańszego Lexusa LFA i stać by mnie było na zużywanie opon co drugi tydzień, a w razie gdybym go rozbił, na kupno bez żalu drugiego.
Obecne auto kupowałem mniej więcej w tym samym czasie co kolega z pracy swoje, podobne, tylko o generację nowsze. Różnica jest taka, że on zarabia połowę tego co ja i auto wziął na kredyt, natomiast ja kupiłem swoje za gotówkę. I tak, trochę mu zazdroszczę takich bajerów, jak otwierane elektrycznie z pilota drzwi czy system audio z prawdziwego zdarzenia. Ale wiem, że na lepszy bez zaciągania długów nie byłoby mnie stać i to wszystko.
|